Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2021, 20:43   #95
Sepia
 
Sepia's Avatar
 
Reputacja: 1 Sepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputacjęSepia ma wspaniałą reputację
Jacek, Julia i Nika w małej piwnic... w starciu ze zjawą cz. 1

Za ateizmem przemawia wiele argumentów, więcej niż za religią. Dla Bereniki, w gruncie rzeczy było logiczne, żeby być ateistką. Tak jak logiczne i rozumne było to, żeby się nie zakochać... ale przecież ludzie nie byli, niestety, logiczni. Ona zaś wciąż wliczała się do gatunku ludzkiego, wraz ze wszelkimi jego przywarami, takimi jak choćby strach z którym walczyła każdego dnia, lecz ten jaki opanował ją w chwili zapadnięcia ciemności nie dał się porównać z niczym wcześniej doświadczonym. W logicznym, poukładanym w szufladach nauki świecie próżno było szukać miejsc dla widm, upiorów albo duchów, chociaż świat tonął w dziesiątkach tysięcy historii o paranormalnych bzdurach, to wciąż pozostawały one… bzdurami, mistyfikacjami, bądź opowieściami szaleńców tańczących tango z demonami własnego umysłu pośrodku parkietu z paranoi. Schizofrenia ponoć zaliczała się do potężnej zmory współczesności, niemającej nic wspólnego z szeroko pojętym okultyzmem. Skąd więc w Dżumie zrodziło się owo niewytłumaczalne poczucie zagrożenia?
Czemu patrząc na dziwną kobietę wszystkie włosy na jej ciele zjeżyły się, mimo panującego ciepła po zakrytych rękawami czarnej koszuli ramionach przeszedł dreszcz? Niepokojąca była też suchość w ustach i paraliż mięśni… a potem utkana z mroku i światła kobieta odezwała się prosto w głowie blondynki, włączając alarm bijący stroboskopowym światłem prosto w środku mózgu. Nakazywał natychmiastowy odwrót i ucieczkę jak najdalej. Mechanizmy samozachowawcze tak miały.
- Witaj… kim jesteś? - w uszach dziewczyny jej głos zabrzmiał obco, sztucznie. Jakby nie należał do niej, a wydostając się z gardła sprawiał prawie fizyczny ból. Chrząknęła krótko, starając się zachować pozory spokoju i kupić czas, aby znów przejąć w pełni kontrolę nad swoim ciałem.

Duch poruszył się delikatnie. Połacie materiału wokół jego ciała przypominały falujące w wodzie płachty. Rozciągały się, tworząc wzorzyste dzieła sztuki. Jednak nie napawały
zachwytem, a bardziej przerażeniem. Kształty zdawały się zbyt idealne, zbyt perfekcyjne. Nie istniały farby, które mogłyby w ten sposób zafarbować satynę. To zresztą nawet nie była satyna. Ani jedwab. Choć bez wątpienia tkanina zdawała się najdroższą, najbardziej luksusową zachcianką.

Jam jest Ortysza. Ta, która przeszła Próbę Wody, a i tak zginęła. Ta, którą zatłuczono wiosłami i która była samądzona. A potem spętana. Ale już jestem wolna. A wy kim jesteście, słodkie dzieci?

Berenika, Julia i Jacek poczuli dziwny ucisk w płucach. Jakby ich miąższ zaczął się zagęszczać, wypełniając zimną wodą. Mogli oddychać, jednak zrobiło im się trochę duszno. Zdawało się, że to nie był atak wiedźmy, a bardziej aura, którą roztaczała. Jednak ta aura mogła być równie dobrze śmiertelna.

Julii wydawało się, że pogłos wewnątrz głowy ocknął ją z koszmarnego snu tylko po to, aby mogła zobaczyć równie koszmarną rzeczywistość. Mrok który nastąpił po wybuchu żarówek uniemożliwiał patrzenie na prostą linię wykresu defibrylatora, skrył też łaskawie widok nieruchomego ciała Ceyna, do którego brunetka podpełzła gdy otworzył na moment oczy. W jej umyśle jego ostatnie słowa mieszały się ze słowami dziwnej istoty na którą nie była w stanie spoglądać. Zdawało się jej, że szczupła postać mieści w swym wnętrzu ohydne i straszne obrazy wszystkich grzechów, wszystkich żądz, ich następstw i kar od upadku pierwszego człowieka aż do końca świata. Trzymając ciągle ciepłą dłoń trupa w swoich sztywnych dłoniach trzęsła się cała, ograniczając ruch do mrugania co jakiś czas i kręcenia głową przecząco. Balansowała na krawędzi koszmaru i pamięci, niezdolna rozstrzygnąć, co jest czym.
- T...tak nie… n-nie powinno byc’ - wyszeptała, unikając patrzenia na czarnowłosą kobietę. - Jes… jesteś aniołem?

Niestety nie dane mi było osiągnąć niebios. Sądzili mnie za rzucenie uroku za ukochanego, niechodzenie do kościoła oraz czarne wrony siedzące na moim kominie. Zabawne. Nie wiedzieli nic o niemowlętach, które wykradałam dla mojego Pana. Ani o tym, jak parzyłam się z Nim, mknąc po niebiosach na kościstym rumaku. Pominęli również wiele innych rzeczy. Zabili mnie. Chcieli utopić, nie wiedząc, że to woda była moją najlepszą przyjaciółką. Byłam panią Księżyca, morza, jezior i rzek. Tak jak wiosła przecinają ich tafle każdego dnia, tak i wiosła przecięły moje gardło. A czerwona krew otuliła moje ciało, zmieniając się w Suknię, którą teraz widzicie.

Uczucie duszności wzmagało się. Julia poczuła nudności. Wnet zwymiotowała… słoną wodą. Pływała w niej drobna, złota rybka. Ulyanova odniosła jednak wrażenie, że nie spełni żadnych jej życzeń.

Jacek klęczał jeszcze przez chwilę nad martwym Sebastianem. Miał sporo do przeprocesowania… W ciągu jednej minuty dowiedział się, że Julia naprawdę sypiała z nauczycielem historii, jest z nim w ciąży, magia i opętania istnieją naprawdę, a także poznał jak przy użyciu jednego, prostego triku stać się silniejszym. Umysł nastolatka został jeszcze dodatkowo przygnieciony śmiercią. Nigdy wcześniej nie miał do czynienia z martwym człowiekiem. A już na pewno nie z kimś kogo znał. I próbował reanimować.
- Co tu się… - wymamrotał Gołąbek, rozglądając się po ciemnym pomieszczeniu. Źrenice chłopaka rozszerzyły się jeszcze bardziej, gdy dostrzegł nieprzyjazną zjawę. Wtedy go olśniło.
- PRYSKAMY! - krzyknął głośno i nad wyraz dobitnie. Zaraz potem podbiegł do Julii i Bereniki, chwytając je za nadgarstki i ciągnąc w stronę wyjścia. - PRYSKAMY!
Sam nie wiedział skąd wzięła mu się ta jasność umysłu. Może dobrze znosił adrenalinę? Może skupienie się na poleceniach wydawanych przez defibrylator pomogło mu naostrzyć koncentrację? Nie wiedział. Nawet nie zwrócił uwagi na to, że przestał się jąkać. Wyglądało na to, że jego klątwa przeszła na Julię.

Servatis a periculum
Servatis a maleficum


[media]http://www.youtube.com/watch?v=Qt298P1kL8E[/media]

Kiedy sytuacja naprawdę tego wymagała, Jacek był w stanie zmienić się w bohatera. Nie tylko Julia mu się poddała, ale również Berenika. Obie dziewczyny zdawały się równie zahipnotyzowane wirującą tkaniną oraz intensywnym spojrzeniem Ortyszy. Gołąbek zdołał wyrwać je z kompletnego otępienia. Wiedziały, że należy uciekać. Tylko to się w tej chwili liczyło. Przetrwanie.

Szumna poczuła, że musi na chwilę przystanąć. Otworzyła usta. Poczuła odruch wymiotny. Nie mogła jednak wydobyć z siebie tego, co zalegało jej w przełyku. Wepchnęła do niego palce. Wnet poczuła jakiś oślizgły kształt. Zaczęła wyciągać kolejne nitki na zewnątrz. To były wodorosty. Czarne, śliskie, częściowo zgnite. Ich paskudny smak oszałamiał. Zaczęła je wyciągać na zewnątrz, ale im więcej ich wyciągała, tym więcej pojawiało się nowych wokół gardła.

Jacek tymczasem otworzył drzwi… szło mu zbyt łatwo… bo ktoś je popchnął z drugiej strony. Gołąbek dostałby w twarz, gdyby nie uskoczył w porę na bok. W przejściu stała… Agata Woś. Była bardzo zdenerwowana.
- No ja nie wierzę! - krzyknęła. - Na początku mieliście sekretne spotkanie beze mnie i Mateusza, najważniejszych ludzi na świecie. A potem rozpoczęła się ta lamerska rozmowa z Halmann, a wy nawet nie raczyliście na mnie poczekać. Spóźniłam się tylko godzinę - fuknęła. - Przebierałam się. Czy wy w ogóle wiecie, kim jestem?
Rzeczywiście, dziewczyna miała na sobie inny strój. Czarne połączenie T-shirtu i spódniczki od Givenchy. Dodatkowo zmieniła makijaż na dużo mocniejszy, wręcz rockowy. Chyba to miała być ekspresja bycia niezadowoloną.
- Mnie się nie wyklucza - powiedziała Woś. - To ja wykluczam.

Nowobogacki pokurw spadł im prosto z nieba, choć na szczęście w jego przypadku zmiana wizerunku nie zwiastowała pogorszenia sytuacji, wręcz odwrotnie. Szumna nigdy nie cieszyła się tak na niczyj widok. Z mokrymi dłońmi, naznaczonymi czarnymi kleksami zgniłych liści wodorostów, wyrwała się spod kurateli Jacka, wyciągając obie łapy ku Woś. Rozcapierzone palce zaciśnieły się na jej ramionach, wciągając do środka bez zbędnych czułości. Dla Dżumy sprawa była prosta: stała im na drodze, gdy musieli uciekać w trybie natychmiastowym. Mokre wodorosty zatykały usta, nie szło się odezwać, ani zwymiotować. Z szaleństwem w szarych oczach dziewczyna szarpnęła, słysząc w głowie chór głosów powtarzających wciąż tę samą frazę.
"Mięso armatnie".
Żywa tarcza między nimi, a koszmarem. Która, być może, kupi im czas na ucieczkę.
Potrzebowali tego.
 
__________________
Nine o nine souls - don't do this
Nine o - no more pain now
Nine o nine souls - it's easy
I'm gonna take on all your battles
Sepia jest offline