Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2021, 14:03   #99
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Wati było duże, BARDZO duże. Ilość osób... ilość LUDZI przytłoczyła Aabidah. Z mętlikiem w głowie zadzierała głowę do góry, aby nie wpaść na nikogo. Jak miała znaleźć kuzyna w takim miejscu? Jak sama miała się tu nie zgubić? W końcu znalazła jakąś przyjazną duszę, która powiedziała jej, że grupy poszukiwawcze już zostały wpuszczone do krypt i teraz można tylko czekać.

- Och, ojej... - jęknęła zakłopotana. Musiała poczekać i mieć nadzieję, że ponownie nie minie się ponownie z Grimmem. Znów zaczęła wypytywać o miejsce, gdzie mógłby się pojawić i w końcu uzyskała odpowiedź, gdzie wszyscy poszukiwacze się zbierali. Albo ich część w każdym razie. Czekając mogła się przyjrzeć bywalcom karczmy. Kiedy się jednak zaczęło robić tłoczno wysoki tłum zaczynał zasłaniać nowo przybyłych. Poszła do szynkwasu chcąc poprosić o pomoc karczmarza. Cudem dostrzegła twarz kuzyna, kiedy się odwracała.

- Znalazłam, dziękuję za pomoc - powiedziała uśmiechając się, choć widać to było tylko po jej oczach.

- Grimm! - zawołała radośnie ciesząc się całym sercem, że ta ponura choć znajoma twarz w końcu pojawiła się w jej zasięgu wzroku. Przytuliła go mocno, może nawet odrobinę za mocno, kiedy uchodziły z niej emocje. Kamień spadł jej z serca.

- Tak się cieszę, że cię widzę! Nie uwierzysz, ale starszyzna pozwoliła mi ciebie pilnować. Tak! Ciebie na tej wyprawie, bo wiesz abyś był bezpieczny... W końcu wcale nie jesteś żołnierzem i nie podążasz ścieżką boga wojny... - Aabidah opuściła głowę i postukała swoimi grubymi palcami o siebie. Chwilę się zbierała w sobie. - Nie bądź zły proszę. Wymknęłam się bez pozwolenia. Zostawiłam jednak wszystkim listy, aby wiedzieli, że się nie zgubiłam ani że stała mi się jakaś krzywda. Nie zabrałam tez nic ponad to co by było mi bardzo potrzebne więc tez nie osłabiłam zasobów karawany.

Popatrzyła na kuzyna szukając złości i niezadowolenia mając nadzieję, że ta jednak nie będzie tak płomienna jak temperament Angradda. Wieczór spędziła głównie na wypytywaniu kuzyna o jego przygody po drodze do Wati i o towarzyszy jakich zdobył i o tym co było w grobowcu i o... No co tu dużo mówić byłą zdecydowanie ciekawa zewnętrznego świata. Cierpliwie jednak czekała aż Grimm skończy odpowiadać nim zadała kolejne pytanie.

***

Rano poznała członków drużyny, do której dołączył jej kuzyn i musiała przyznać, że nie wiedziała jeszcze jak się czuć z ta sytuacją. Nieśmiało patrzyła na każdego z nich widząc coraz to dziwniejsze osobowości. Z ludźmi i półelfkami zdarzało się karawanie handlować, do tego miasto było ich pełne. Ognisto krwistego jednak widziała po ras pierwszy. Niezbyt grzecznie patrzyła się po prostu na niego przez dłuższą chwilę nim się sama upomniała, że tak nie wypada. Jeśli zaś szło o rogatego. Pomimo słów Grimma miała problemu oswoić się z wizją jego towarzystwa. Wraz z innymi zwiadowcami zdarzało jej się omijać grupy podobnych jemu, które zdecydowanie nie miały dobrych zamiarów. Zarzekła się jednak, że nie będzie o tym myśleć. Co oczywiście się skończyło tym, że się gapiła na Tabalda równie dużo co na Bahadura.

Aabidah dla innych prezentowała się nieco osobliwie. Była wszak bardzo niską krasnoludką, która wzrostem mogła rywalizować z niziołkami. Budowę jednak już miała typową dla swojej rasy - szeroką. Dużo więcej nie dało się wywnioskować spod zbroi i luźnych szat, które nosiła na sobie. Przystosowane do gorąca i chłodu pustyni zasłaniały całe jej ciało i twarz zostawiając tylko intensywnie brązowe oczy okolone czarną kreską. Przy pasie, na biodrach, miała dwie tarcze wyraźnie krasnoludzkiej roboty. Jej plecak był wypełniony, a do niego była przytroczona, lina, derka, kilof i dziwnie wyglądająca broń strzelająca.

- Miło was poznać - powiedziała kłaniając się lekko. - Aabidah Tarcza Wiary z klanu Sunex. Jestem klanowym przepatrywaczem. Mam nadzieję, że będę mogła być pomocna.

***

Nekropolia denerwowała krasnoludkę. Rozbieganym spojrzeniem oglądała okolicę jakby oczekiwała, że zaraz na nich coś wyskoczy. Wrażenie tylko się spotęgowało, kiedy się znaleźli na terenie posiadłości. Rzeźby mężczyzn patrzyły się na nich (nawet jeśli nie) i Aabidach nie umiała nie ocenić podświadomie kunsztu ich wykonania mimo, ciarek jakie chodziły jej po plecach.

- Też macie wrażenie, że się coś na was patrzy...? - zapytała bardzo cicho jakby bojąc się zakłócić panującą wokoło martwą ciszę. Mimo to wyszła na przód pochodu na wszelki wypadek dobywając obu tarcz, na obie ręce. Podążając za wskazówkami pozostałych podeszła do lewych drzwi dużo się rozglądając po drodze.
 
Asderuki jest offline