Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2021, 09:50   #97
Umbree
 
Umbree's Avatar
 
Reputacja: 1 Umbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputacjęUmbree ma wspaniałą reputację
Gdy siedzieliście przy swoim stoliku w oczekiwaniu na kolację, gospoda Faarhana zaczęła powoli wypełniać się tubylcami oraz wracającymi ze swoich zadań pozostałymi drużynami. Wkrótce część stolików położonych najbliżej waszego zajęta była przez tych, którzy tak jak i wy, stawili dzisiejszego dnia czoło niebezpieczeństwom nekropolii. Najbliżej was siedziały Córy Odyna - kilka ponurych, wyróżniających się wyglądem kobiet z Północy, które rozmawiały o czymś cicho w ciężkim, niezrozumiałym dla was języku. Dalej była Płonąca Dłoń - dwóch mężczyzn i dwie kobiety, w tym ich przywódczyni odziana w fiolet i wyraźnie wyróżniająca się z tłumu. Przy kolejnym stoliku siedziały Ametystowe Smoki - niziołek wyglądający na ich lidera, dwóch mężczyzn oraz piękna, czarnowłosa kobieta wyglądająca na kapłankę.

Zjedliście kolację, a w miarę, jak wieczór posuwał się do przodu i na stolikach wszystkich grup pojawił się alkohol, atmosfera rozluźniła się dość znacznie. O ile po Córach Odyna nie było niemal widać wpływu wypitego wina i mocniejszego alkoholu, tak męska część Ametystowych Smoków oraz Płonącej Dłoni stała się głośna i rubaszna. Barbarzynkom z północy nie podobało się to chyba, bo łypały na nich groźnie spode łbów, ale na razie nie zareagowały.
- Bawmy się i pijmy, póki możemy - rzucił toastem odziany na biało mężczyzna z Ametystowych Smoków. - Dzisiaj stanęliśmy z naszą drużyną oko w oko z mumią! Uwierzycie? Z prawdziwą mumią! Nie miała z nami najmniejszych szans! Jesteśmy zbyt mocni, by jakieś trupy w bandażach mogły nas zatrzymać! - Wychłeptał wino ze swego kubka i przetarł dłonią usta.
- To mieliście lepiej niż my, bo my musieliśmy walczyć z jakimiś przeklętymi robalami i wielką kostką żelatyny! - Zaśmiał się szczupły młodzian, członek Płonącej Dłoni.
- Zamknij się, Azaz, nie ma sensu o tym opowiadać - burknęła kobieta w fiolecie.
- Tak jest, Velriano, z przyjemnością zamknę usta tym oto kielichem z winem - odparł chudzina i zaczął żłopać alkohol.
- Odmówiono nam prośby o zbadanie miejsca świętego dla naszej wiary, a zamiast tego przydzielono nam miejsce, które okazało się być starożytnym burdelem - powiedziała z wyraźną irytacją w głosie kobieta. - Haniebne i nie pasujące do naszych talentów. W ogóle. Z łatwością pokonaliśmy gniazdo nieumarłych w piwnicy burdelu, a nawet udało nam się odzyskać kilka pomniejszych skarbów z tego miejsca, ale jesteśmy rozczarowani naszą pierwszą wyprawą. - Prychnęła z niezadowoleniem, po czym przejechała wzrokiem po wszystkich członkach drużyn. - Czy komukolwiek z was przydzielono w drugim zadaniu starożytną świątynię lub sanktuarium, albo słyszeliście jakieś plotki o czymś, co nazywa się “Okiem Erudytów”?

Nikt nie odpowiedział twierdząco, co nie ucieszyło Velriany. Kobieta wstała od stołu i wyszła z gospody, mrucząc coś pod nosem. Niedługo później Córy Odyna poszły na piętro a pijących mężczyzn z obu drużyn musieli odprowadzać do pokojów ich kompani, gdyż tamci byli niemal zalani w trupa. Wasza piątka nie przesadzała, a pośród gości lokalu Bahadur wypatrzył dla siebie kobietę, która i na niego zwróciła uwagę. Grimm natomiast wyłowił z tłumu gości krasnoludzicę, którą - choć ta stała odwrócona tyłem do stolika, przy którym kapłan siedział - zdawał się skądś ją kojarzyć. Dopiero gdy ruszyła do szynku, Al-Jabbar aż uniósł brwi. To była Aabidah! Jego daleka kuzynka! Co ona robiła w Wati, tak daleko od domu? Od razu ruszył w jej stronę a ona uradowała się na jego widok. Oboje spędzili ten wieczór w swoim towarzystwie, rozmawiając o różnych sprawach.

Posiedzieliście, aż się ściemniło i udaliście się na piętro, a Jasar zrobił to w towarzystwie Laveny, z którą szybko zniknął w pokoju. Dla niektórych z was ta noc miała być spokojniejsza, niż dla innych.



Miejsce: Wati, Osirion, Wewnętrzne Morze, Golarion
Data: 6 dzień miesiąca Gozran 4714 AR
Godzina: 6.00 lokalnego czasu
Pogoda: bezchmurnie, ciepło.
Temperatura: 21 stopni.

Następny dzień przywitał wszystkich wspaniałą pogodą. Powoli zbieraliście się w głównej sali, wiedzeni do niej zapachami dochodzącymi z kuchni. Najpierw pojawił się Tabat, potem Grimm wraz z Aabidah, którą wszystkim przedstawił a na końcu niezbyt wyspani Jasar, Bahadur i Lavena. Na stół wjechało tradycyjne osiriońskie śniadanie serwowane przez żonę Faarhana, czyli Ful Medames - potrawa składająca się między innymi z gotowanych jajek, pomidorów, cebuli i ostrych przypraw. Zajadając się przepysznym śniadaniem widzieliście, jak kolejne grupy opuszczają karczmę, kierując się w stronę nekropolii. Co najdziwniejsze, czas mijał a nigdzie nie było widać Linn. Frapowało to zwłaszcza Tabata, który nie widział się z przyjaciółką od wczorajszego popołudnia i nie wiedział, co się z nią dzieje.

Nie mogliście dłużej czekać, dlatego Grimm zaproponował, że miejsce Linn zajmie jego kuzynka, z czego krasnoludzica bardzo się ucieszyła. Nie mieliście problemu, by przyjąć ją do składu, gdyż Aabidah posiadała umiejętności, które mogły przydać się w miejscu, do którego się wybieraliście. Zabraliście najpotrzebniejsze rzeczy i ruszyliście w stronę nekropolii przez budzące się do życia miasto.

Kapłani przy bramie wpuścili was do środka po dogadaniu kilku formalności i niemal od razu odbiliście na południowy-wschód, kierując się cichymi, martwymi uliczkami nekropolii do celu. Nie minął kwadrans, a znaleźliście się na miejscu. Mury z piaskowca wysokie na dziesięć stóp otaczały dwupiętrową posiadłość, gwarantując ówczesnym mieszkańcom sporo prywatności a na jednej z kolumn przy wejściu Grimm, Jasar i Tabat odczytali w starożytnym osiriańskim, iż jest to posiadłość Pentheru.

Wyłamane, zniszczone wrota z brązu zaprowadziły was na niewielki dziedziniec pokryty piaskiem i kurzem, a po obu ich stronach umieszczono rzeźby mężczyzn w tradycyjnych, osiriońskich szatach. Na wschodzie i zachodzie znajdowały się dwie pary kolumn, niegdyś jaskrawo pomalowanych, a teraz wybielonych od słońca, które podtrzymywały kamienne łuki prowadzące do innych części posiadłości. Bramy z matowego brązu umieszczone pod łukowatymi przejściami były lekko uchylone. Na wprost was, między kolejnymi kolumnami, małe schody prowadziły do pary ozdobnych, również uchylonych drzwi wejściowych domu.

Trzeba było podjąć decyzję, w którą stronę idziecie. Nienaturalna cisza tego miejsca sprawiała, że aż piszczało wam w uszach a Bahadur, Aabidah i Tabat mieli nieodparte wrażenie, że z ciemnych okien na piętrze ktoś was obserwuje, choć nikogo ani niczego tam nie dojrzeli. Mogło to być jedynie dziwne przeczucie, które udzieliło im się w tym grobowo cichym miejscu.

 

Ostatnio edytowane przez Umbree : 09-01-2021 o 10:00.
Umbree jest offline