Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 15-01-2021, 20:55   #40
Marrrt
 
Marrrt's Avatar
 
Reputacja: 1 Marrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputacjęMarrrt ma wspaniałą reputację
a teraz znów wspólny;)

- Dołączmy tedy do nich. Chodź. - rzucił i nie patrząc, czy Rohirrimka podąża za nim, ruszył w stronę rozmawiających, czując, jak pod spojrzeniem ciemnowłosego mężczyzny z każdym krokiem uchodzi z niego tak niespodziewanie zyskana śmiałość. Zatrzymawszy się, dwukrotnie zamknął i otworzył usta, by w końcu wyrzucić z siebie zasłyszane gdzieś słowa powitania. - Bądźcie pozdrowieni, waleczni… - urwał, nie mogąc znaleźć odpowiedniego słowa - Pozwolicie dołączyć i posłuchać o waszych czynach?
Zaskoczona nagłą śmiałością chłopaka, bardka podążyła za nim. Widząc jednak, że znów poczuł się troche zagubiony, położyła mu dłoń na ramieniu i posłała krzepiący uśmiech. Następnie zwróciła się do pozostałej trójki.
- Gléowyn, córka Gléomera i Zwinnoręki z Mrocznej Puszczy ślą pozdrowienia dla bohaterów z Bractwa Skaczącego Konia. Żywię nadzieję, że nie będzie zbytnią śmiałością prosić o podzielenie się opowieścią o waszych ostatnich przygodach w Górach Białych. Słyszałam już oczywiście różne pogłoski od moich współplemieńców, ale jako rzetelna artystka, chciałabym zasięgnąć wiedzy u źródła, zanim napiszę balladę o tych wydarzeniach. - Słysząc pytanie Rogacza, uśmiechnęła się do niego serdecznie.
- Myślałam raczej o pieśni w bardziej uroczystym tonie, budzącym nadzieję.
- Witajcie. Jestem Eiliandis, córka Eadwearda - Gondoryjka przedstawia się obojgu z wdziękiem kiwnęła nieznacznie głową. - Oczywiście, chętnie opowiemy. Choć myślę, że nazywanie nas bohaterami to lekka przesada.
Próżność w Cadocu była chyba silniejsza, bo na słowa bohater poczuł się mile połechtany. Nie zwykł jednak faktów podkolorowywać ani być źródłem nadziei więc by nie dać po sobie poznać, skrzywił się wilczo ku pieśniarce i machnął ręką by odtrącić pokusę.
- W każdej pieśni bohater jest jeden. Zwykle to ten, którego dłoń cios śmiertelny bestii zadaje. A jego dziś nie ma. Zostańmy więc przy Bractwie. A uroczyste tony zostawmy Rhunemu. Zapraszamy jednak do towarzystwa. Dołączcie się… Rogaczem mnie zwą na równinach. Choć Cadoc to moje imię.
Przyjrzał się ciekawie obojgu. Rohirrimkę coś wyróźniało od Edorasczyków. Coś czego nie mógł uchwycić. Za to Zwinnoręki? Chłopak niby zawstydzony, ale .czarnowłosy wiedział, że wstyd to wierzchnia odzież, a nie człek sam w sobie.
- Mroczna Puszcza… Słyszałem o tym miejscu. Od krasnoludów… Miejsce z ich opowieści trochę jak góry mi się zdało. Pełne tyluż niebezpieczeństw co nieposkromionej mocy.
- Eryn Galen… Wielki Zielony Las. Tak kiedyś nazywano to miejsce, zanim spowił je mrok - powiedziała elfka z lekko posępnym wyrazem twarzy. Szybko jednak wrażenie minęło, kiedy uśmiechnęła się i obdarzyła nowych rozmówców łagodnym spojrzeniem. - Jestem Yaraldiel z Lasu Lorien, jakże miło was poznać.
Zarówno otwarta postawa trojga nieznajomych jak i wspierający gest ze strony Gléowyn ułatwiły Zwinnorękiemu włączenie się do rozmowy.
- Są i góry w Mrocznej Puszczy, panie Rogaczu. Ale złe to miejsce i nikt tam się nie zapuszcza. Chyba że po śmierć, albo i co gorszego.
Obrócił oczy na elfkę. - Nie spotkałem jeszcze nikogo z twego plemienia, pani... choć zdarzało mi się słyszeć śpiew, nocą, głęboko w sercu lasu. Mrok zdawał się wtedy trochę mniej straszny. - uśmiechnął się.
- Mnie również jest was miło poznać. - Tym razem dziewczyna obdarzyła ciepłym spojrzeniem i serdecznym uśmiechem wszystkich swoich rozmówców. - Zapewne zaraz pojawi się król Thengel z królową. Przypomnę o obiecanej opowieści może wieczorem, w karczmie. Byłoby niezmiernie przyjemnie usiąść w tak miłym towarzystwie przy kufelku piwa, albo dzbanie. Mam nadzieję, że przyjmiecie moje zaproszenie. Ja również pierwszy raz widzę przedstawiciela, a raczej przedstawicielkę pięknego ludu. - Zwróciła się do elfki. - Prawdę powiadają, że głosy elfów są piękne i melodyjne, a mowa brzmi jakby to pieśń była, a nie zwykłe słowa. Jakże bym chciała usłyszeć pieśni twego ludu, pani, niestety nie miałam jeszcze takiej okazji. - W jej głosie słychać było nutkę żalu.
- Niech serca twego nie przepełnia żal, córko Gléomera. Jestem pewna, że jeszcze nadarzy się na twojej ścieżce taka okazja - powiedziała łagodnie Yáraldiel. - Tymczasem przygotujmy się na powitanie naszych gospodarzy.
Słowa elfki podniosły dziewczynę na duchu. Uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością i twierdząco kiwnęła głową.
 
__________________
"Beer is proof that God loves us and wants us to be happy"
Benjamin Franklin
Marrrt jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem