Dodam w komentach, antykwariusza pytałem o Czarnego Pana, Grunnera w domyśle też, jak również przestrzegłem przed nadchodząca plagą (już nie powtarzałem wszystkiego drugi raz w poście).
Ta „niechęć" do dzielenia się wynika z odgrywania postaci. W końcu to role-playing game. Nie podkradamy sobie nawzajem przedmiotów ani nie wbijamy sztyletów, ale też nie udawajmy, że wszystko jest fajnie, bo dwa miecze dołączyły do drużyny. Będziemy współpracować, ale zaufanie trzeba zbudować fabularnie. A przecież część z nas przeszła przez śmierć, gdy tymczasem inni pojawili się wysłani przez astrologa, co do którego nie mamy wcale zaufania.
Ale jak zauważyliście, była pierwsza wspólna walka i wspólne sny. Jest na czym bazować połączenie. Póki co drużyna podzieliła się w Altdorfie tak, że nie było jej czym bardziej scementować. Być może wiele się zmieni po wizycie u Celestiuma. A może nie