Ano imiona padły chyba w jednej czy dwóch turach po katastrofie, bo potem to już tak trochę każdy sobie sam rzepkę skrobał, oni sobie a my sobie
Ale nasz pilot Ashley dobrze się zapisał w pamięci dla Bir jako sympatyczny gość, to musiałam też sobie przypomnieć przed odpisem, czy faktycznie dobrze mi świta że przeżył