Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-01-2021, 22:09   #44
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Logan ruszył za nią, natomiast mężczyzna na dole zajął się sprzątaniem.
Wyszli na parter. Zostali sami. Burke zamknął za sobą drzwi.
- Czy pójdziemy teraz zjeść…? - zapytał. - Czy może wolisz porozmawiać o tym, co się stało na dole… Bo… ja nie wiem, czy mam apetyt na jedzenie. Choć pewien apetyt mam - mruknął…
Podniósł dłoń i pogłaskał Charona, których chyba zapomniał o winie, bo polizał jego dłoń.

Jego pani za to odwróciła powoli twarz w stronę doktora. Szare oczy powitały go pustką bez cienia życia.
- Możemy wziąć jedną pizzę i zamknąć się u ciebie w sypialni, albo w salonie. Czy ją zjemy to zobaczymy ile czasu zajmie rozmowa. Nie musimy oglądać żadnego filmu, nie biorę cię za zwyrola, o to się nie martw. Niczym nie uchybiasz… istnieje niestety prawdopodobieństwo że jak od razu pójdziemy na górę to zanim skończymy cały dom ci zarzucą pizzą. - wzruszyła ramionami - Będziesz miał ochotę zostanę na noc, nie będziesz miał ochoty wyjdę wieczorem.

Mężczyzna zastanowił się.
- Chcę cię brać przez całą noc aż do samego rana - mruknął, kładąc dłonie na jej biodrach. - Bardzo długo nie byłem z kobietą. Naprawdę długi czas. Nie wystarczy mi dwadzieścia minut - dodał. - Nie wystarczą mi nawet dwie godziny - nachylił się, aby pocałować jej czubek nosa. - Obawiam się, że będziesz musiała również zostać na cały następny dzień. Bo jak z tobą skończę, to będziesz taka połamana, że nie uda ci się ustać na nogach i wyjść. Obiecuję… - szepnął i delikatnie pochwycił w zęby płatek jej ucha. Ostatnie słowa wyszeptał prosto do niego.

- Cholera - dziewczyna zaklęła, w ostatniej chwili przypominając sobie że trzyma psa i jak zechce położyć dłonie na dużych dłoniach przy swoich biodrach to go upuści. Postawiła go więc na ziemi, schylając się, a jej pośladki z premedytacją otarły się o krocze Logana.
- Czyli porwanie... miała rację - mruknęła. Jak Aoife to od razu rozgryzła? Sens całego spotkania? Abby naiwnie naprawdę myślała tylko o pizzy. Zanim barmanka jej nie naprostowała.
- Ty nie byłeś dawno z kobietą, ja nigdy nie byłam z mężczyzną… z kobietą zresztą też - wróciła na poprzednią pozycję, obracając jedynie kark do weta.
- Jesteś pierwszym który mnie pocałował, tam na dole…- westchnęła ale bez ponurej otoczki - W takim razie zostanę...i tak nie zadasz mi takiego bólu, który… - potrząsnęła karkiem, burcząc - Najpierw pizza, potem ty. I długo później nic poza tobą. Całkiem dobry plan.

- Nie, najpierw ja - mruknął mężczyzna. - Jeżeli tyle lat przeżyłaś bez jedzenia, to jeden dzień więcej nie zrobi ci różnicy - szepnął. - Muszę mieć cię teraz - znowu przyłożył jej dłoń do swoich spodenek, tyle że teraz wyczuwała przez materiał sztywność fallusa. - O niczym innym nie myślę. Miałaś wielką uwagę, przychodząc tu w tej kusej spódniczce i perwersyjnych rajstopach - mruknął. - Zedre je z ciebie po kolei. Albo w dowolnej kolejności. Chodź… - szepnął.
Złapał ją za rękę i pociągnął w stronę schodów na górę…
Aż wpadli na starszą kobietę w fartuszku.
- Tu jesteście - powiedziała. - Zastawa już gotowa. Świece się palą, jedzenie stygnie. Paniczu Burke, myślałam, że zna panicz drogę do jadalni - pokręciła głową. - Jak nie, to w takim razie zaprowadzę - powiedziała i oddaliła się. Zerknęła do tyłu za nimi. - No już, już.
Logan był wściekły. Przypominał w tej chwili mimiką Cezara, kiedy na podwórku przebiegały inne psy. Chciał po prostu zagryźć. Jednak wnet się opanował. Zerknął na Abigail.
- Ty ją tu przywołałaś, czyż nie? Myślisz, że to cię uratuje? Może na chwilę… - mruknął i poszedł za służącą.

Charon wrócił na ziemię, dziewczyna zgarnęła plecak i po paru krokach dogoniła swojego przyszłego oprawcę. Oddychała ciężko, kołek w trzewiach uwierał przy każdym ruchu. Zrobiło się jej dziwnie, gdy dotarło do niej, że uda ma całe mokre i jak pies łowi w powietrzu zapach mężczyzny. Otworzyła usta aby odpowiedzieć że gdyby ona coś przywołała pewnie wszyscy w domu już wkrótce byliby martwi, jednak zmilczała. Była tu dla żywego, nie dla widm i było jej z tym dobrze.
- Nie ma dla mnie ratunku - odpowiedziała z cieniem dowcipu, chwytając go za rękę i mocno ścisnęła. - Zresztą kto powiedział że go chcę?

Wnet dotarli do jadalni.
- Cholera, chciałem zjeść w salonie, tam jest wygodniej - mruknął Logan. - Powoli zmieniam antyczny wystrój na coś bardziej nowoczesnego i komfortowego. No ale trudno, nie będę wybrzydzał.
To był dość duży pokój. Swobodnie możnaby tu było urządzić weselę lub inną uroczystość tego typu. Jeden z pięciu stołów został zastawiony.
- Nie, nie będziemy jeść po obu końcach stołu - mruknął.
Ren rzeczywiście miał z pięć metrów. Ale świeczki zostały zaplanowane tak, aby jak najbardziej oddzielić parę. Pewnie służąca była tradycjonalistką. Logan chwycił świecznik i ruszył z nim do drugiej zastawy.Mnogość różnorodnych pizz zachwycała.


Niepotrzebnie Burke pytał o jej ulubione smaki, bo były tutaj wszystkie.
- Jestem ogromnym psem… nie tylko na ciebie… ale również na pizzę - mruknął Logan. - Pewnie zjem tyle, że potem nie będę mógł się ruszyć. Ale to źle. Dlatego wolałem zjeść po wszystkim - mruknął pod nosem.
Wybrał sobie trzy kawałki i położył na odpowiednim miejscu. Następnie wziął talerz Abigail.
- Które wyglądają dla ciebie najbardziej apetycznie? - zapytał, chcąc jej nałożyć.

Otoczona najgorszym koszmarem anorektyka, Abigail przycupnęła na brzegu swojego krzesła, rozglądając się niepewnie po stosie najróżniejszych smakołyków. Pewnie nie dało się już wykręcić nieśmiertelnym “nie jestem głodna”.
- Usiądź - poprosiła, ciągnąc go na najbliższe krzesło, wcześniej wyjmując z dłoni szpatułkę do pizzy.

Mężczyzna zerknął na nią.
- Czy aż tak bardzo starasz się wykręcić od jedzenia? - zapytał, uśmiechając pod nosem.
Usiadł tam i wpatrzył się w jej oczy. Chyba właśnie je najbardziej lubił. Płomienie świec odbijały się w nich. To go hipnotyzowało.

Nie odpowiedziała, chociaż uśmiechnęła się: trochę nieśmiało, trochę jakby była głodna ale to nie łaknienie czuła. Dwa kroki wystarczyły aby znaleźć się tuż przy nim i móc do woli patrzeć w jego twarz. Pogładzić zimnymi palcami tak przyjemnie ciepły policzek.
Nie przerywając kontaktu wzrokowego przełożyła nogę nad jego kolanami, w duchu dziękując Aoife, za spódniczkę. W spodniach podobny numer by nie wyszedł. Wciąż patrząc mu w oczy opadła w dół, moszcząc się na jeansowych udach. Oddychała coraz płycej, nie umiejąc zdecydować czy bardziej się boi, czy czy niecierpliwi. Prawę dłoń położyła mu na ramieniu, zbliżając usta do jego ust. Pocałowałą go w tym samym momencie, w którym lewą wcisnęła między ich ciała aby rozpiąć guziki spodni.

Logan jęknął. Nie spodziewał się tego.
- Tak - mruknął. - Tylko… czy to będzie dobra pozycja dla ciebie? Na pierwszy raz? - trochę psuł nastrój. - Chcę, żeby ci było wygodnie… - zawiesił głos.
Ale chyba jeszcze bardziej pragnął jej ciała. Wsunął dłoń pod jej spódniczkę i odkrył wilgoć ściekającą po udzie. Na dodatek dziewczyna nie miała bielizny. Burke prędko dołączył drugą dłoń i zaczął pruć cieniutki materiał tak, aby się do niej dobrać. Zupełnie tak, jak Aoife przewidziała.
- Tak, będzie ci wygodnie. I tak, to odpowiednia pozycja - wychrypiał. - Idealna, na pierwszy raz.

De Gillern wychyliła się w bok, żeby z bocznej kieszeni plecaka wyjąć butelkę oliwki dla niemowląt. Jednocześnie przyciskała się torsem do piersi weta, dysząc mu z podniecenia prosto do ucha. Nie wiedziała co można powiedzieć, słowa nie chciały się złożyć w nic sensownego, zresztą bała się że pierdolnie coś, co tylko pogrzebie nastrój. Całowała go więc po szyi, żuchwie i policzku, buteleczka od Aoife stanęła na stole. Na dole uparty guzik wreszcie puścił, zostało rozpiąć suwak i wygrzebać skarby Logana na światło dzienne.
- Z tyłu… wyjmij - gorący szept owiał mężczyźnie bok głowy, dziewczyna poruszyła niecierpliwie biodrami, napierając nimi na dużą, ciepłą dłoń jak marzyła odkąd pierwszy raz je zobaczyła. Świadomość prostej potrzeby uderzyła nagle, w gardle zapiekło a wargi zadrżały. Smutek jednak minął, wyparty rosnącym wewnątrz ciała obłędem w zupełnie nowej formie.

Mężczyzna już wcześniej wyczuł kształt, ale teraz tak po prostu na niego natrafił. Wcześniej myślał, że mu się tylko wydawało. Teraz miał pewność. Wyjął z niej korek, a Abby syknęła. Przyzwyczaiła się już do niego. Natomiast kiedy najgrubsza część przeszła przez jej zwieracze, okazało się, że jeszcze nie były odpowiednio dostosowane. Miała jednak kandydata chętnego na ich rozpracowanie. Logan zaczął wkładać i wyjmować z niej korek. Powoli. Po chwili wyjął go i nalał na niego oliwki i znowu włożył. Patrzył w oczy dziewczyny, widział jak stają się coraz bardziej zamglone i szalone. Oddychał ciężko przez usta. Jego męskość była napięta. Więcej niż gotowa. Gruba żołądź zdawała się wręcz fioletowa od nadmiaru nagromadzonej w niej krwi. Wnet Burke wyrzucił korek i wsunął w nią dwa palce, a jej zabrakło nagle powietrza. Tak od razu. Poczuł niesamowitą gładkość błony śluzowej, której nic nie mogło podrobić. Wnet wyjął palce i nalał na nie oliwki. Chciał, aby była cała śliska i ociekająca nie tylko własnymi sokami, ale również lubrykantem.
- Wydajesz mi się osobą, która ma wiele wyrzutów sumienia - mruknął pod nosem. - Nadszedł dzień kary. Zostaniesz nabita na pal.
Położył obie dłonie na jej pośladkach, które wciąż były opięte rajstopami. Przeszkadzał jej nieco materiał spódniczki, ale Aoife rozsądnie wybrała najkrótszą możliwą. Kopciuszek miała swoją Matkę Chrzestną, Abigail również posiadała własnął Logan zaczął nakierowywać jej odbyt na swojego fallusa. Żołądź weszła niespodziewanie gładko. Przez moment de Gillern nawet nie wiedziała, czy był już w środku. Ale wtedy zaczął ją nabijać, jak groził wcześniej. I poczuła falę gorącego, pulsującego rozpierania, która zaczęła przewalać się przez jej wnętrzności…
 
Ombrose jest offline