Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-01-2021, 12:11   #103
Sindarin
DeDeczki i PFy
 
Reputacja: 1 Sindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputacjęSindarin ma wspaniałą reputację
Wieczór w karczmie zapowiadał się przyjemnie - Tabat chętnie podsłuchiwał inne drużyny, próbując wyłuskać co ciekawsze informacje. W przeciwieństwie do większości gości odpuścil sobie alkohol, alchemiczne eksperymenty po pijaku mogły się skończyć źle dla niego, jego pokoju, "Zęba i Sziszy", ewentualnie najbliższej okolicy, więc wolał nie kusić losu, zadowalając się kawą, która przy okazji miała mu dać więcej energii do pòźnej pracy. Po opowieściach pozostałych grup wywnioskował, że ich przydział do grobowca Akhentepiego był ostatecznie bardzo dobry. Mógł zrozumieć pewną irytację tych, którzy zostali wysłani do burdelu, ale wielkie oburzenie tej całej Velriany było w jego mniemaniu nieco żałosne. Chyba szefowa Płonącej Dłoni nie umiała przełknąć nawet drobnej porażki… Brzmi trochę jak Lavena, zdążył pomyśleć tiefling, zanim półelfka nie zaczęła swojej kolejnej płomiennej, pyszałkowatej przemowy. Tabat westchnął, ostentacyjnie się od niej odwrócił i sięgnął do bandoliera, by wlać odrobinę jakiejś cieczy do swojej kawy. Starał się ignorować dalsze dysputy, ale ożywił się, gdy tylko usłyszał wzmiankę o Oku Erudyty. Zaraz też zapytała go o nie Lavena.
- Nie wszystko cenne jest błyskotką do opchnięcia - stwierdził - Okiem Erudyty była nazywana jedna ze świątyń na terenie nekropolii, po jutrzejszej wyprawie poszukam tomu, w którym o niej czytałem, może dowiem się coś więcej, skoro pewnie i tak będzie trzeba sprawdzić następny cel
Niedługo później jego towarzysze rozeszli się każdy w swoja stronę. Grimm rozmawiał z jakąś krasnoludzką przyjaciółką, sądząc po wylewnym przywitaniu, Bahadur flirtował z atrakcyjną nieznajomą, zaś Jasar i Lavena zniknęli razem na piętrze. Tabat dopił swój napój, i wciąż zastanawiając się, gdzie może podziewać się jego przyjaciółka, ruszył do swojego skromnie urządzonego pokoju. Miał jeszcze przed sobą sporo pracy, a wypadałoby też złapać trochę snu przed powrotem do nekropolii.

***

Rano Linn wciąż nigdzie nie było widać - Tabat wstał skoro świt i po zlaniu mikstur do fiolek wyszedł na ulice Wati, by znaleźć jakieś okolicznych dzieciaki, od wczesnych godzin szukające okazji do podwędzenia czegoś albo zarobienia kilku groszy. Tiefling z własnych doświadczeń wiedział, że są najlepszymi informatorami i gońcami, jakich można spotkać w każdym mieście. Parę srebrnych monet, wraz z obietnicą następnych, tym razem złotych, wystarczyło, by dzieciaki zaczęły szukać Linn. Na szczęście undine była dość znana, a sam jej wygląd rzucał się w oczy.
Gdy jego towarzysze schodzili na śniadanie, Tabat właśnie kończył pisać wiadomość dla bardki, którą zostawił Faarhanowi. Skinął głową kuzynce Grimma, gdy ta się przedstawiła. A więc to z nią wczoraj rozmawiał. Dobrze mieć wspierającą rodzinę...
- Miło cię poznać, Aabidah. Jestem Tabat. Każda para zdolnych rąk będzie mile widziana - powiedział, wciąż trochę nieobecny.
Po smacznym posiłku, który w większości przemilczał, sięgnął do plecaka i postawił na stole przed sobą trzy fiolki z nieprzejrzystą cieczą o czerwonym zabarwieniu.
- Wybaczcie, że tylko tyle, ale ja też potrzebuję snu -

***

Dotarcie na miejsce tym razem zajęło im zaledwie chwilę, a tiefling zastanawiał się, czy przypadkiem nie odwiedził tej posiadłości w dzieciństwie. Była w końcu bliżej zamieszkanych dzielnic, a mógł jej nie pamiętać – te dekady temu wszystkie budynki były większe, i znacznie straszniejsze niż teraz. Zniszczone wrota potwierdzały podejrzenia, że bliskość miasta wiązała się z ryzykiem „odwiedzin”. Tabat z zainteresowaniem przyglądał się rzeźbom, zastanawiając się, czy przedstawiają pomniejsze bóstwa opiekuńcze, czy może przodków rodu Pentheru. Po wejściu na dziedziniec poczuł na plecach wzrok kogoś, lub czegoś, ukrytego w ciemności okien na piętrze. Strażnik posiadłości, a może jej nowy mieszkaniec?
- Dobry pomysł z tym piaskiem, Grimm. I nie liczyłbym na to, że to akurat ludzie nas obserwują - stwierdził, a gdy Lavena zaczęła chwalić sprawność Jasara, potarł czoło dłonią, niedowierzając - Popieram obchód, ruszajmy - powiedział, byle zmienić temat, po czym wypowiedział krótką formułkę magiczną. Momentalnie wyczuł obecność magii, ale to mogło być zakłócane przed ich ekwipunek - dopiero przy większej koncetracji miał dojrzeć szczegółowe obrazy.
Rzucam Detect Magic

 
Sindarin jest offline