Wypadek drogowy to wystarczająco wstrząsające wydarzenie, aby wytrącić człowieka z równowagi na przynajmniej kilka dni. A tu nie dość, że podwójna dawka, to jeszcze te inne dziwne wypadki. A przecież nie chodzili do liceum blake holsey.
Dla Mai było zdecydowanie za dużo tego wszystkiego. Za dużo się działo na raz i za szybko to wszystko. Z drugiej strony może to lepiej, jeśli umysł nie zarejestrował wszystkiego. Łatwiej będzie o tym wszystkim zapomnieć.
Póki co, Maja musiała się jednak skupić na chwili obecnej.
- Panowie ratownicy! Tam chłopiec zranił się nożem! - powiedziała głośno, wskazując przy tym odpowiedni kierunek.
Osobiście uważała, że jeden z ratowników powinien wziąć jakieś zaopatrzenie i zająć się chłopcem, bo w cokolwiek wraz z tą dziewczynką się bawili, nie było to bezpieczne. Drugi ratownik powinien zabrać ich do ośrodka, a potem tu wrócić. W ten sposób każdy dostanie opiekę medyczną, której potrzebuje, no i butle z tlenem nie zostaną pozostawione same sobie.
Gotowa była przedstawić ratownikom swoje zdanie, gdyby nie mieli lepszego pomysłu.
Osobiście, w tym zamieszaniu nie zwróciła uwagi, na to gdzie podziała się reszta uczniów, ale ona sama miała zamiar zostać z Panią Anią. Jak na belfra była bardzo w porządku, a wyglądało na to, że Maja została jako ostatnia.