Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2021, 20:24   #39
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post stworzony wspólnie z sieneq.


Trzymająca się nieco z tyłu, złotowłosa skaldka, zbliżyła się do młodzieńca oglądającego rzeźbioną kolumnę.
- Piękna robota, prawda? - Zagadnęła melodyjnym głosem. - Kiedy byłam dzieckiem, często bawiłam się tutaj, wyobrażając sobie, że kolumny to drzewa, a ja jestem w magicznym lesie. - Pogłaskała z czułością misterne rzeźbienia. - Na imię mam Gléowyn. - Obdarzyła cudzoziemca ciepłym, serdecznym uśmiechem.

Chłopak oderwał dłonie od rzeźbionego drewna, którego dotyk dawał ukojenie napięcia narastającego w nim wraz z przedłużającym się oczekiwaniem na rozpoczęcie audiencji i gwałtownie odwrócił. Przez dłuższą chwilę milczał speszony, uciekając wzrokiem w bok, jednak uśmiech na twarzy stojącej przed nim młodej kobiety pomógł przełamać zakłopotanie.
Zacinając się i powoli składając zdania, odpowiedział:
- Tak... są piękne. Pięknie rzeźbione. Dostojne jak drzewa. Ale w lesie, gdzie mieszkam... mieszkałem... drzewa są inne. Nie tak strzeliste. Grube, krzywe pnie. Poskręcane konary. Poplątane korzenie. Długie, zielone brody mchów. Tu nie widziałem takich drzew. Nie spotkałem lasów w tym kraju. Tylko trawy i skały. - Przerwał i zaskoczenie odmalowało się na jego twarzy.
- Bawiłaś się w domu... króla, pani? Mieszkałaś tu?
Przypomniawszy sobie, że sam się dotąd nie przedstawił, zakłopotany, dodał:
- Zwą mnie Zwinnoręki. Przybyłem z daleka.

- Zwinnoręki… - Powtórzyła za młodym mężczyzną dla utrwalenia sobie w pamięci. - Miło mi cię poznać. - Mimo, że zauważyła zakłopotanie rozmówcy, postanowiła się z tym nie zdradzać, by jeszcze bardziej nie zawstydzać cudzoziemca. Nadal uśmiechała się do niego przyjaźnie. Kiedy wspomniał o lesie, oczy jej rozbłysły zainteresowaniem. - Wychowałam się na Złotym Dworze. Moi rodzice służyli poprzedniemu królowi, Fengelowi. Choć przyznaję, że upłynęło dużo czasu, odkąd odwiedzałam Meduseld. - Mówiła pogodnym tonem, choć kiedy wspomniała o rodzicach, przez jej twarz, przez krótką chwilę, przemknął cień smutku. - Na równinach Rohanu, jak słusznie zauważyłeś, nie mamy za wiele drzew, o lasach nie wspomnę. Prawdę mówiąc, nigdy nie widziałam żadnego lasu, choć słyszałam opowieści. Chciałabym je zobaczyć, poczuć ich zapach, usłyszeć ich muzykę. Opowiesz mi o swoim domu?

- Dom... Nie wiem, czy go jeszcze mam. - zamilkł, odwracając twarz do cienia; widać było tylko jak drgają mięśnie zaciśniętych szczęk. Po chwili jednak zaczął mówić, ku własnemu zdziwieniu z każdym zdaniem coraz śmielej i płynniej.
- Spróbuję ci, pani, opowiedzieć o lesie, z którego pochodzę. Jest wielki. Niezmierzony. Groźny. Są w nim drzewa tak potężne, że kilku ludzi trzeba, by objąć ich pnie. Konary splatają się ze sobą, tworzą sklepienia, korytarze i tunele, w których nieustannie zalega mrok. Ścieżki wiją się i znikają. Niektóre prowadzą donikąd, inne do leż wielkich pająków. Wiatr nie porusza tam ani listka, ale wcale nie jest cicho. Zwie się ten las Mroczną Puszczą. Ale słyszałem stare pieśni, które prawią, że nie zawsze taki był. Że za dawnych dni drzewa były smukłe i wyniosłe, jak kolumny w domu twego króla. Blask słońca igrał pośród liści, a w nocy gwiazdy świeciły nad polanami, gdzie ucztowali poddani króla elfów. A potem w puszczy zamieszkało zło. Zeszło z gór i jakoby robactwo rozlazło po lesie. Zatruło drzewa i ziemię. Mówią, że tak już było, gdy moi przodkowie pobudowali pierwsze siedliszcze, na leśnej polanie, nad brzegami Ciemnej Wody. Moi współplemieńcy zmagają się z puszczą, która chce zagarnąć nasze osady. - Urwał, a po chwili dodał cicho - Zagarnęła moich rodziców.
Ponownie odwrócił twarz do światła i spojrzał na swoją rozmówczynię, uśmiechając się smutno.
- Przepraszam cię, pani Gléowyn. To nie była opowieść o magicznym lesie.

Dziewczyna słuchała z zaciekawieniem opowieści młodzieńca. Kiedy skończył, spojrzała na niego ze współczuciem.
- Przykro mi z powodu twojej straty. Przepraszam… nie było moim zamiarem przywodzić smutnych wspomnień. Ja… - Odruchowo ujeła jego dłoń w swoją w geście pocieszenia. - Rozumiem twój ból. Ja straciłam rodziców, kiedy byłam dzieckiem... - Głos jej lekko zadrżał. Również odpowiedziała mu smutnym uśmiechem. Wtedy też spostrzegła, że trzyma go za rękę. Zmieszała się i cofnęła swoją dłoń. Na jej policzkach pojawił się delikatny rumieniec. Żeby jakoś zamaskować swoje zawstydzenie, szybko zmieniła temat. - Twój opis Mrocznej Puszczy bardzo mi się podobał, dziękuję.
Zwinnoręki rad był zmienić temat rozmowy, który, jak spostrzegł, obojgu podsuwał złe wspomnienia. Gest towarzyszki, o dziwo, nie spłoszył go, a nawet jakby dodał pewności siebie.
- Może opowiesz mi coś o obyczajach tego domu? Czy wasz król często ugaszcza obcych pod swoim dachem? Dziś chyba jest tu więcej gości z innych krain - wskazał na stojącą w pobliżu trójkę. - A tego męża i tę kobietę widziałem chyba wczoraj w karczmie.

Gléowyn podążyła wzrokiem za wskazującym gestem młodzieńca i przyjrzała się uważnie osobom, o których mówił.
- Zwyczaj biesiadowania z poddanymi jak i przybyszami, wprowadził na Złotym Dworze król Thengel. Nasz władca przez lata mieszkał w Gondorze, być może właśnie dlatego jest tak otwarty na cudzoziemców. Zupełnie przeciwnie od swojego ojca, zmarłego króla Fengela. Osobiście uważam, że to bardzo korzystna zmiana. - Znów uśmiechnęła się do Zwinnorękiego ciepło. Widać było, że ten temat nieco ją rozpogodził.- Mój lud ceni sobie szczerość, uczciwość i honor, podobnie jak nasz władca. Jeżeli zostaniesz o coś zapytany podczas posiłku, odpowiadaj szczerze. Król Thengel ma przenikliwy umysł, jeżeli spróbujesz go oszukać, od razu cię przejrzy. - Odwróciła twarz na powrót do towarzysza i obdarzyła go życzliwym spojrzeniem. - Wyglądasz na osobę uczciwą, o szlachetnym sercu. Nie masz się czego obawiać. - Znów powędrowała wzrokiem do trójki cudzoziemców. - Ciemnowłosą kobietę i towarzyszącego jej mężczyznę również widziałam w gospodzie. Zgaduję, że to muszą być pani Eliandis Eadweardiel z Gondoru i Cadoc Rogacz, natomiast elfka, to najprawdopodobniej pani Yáraldiel. Cała trójka nie tak niedawno temu, razem z dwójką innych śmiałków, których tutaj nie widzę oraz kompanią skalda Ulfura, pokonała bestię w Przeklętym Wąwozie, w Górach Białych. Może zdążyłeś już usłyszęć tą historię? O trollu, Koniożercy, który zabijał farmerów i porywał konie? Oddali jego Królewskiej Mości wielką przysługę, nic więc dziwnego, że zostali zaproszeni, by z nim obiadować. Mam nadzieję, że uda mi się zamienić z nimi choć kilka słów, chciałbym usłyszeć tą opowieść z ust osób, które w niej uczestniczyły. - Oczy jej roziskrzyły się z ekscytacji. - Pragnę napisać o tym balladę.


 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...

Ostatnio edytowane przez Lua Nova : 15-01-2021 o 20:27.
Lua Nova jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem