Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-01-2021, 23:47   #102
Alex Tyler
Młot na erpegowców
 
Alex Tyler's Avatar
 
Reputacja: 1 Alex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputacjęAlex Tyler ma wspaniałą reputację
Po wspólnym toaście Lavena pozwoliła sobie na rozsmakowanie się w wykwintnym winie i jadle. W czasie gdy delektowała się uciechami ciała, przyciągając swoją urodą i odzieniem coraz więcej niejednokrotnie nachalnych męskich spojrzeń, oberża z wolna wypełniała się kolejnymi tubylcami oraz wracającymi ze swoich poszukiwań pozostałymi drużynami grabieżców grobowców. Zrządzeniem losu najbliżej jej stolika usadowiły się „Córy Odyna”. Tym ordynarnym gestem oraz ogólnym obyciem szybko i dobitnie potwierdziły w jej oczach, że ogładą nie grzeszą. „Zawsze mówiłam, że jedynie ludzie płytcy nie sądzą wedle powierzchowności” przeleciało jej przez myśl. Wraz z upływem czasu dzierlatka jeszcze bardziej się nadęła, obróciła plecami do „Cór” i zaczęła teatralnie kręcić nosem. Zdecydowanie nie odpowiadała jej tak wyczuwalna bliskość barbarzyńskich kobiet. To, że trzymały się własnej grupy i tylko coś pomrukiwały do siebie w swoim półzwierzęcym narzeczu, zainicjowało w głowie półelfki kolejną falę krytyki w ich kierunku „Nawet nie przeproszą za impertynencję, ani się nie przedstawią! Jakie to typowe dla dzikusów, niemili w obejściu, a higiena osobista zabiłaby najsilniejszego wołu”. W międzyczasie inni poszukiwacze przygód zaczęli harcować po głównej izbie gospody Faarhana i przechwalać się swoimi dokonaniami. Co po raz kolejny wywołało natłok żółci w wiśniowowłosej głowie. „Cóż za niewychowany i pyszałkowaty motłoch! Żółtodzioby bez klasy, marni włóczędzy i zwykli partacze! Przyda się im nieco utrzeć uszu, pokazując, która drużyna naprawdę jest najlepsza!”. Komentarz Bahadura zjawił się idealnie w porę, by dolać oliwy do tlącego się w niej ognia. Wpierw odpowiedziała mu sardonicznym uśmieszkiem, potem odparła słowami.
— Doprawdy? Darzenie uznaniem swoich indywidualnych uzdolnień jest godnym podziwu atrybutem. Ale nie w wypadku takich nędznych parweniuszy. Wiesz, w porządku jeśli mnie nie lubisz. Nie wszyscy mogą mieć dobry gust. Jednak gdybyś był odrobinę mądrzejszy, moje towarzystwo radowałoby cię. Zresztą, poczekaj, zaraz udowodnię Ci, że obcujesz z elitą.
Gdy skończyła wywód akurat urwała się przechwałka Azaza z „Płonącej Dłoni”, co wytworzyło dla niej jej idealny moment. Przeto błyskawicznie zerwała się na nogi, stuknęła elegancko, acz dobitnie w kielich prosząc tym samym o ciszę, a następnie odchrząknęła głośno i w sposób nieznoszący sprzeciwu zabrała głos. Przemówiła władczym, kurtuazyjnym tonem.
— Pozdrowienia cni towarzysze w profesji! Jeśli jakimś cudem jeszcze nie zdążyliście o mnie usłyszeć, to wiedzcie, iż jestem Lavena Da’naei. TAK, ta LAVENA. Lecz wy — „małpoludy” dodała w myślach, wskazując głową na „Córy Odyna”. — możecie zwracać się do mnie po prostu „Pani”, jeśli wolicie mniej... intensywne ćwiczenia językowe — pozwoliła sobie na zawoalowaną uszczypliwość.
— Wierzcie mi, naprawdę nie chciałabym was wszystkich onieśmielać — kontynuowała z kolejnym oddechem fanfaronadę. — ale w istocie jestem najwybitniejszą iluzjonistką, eksploratorką podziemi i specjalistką od zabezpieczeń, jaką widziało to prowincjonalne miasto! Tak, tak, w żadnym razie nie mam nic przeciwko autografom i ukłonom. Ale to może później. Najpierw chciałabym wam przedstawić moją zacną kompaniję! Wiedzcie, iż jako persona odpowiedniej rangi otaczam się jeno ludźmi niemalże tak samo wybitnymi. A oto i moi towarzysze — zaczęła niczym utalentowana akwizytorka wskazywać kolejno na członków swojej drużyny. — Jasar, zaklinacz o nadzwyczajnej mistycznej potędze. Niezwykle biegły w arkanach, zdolny bez wysiłku skruszyć samą bezwiedną myślą mury grube niczym te okalające Sothis! Kolejny zaś jest pustynny tułacz, Grimm. Mocarz nad mocarze! Sile jego ramion sprostać może jedynie potęga jego serca. To kapłan obdarzony żelazną wolą i kondycją, odporny na wszelkie trudy, pokusy ducha i strachy. Tabat z kolei jest mędrcem najwyższej próby, uczonym w pismach wszelakich. Zna odpowiedź na każdą zagadkę i praktycznie dowolny filozoficzny problem. Do tego warzy likwory obdarowujące wigorem trolla, zwinnością fey i siłą olbrzyma! Na koniec zaś... — skierowała wzrok na ifryta, ale jej głos przybrał w teatralny sposób wyraz delikatnego zakłopotania. — ...no w sumie, to tylko drużynowy błazen, Bahadur. Ale wierzcie mi, wybitny w swej roli! Może i paskudny niczym pomiot Lamashtu, za to jego dowcip wręcz zbawiennie działa na ducha drużyny. A rzeczą oczywistą, iż bez dobrej motywacji nie ma co zapuszczać się w niebezpieczne rejony!
— Powiadacie, że zabiliście jakieś rozpadające się zabalsamowane truchła, garstkę robactwa i przerośniętą galaretkę? — perorowała energicznie i pyszałkowato w kierunku reszty awanturników, niczym szlachetnie urodzona wykładowczyni na uniwersytecie w Pitiax. — Może i imponujące dla kogoś początkującego. Lecz w tym wypadku ignorancja waszym sprzymierzeńcem i błogosławieństwem, drodzy kompani w profesji! Stąd też nie opowiem wam jakie monstra my spotkaliśmy! Bo od samego słuchania ścierpłaby wam skóra, włosy stanęły dęba i zbielały niczym sędziwym gnomom! Azaliż byłoby to rozsądne? Samo wymawianie, nawet po śmierci, imion tych istot, które powaliliśmy, może przysporzyć nie lada kłopotów. Tak wielka jest ich potęga, zdolna zerwać kajdany śmierci! Nie uczynię więc tego ze względu na to, iż teraz jest pora odpoczynku i radości. No i nie chciałabym was niepotrzebnie narażać, wspaniali słuchacze. Bez obrazy, ale ewidentnie nie byłoby to wyzwanie na wasz poziom. Wiedzcie jednak, że to, co dla wielu byłoby przeszkodą nie do pokonania, my nazywamy zwykłym Dniem Przysięgi.
(Oathday, nazwa jednego z dni tygodnia)

Tak, tak, nie ma w tym ni krztyny łgarstwa. Zowiemy się „Pustynne Skorpiony” i lepiej dobrze to sobie zapamiętajcie. Może kiedyś przyda się wam ta informacja, jak zechcecie zasięgnąć porady od PRAWDZIWYCH profesjonalistów. Dziękuję uprzejmie za uwagę — ukłoniła się po dworsku i zasiadła z powrotem na krześle. „Phi, powiadają, że nie wiem, kiedy przestać. Tak jakby to była słabość...” pomyślała, uśmiechając się sama do siebie.

Kiedy kobieta w fiolecie opuściła karczmę, szmaragdowooka zagadnęła diabelstwo.
Tabacie, mógłbyś poszukać w księgach czegoś o tym „Oku Erudytów”? Ta Velriana wydaje się najbardziej rozgarnięta z tej całej pstrokatej i nieokrzesanej hałastry. Jeśli ona tego szuka, to nas również powinno interesować. Niewykluczone, że kryje się za tym mianem coś istotnego, na przykład artefakt o wprost niezwykłej mocy albo znacznej wartości. Zatem warto byłoby w pierwszej kolejności położyć na nim ręce, nie sądzisz? — zakończyła z podstępnym uśmieszkiem.


Kiedy Bahadur poszedł się uganiać za jakąś lafiryndą, półelfka prychnęła szyderczo.
— Ładnie to tak zostawiać towarzyszy, by skakać wokół jakiejś głupiej panienki? — pomarudziła pod nosem.
Ale zaraz potem coś diabolicznego przyszło jej do głowy i kwaśną minę szybko zastąpił szyderczy uśmieszek.

Kielich za kielichem łotrzyca stawała się coraz bardziej podchmielona. Naturalny hedonizm i żywiej krążąca krew sprawiały, że z wolna odzywała się w niej bardziej pierwotna, fizyczna potrzeba. Zaczęła więc drapieżnym, acz nieco zamglonym wzrokiem, lustrować wnętrze przybytku wąsatego Faarhana. Szukała jakiegoś przystojnego męża, który mógłby jej umilić resztę nocy. A nie było to łatwe zadanie. Nawet w stanie upojenia miała swoje, nader wysokie standardy. Ale jak to się mawia, najciemniej pod latarnią. Przypadkowo, czy nie, jej wzrok zawisł ostatecznie na siedzącym obok zaklinaczu. Dopiero pod wpływem alkoholu pomyślała o swoim towarzyszu w tym kontekście. Chociaż od początku zachowywał się wobec niej w uprzejmy, pozbawiony zarzutu sposób, to raczej nie rozpatrywała go jako kompana do alkowy. Przynajmniej do teraz, takoż alkohol luzuje obyczaje. Zmanierowana i wstawiona Lavena z początku zachowywała się nieco głupkowato, zaczepiając Jasara niewinnie i niezdarnie. Szybko jednak właściwie po kolejnym kielichu nalanym przez wspomnianego osobnika, zagrała w dość otwarte karty i w ostatnim momencie udało jej się zaciągnąć go do swojego luksusowego, prywatnego apartamentu.


Rano jak zwykle dotarła na śniadanie najpóźniej. Nie było to jedynie winą upojnej nocy spędzonej z Muktharem. A trzeba wspomnieć, że obdarzony smoczą krwią całkiem wprawnie i przez kawał nocy rozpalał jej pierwotny ogień. W zasadzie tego typu „aktywność” raczej ładowała ją, więc może i była niewyspana, ale wewnątrz czuła się przepełniona wigorem. Jednak była też rozpieszczoną księżniczką, więc mimo wszystko nader opornie wygrzebała się ze skołtunionego, niezwykle wygodnego łoża. Potem nie odmowila sobie długiej toalety i nałożenia makijażu. Na koniec zaś przywdziała to samo ubranie, w którym udała się dzień wcześniej do Miasta na Barkach. Schludne, ale mało wystawne, choć nie pozbawione pewnych akcentów, które mogły przyciągać oko.

Jedzenie podane przez szynkarza już prawie ostygło gdy pannica raczyła zjawić się na dole. Szczerze zdzwiło ją, że nie było jeszcze Linn, w końcu to półelfka miała zwyczaj zjawiać się ostatnia. Nawet najbliższy towarzysz, Tabat, nie miał pojęcia, co się działo z wodnicą. „Szkoda, bo oprócz mnie miała najwięcej klasy z tej drużyny” skonstatowała w głowie łotrzyca po myśli, że ich towarzyszka zrezygnowała z dalszej eksploracji grobowców. „Niestety, ale przynajmniej teraz jest mniej osób do podziału łupów”. I tu spotkał ją kolejny zawód. Jakby idąc w sukurs jej chciwym myślom Al-Jabbar przedstawił wszystkim swoją kuzynkę, proponując ją na zastępstwo za bardkę. Lavena wysłuchała powitania nieznajomej, przyglądając się jej badawczo. Słyszała, że krasnoludzkie kobiety nie grzeszą urodą, ale żeby zaraz odziewać je szczelnie w worek? Bo chyba nie chodziło o jakieś pokręcone względy kulturowe? „Cóż, może to i dobrze, jeśli naprawdę jest niespotykanie paskudna, to chwała Shelyn, że nie muszę jej oglądać”. Z tego niezwykle błyskotliwego zamyślenia wyrwało ją częściowo skierowane do niej przedstawienie się Bahadura.
— Postrach, chciał powiedzieć kobiecy postrach — poprawiła po zadowolonym z siebie ifrycie. — Proszę, wybacz mu niefrasobliwość.
— Ja z kolei jestem Lavena Da'naei — wyrecytowała wielokrotnie przećwiczone podanie swej godności, czyniąc kurtuazyjny ukłon głową. — najwybitniejsza iluzjonistka, eksploratorka podziemi i specjalistka od zabezpieczeń. Zapewne Grimm już ci opowiadał o mnie w samych superlatywach. I wiedz, że nie omylił się nawet o jotę! Wybacz, nie chcę wydać się arogancka, ale jestem naprawdę dobra... we wszystkim!


W końcu wszyscy opuścili przybytek i po pokonaniu kawałka miasta, oraz irytującej przeszkody w postaci strażników przy bramie nekropolii, dotarli do czegoś w rodzaju zrujnowanej, dwupiętrowej posiadłości. Wiśniowowłosa spojrzała zuchwale na odnaleziony cel podróży.
— Ach, obdaruje to miejsce moim przywilejem i podbije je!
Następnie ostrożnie wkroczyła przez wyłamane, podniszczone wrota z brązu. Na dziedzińcu budynku rozejrzała się dookoła, sprawdzając okolice i rejestrując ilość wyjść i wejść. W międzyczasie padły pierwsze propozycje, w którą stronę się udać.
— Pomyślałam o tym samym Jasarze. Ale możemy także iść w prawo. Mnie to obojętne. Byle zostawić głowny budynek na koniec.
Pomiędzy zwietrzałymi ścianami panowała wręcz nienaturalna cisza i spokój, Aabidah, Tabat i Bahadur jednak zgłosili, że ktoś obserwuje drużynę.
— A niech patrzą. Wiem, że ludzie mnie obserwują. Jakżeby inaczej! I lepiej, żeby byli dobrze przygotowani na moje przybycie! Ech, niektórzy są tacy uroczy kiedy myślą, że mają szanse!
W międzyczasie krasnolud uczynił uwagę odnośnie wytrzymałości ich potencjalnych oponentów, nieumarłych.
— Spokojnie Jabbarze, ja i książę pustyni jesteśmy biegli w sztukach magicznych. Żar jego zaklęć dorównać może jedynie niemożliwemu do ugaszenia ogniowi jego lędźwi! — rzuciła beztrosko Lavena.

Rzucenie zaklęcia Zbroja Maga
Test Stealth: 28 - półelfka skrada się, by nie zwracać uwagi przeciwników, gdyby grupa na jakichś trafiła

 

Ostatnio edytowane przez Alex Tyler : 19-07-2023 o 20:40. Powód: może i stary post, ale błędy zawsze warto korygować, bo kłują w oczy xD
Alex Tyler jest offline