Jacek jak na dobrego syna pielęgniarki przystało, czym prędzej wybiegł z sali na korytarz. Nie zamierzał jednak zostawić kolegów samych sobie. Pamiętał, że mijali szafkę, w której znajdował się defibrylator. Jąkała biegł ile tylko sił w nogach, a po kilku chwilach upadł głośno na kolana przy ciele Ceyna - naprzeciwko Julii. Widział, że ta przystąpiła już do resuscytacji.
Gołąbek nacisnął przycisk włączający AED. Wiedział, że urządzenie zacznie mu głośno wydawać polecenia co i jak zrobić. Całe szczęście, bo nie pamiętał do końca procedury. Defibrylatory były jednak z grubsza idiotoodporne.
- Cze… Czekaj… - odezwał się do Rosjanki, kiedy ta przywarła ustami do historyka. Jacek tymczasem chwycił koszulę Sebastiana i rozerwał ją, odsłaniając klatę. Pospiesznie chwycił za maszynkę do golenia, pozbywając się włosów z piersi Ceyna. Domyślał się, że niektórzy koledzy muszą mieć nieźle zdziwioną minę.
Nie wiedział o co pyta Julia. Nie znał rosyjskiego i nie miał pojęcia co znaczy "spasayesh".
- D...Da... - potwierdził na wszelki wypadek, zakładając że to pomoże dziewczynie się uspokoić. Z frustracją stwierdził, że nie udało mu się wypowiedzieć płynnie nawet jednej, cholernej sylaby!
- Krwa…. Krwa… Krwawienie na gło… gło… głowie. Za… za… tamuj ktoś - wyjąkał Gołąbek szermując maszynką i czekając na polecenia defibrylatora.