Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2021, 12:58   #98
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Ocean alkoholu, głośne rozmowy, przechwalanie się i porównywanie osiągnięć, zaczepianie panienek - zbiór zachowań typowych dla poszukiwaczy przygód, którzy po serii przygód odwiedzają karczmę.
"Skorpiony" zachowywały się nieco ciszej, ale i tak przy zajmowanym przez nie stole panował bardzo wesoły nastrój.
Jasar lubił takie klimaty, ale fakt, iż następnego dnia trzeba będzie ruszać na następną wyprawę, uniemożliwiał bawienie się do białego rana.
No chyba że zrezygnowałby z rzucania zaklęć, co z pewnością osłabiłoby drużynę.

* * *

Subtelne, acz wyczuwalne szturchnięcie pod stołem mogło być dziełem tylko i wyłącznie siedzącej obok niego Laveny, gdy jednak Jasar spojrzał w bok, złodziejka siedziała z niewinną miną, lekko się jedynie uśmiechnęła, ale wzrok miała skierowany raczej na nowy płaszcz zaklinacza, niż na właściciela tegoż odzienia.
Ale chwilę później podsunęła Jasarowi swój kielich do napełnienia, za którą to uprzejmość podziękowała dystyngowanym skinieniem głowy i mrugnięciem, po którym Jasar zaczął się zastanawiać, co Lavena knuje. Bo był pewien, że jakieś plany kształtują się w ślicznej główce złodziejki.
Tylko co on miał z tym wspólnego?
Dopił wino i się podniósł.
- Zostawiam was - powiedział. - Bawcie się dobrze, ja muszę popracować nad zaklęciami.
Miał też inne plany, zdecydowanie z zaklęciami niemające nic wspólnego. Ale tymi planami nie miał zamiaru z nikim się dzielić.

Ku jego zaskoczeniu Lavena również wstała.
- Szlachetny Jasarze, czy mogłabym ci zająć ledwie kilka chwil? - spytała przymilnie, jej lekko rozchylone różane wargi i mętnawe spojrzenie szmaragdowych oczu zdradzało pierwsze ślady upojenia alkoholowego.
Cóż miał odpowiedzieć?
- Tak, oczywiście - zapewnił, starając się, by w jego głosie zabrzmiało jak najwięcej entuzjazmu.
W odpowiedzi dzierlatka zachichotała niczym psotna rusałka, a następnie chwyciła go pod ramię i nachyliła się do jego ucha.
- Jest kilka naglących spraw, które chciałabym z Tobą omówić. Koniecznie na osobności... - wyszeptała sugestywnie. Wioneło od niej intensywną mieszanką drogich perfum i bukietu wykwintnego wina - Wiesz, wydajesz się być jedyną rozsądną osobą, której mogłabym się teraz zwierzyć...
Mówiła przez moment smutnym głosem, powoli przejeżdżając palcem po jego ramieniu. Następnie odsunęła się gwałtownie i spojrzała wprost na niego błagalnym wzrokiem, po którym zrobiła wielkie, maślane oczy. Mężczyzna wyraźnie dostrzegł jak w jej powiększonych, połyskliwych źrenicach subtelnie zatańczyły drobne iskierki światła dochodzącego z wnętrza izby. Odniósł też wrażenie, że przez chwilę poczuł jakby delikatne ugryzienie na płatku ucha gdy zabierała głowę. Ale równie dobrze mogło mu się tylko zdawać.

Zaklinacz w swym życiu znalazł się w wielu zadziwiających sytuacjach, więc - teoretycznie przynajmniej - niewiele rzeczy mogło go zaskoczyć. A jak już, to nauczył się ukrywać owo zaskoczenie, która to umiejętność zdecydowanie mu się przydała w tym momencie, bowiem Lavena zachowywała się nie jak na Lavenę przystało. A przynajmniej nie nie było to zachowanie, do jakiego półelfka wszystkich przyzwyczaiła.
Sprawił to alkohol i Lavena potrzebowała kogoś, kto ją odstawi bezpiecznie do pokoju, czy też może uknuła jakiś bardzo paskudny plan, do realizacji którego Jasar był koniecznie i niezbędnie potrzebny?
Zaczynało to wyglądać coraz bardziej podejrzanie, ale zostawić dziewczynę i uciec nie wypadało.
- Oczywiście możesz na mnie liczyć - szepnął jej do ucha, do słów dodając najmilszy z posiadanych uśmiechów. Postronnym zdawać się mogło, iż jest zachwycony możliwością spełnienia prośby dziewczyny. - Chodźmy więc - dodał równie cicho, po czym ruszyli w stronę prowadzących na piętro schodów, by po chwili zniknąć z oczu pozostałych.

* * *

Z pokoju Laveny wyszedł późno. Lub wcześnie - zależy od punktu widzenia. Ale nie miał zamiaru narzekać na spędzony z Laveną czas. Wprost przeciwnie, jako że półelfka miała mnóstwo zalet - i tych rzucających się w oczy, i tych ukrytych przed niewtajemniczonymi.

* * *


Linn, ku zaskoczeniu wszystkich, nie zjawiła się na poranne spotkanie. Co było tego przyczyną, tego nikt nie wiedział. Nieobecni nie mają racji, więc jej miejsce zajęła Aabidah, krewna czy powinowata Grimma.
Niezbyt wysoka i zdecydowanie nie tak urodziwa jak Linn, ale można było domniemywać, iż sprawdzi się w boju, gdyby taka okazja się nadarzyła.

* * *

Cel wyprawy nie był grobowcem.
Posiadłość szlachcica o imieniu Pentheru stanowił dwupiętrowy budynek otoczony wysokim murem. Wyłamane wrota sugerowały, iż ktoś wcześniej odwiedził to miejsce. To nie znaczyło, iż wszędzie zastaną gołe ściany i puste kufry, ale szanse na znalezienie czegoś bardzo ciekawego nieco zmalały.

- Chodźmy na lewo - zaproponował Jasar. - Zwiedzimy okolicę, a dom zostawimy na koniec.
 
Kerm jest offline