Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 12-01-2021, 12:27   #358
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Kolejne zaklęcie, kolejny sukces, jako że potraktowana nim kobieta nie stawiła żadnego oporu i wnet uległa przeważającym siłom przeciwnika.
Być może ktoś mógłby nazwać taki atak niehonorowym, ale - jak mówiło stare przysłowie - na wojnie i w miłości wszystkie chwyty są dozwolone. Inne, również znane Traiwyrowi, głosiło, iż jeśli nie oszukujesz, to za mało się starasz. W końcu o to chodziło, by "swoi" odnieśli jak najmniej obrażeń.
Ale i tak Traivyr postanowił powstrzymać się nieco z używaniem magii, by nie okazało się, że w krytycznej sytuacji zabraknie mu jakiegoś zaklęcia.

Zaklinacz zabrał miksturę leczenia i zwój z zaklęciem. Z chęcią zapoznałby się z zawartością znajdujących się tu książek, ale czas gonił - lepiej było zamknąć portale przed powrotem Nazheny.

* * *

Kolejny klucz, kolejne piętro.
Tym razem znaleźli się w czymś, co mozna było nazwać małą ptaszarnią. Cztery kruki i niebieskoskóra kobieta - zapewne opiekunka tych ptaków.
Zdecydowanie lepiej by było, gdyby ptaki pozostały w klatkach. Mogłyby zaatakować, albo - co byłoby jeszcze gorsze - mogłyby znaleźć jakieś otwarte okno i uciec, a potem donieść komuś o obecności intruzów w wieży.

- Klękaj! - polecił Traiwyr, a w jego dłoniach zapłonęła ognista kulka. - Na kolana i nie rób żadnych gwałtownych gestów!
 
Kerm jest offline