Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2021, 10:35   #119
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
-Kurwa… - warknął Spoon wstając.
-Czy naprawdę muszę płacić ten trybut nocy za każdym razem kiedy otwieram oczy? – powiedział pocierając twarz by się dobudzić. Był głodny i to bardziej niż zwykle. Chociaż… Bestia nie atakowała. Może to że nie zjadł Juliana wyszło mu jednak na dobre?
Jednak zaraz potem przypomniał sobie twarz tej kobiety chwilę potem jak ją zamordował. Starał się na nią nie patrzeć, jednak i tak ją widział. Nie było to przyjemne.
Śmierć ją zmieniła…
No i ten policjant. Kurwa… Za tą egzekucję to pewnie ma teraz na pieńku ze wszystkimi glinami w Londynie. Gdyby pomyślał mógłby go no... np. ponownie ogłuszyć? Tylko kurwa... jakoś gość nie chciał zostać nieprzytomny! Tak! To w zasadzie wina tego gliny, że wyszło jak wyszło! Tylko konsekwencje poniesie on jak zwykle. Jakie to typowe…
Wstał by rozprostować kości i skupić myśli na czymś innym. Zobaczył swoje srebrne autko i humor się mu polepszył.
-Jest moje cudo. – mruknął do siebie.
Przeniósł wzrok na Cath.
-Dobrze spałaś muffinko? – zapytał przyglądając się budzącej się wampirzycy i… poczuł mimowolny uścisk w dołku. To nie była przecież Brusilla. Ale jakieś przyzwyczajenie mu zostały.
Cath tylko obrzuciła go lodowatym spojrzeniem.
Nagle poczuł się w tym wszystkim bardzo, bardzo nie na miejscu.
-Sprawdzę co z resztą.- powiedział wychodząc i krążąc po korytarzu. Obcesowo walił w drzwi, krzycząc żeby wszystkich pobudzić i zebrać.

***
W końcu jak mieli czas dla siebie Spoon zaczął mówić.
-Wczoraj w nocy ramach przypomnienia. Skołowałem samochód stoi na parkingu i jest mój. – powiódł spojrzeniem po reszcie jakby chciał się upewnić że wszyscy go dobrze zrozumieli.
W końcu ruszył w kierunku stołu i położył na nim komórkę z zepsutym wyświetlaczem.
-To też z wczoraj, ale co zrobić z tym nie wiem... Wziąłem bo może mieć jakąś wartość. W sumie Cath załatwiła nam trochę gotówki i może powinniśmy kupić nowe smart telefony w ramach bezpieczeństwa.- zastanowił się chwilę.
-Tak… to chyba wszystko co zdarzyło się wczoraj. A! – Spoon strzelił palcami.
-Nie... była jeszcze dziwna kobieta, obserwowała nas w nocy. Ale ją zgubiłem kiedy wsiadłem do „mojego wozu”. – Dobitnie zaznaczył gdyby ktoś miał jeszcze jakiekolwiek wątpliwości czyją własnością jest srebrny samochód.
Na koniec potarł skroń starając się pomyśleć.
-Zaraz... dzisiaj jest ten bal nie? – przeniósł dłoń na głowę.
-Kurwa muszę pofarbować włosy i się przebrać.. – podszedł do sterty skołowanych ubrań przez Tonego szukając czegoś co nada się na uroczystość najlepiej w stylu Toreadora, bo jakoś kurwa Toreadorów nikt nie chciał zabijać a na Bruhja urządza się krwawe łowy. Parszywy świat!
Yusuf w pełnym skupieniu wysłuchał słów Spoona, w szczególności fragmentu o śledzeniu.
- Niedobrze. Nasza obecność nie jest już tajemnicą dla tutejszych współbraci. Wczoraj z Tonym skoczyliśmy do banku krwi, mieli tam teczki z naszymi nazwiskami. - to powiedziawszy wskazał na papiery które miał z sobą Włoch - W środku są nasze rysopisy i proste rysunki, sprzed jakichś 80-90 lat.
- Zobaczymy co tam siedzi w twojej krwi Spoon. A potem zajmiemy się resztą nocy. - dodał sędzia wyjmując zza pasa zdobyczny bagnet - Nie potrzebuję jej dużo, starczy że delikatnie umoczysz ostrze. Chyba. - mruknął podając broń rękojeścią do przodu.
-Ta… Jasne… - Spoon przerwał robotę i podszedł do sędziego nie tryskając jednak zbyt wielkim entuzjazmem. Wziął bagnet i lekko skaleczył się w serdeczny palec lewej ręki.
Wyciągnął krwawiącą dłoń do sędziego oddając mu pożyczony przedmiot i potarł drugą ręką jasne włosy. Denerwował się to zaczął mówić.
-Tak, wiem sędzio, że wczorajszej nocy nie skończyliśmy, ale byłem padnięty. Ta nocna wycieczka z Cath, trochę się przedłużyła. Ale… Wiesz ten wóz… Musiałem zrozumieć jak działa.I… I jest niesamowity. W ogóle mówiłem, że w środku jest radio! radio tak po prostu w wozie! Ma wiele kanałów. Można je przełączać... - Spoon obserwował Yusufa z rosnącym niepokojem już nawet sam nie wiedząc co właściwie mówi. Nie lubił magi. Wcale.I w ogóle przez tę cholerną wampirzą magię nie był teraz z Brusillą i znajdował się po szyje w jakiś zafajdanym syfie.
Ale hmn... wiedział, że to jest konieczne i że może mu pomóc, tylko.. Cóż... szybko z miny Yusufa wyczytał że nic z tego.
-Ta… - skomentował.
-Może jutrzejszej nocy wpadniesz na coś innego i coś się dowiemy? Wiesz... szczęśliwie dla mnie czuję się dobrze i może tak pozostanie. - Zastanowił się chwilę.
-Zaraz...Mówiłeś jakie teczki? - zapytał podchodząc szybko do stołu. Przeglądał papiery.
-Ej… Nie widzę swojej i Uty też? Myślicie że to coś znaczy?
- Nie wiem. Możliwe że mają dane tylko osób które były na “widoku”. - mruknął Sędzia.

Milczący dotychczas Navaho również zainteresował się teczkami, z rozbawieniem przeglądając papiery. Ich zawartość była dokładnie taka sama, jak 80 lat temu. Wyglądało na to, że z każdą nocą przypominał sobie coraz więcej szczegółów ze swojego poprzedniego nie-życia.
- Twojej nie ma, Hieno, bo albo nie zdążyłem jej sporządzić, albo byłeś wówczas nieistotny. A może był jeszcze jakiś inny powód, nie pamiętam wszystkich szczegółów. Mojej zaś nie ma, bo… cóż, trudno żebym miał prowadzić obserwację samego siebie. Wybaczcie jakość portretów pamięciowych, sztuka rysunku nigdy nie była moją mocną stroną.
Po chwili ciszy, którą dał wszystkim na przetrawienie tego co powiedział, ciągnął dalej.
- Jestem przekonany, że kobieta, która śledziła was wczorajszej nocy nadrabiała moje braki. Miejscowe ptaki musiały jej wyśpiewać o Twoich… nawykach, tééh łééchąąʼ-. Na mój temat również istnieje taka teczka i zapewne również byłem wczoraj obserwowany. Być może wszyscy byliśmy.
Spoon gapił się na Navaho. Coś mu się nie zgadzało. Ściągnął brwi.
-Zaraz Hiena? Mówisz o mnie? Skąd Ci się to wzięło?! Ja nawet nie tknąłem tego martwego gliny! Owszem może “kiedyś” z Bru często przebywaliśmy na cmentarzach ale to dlatego że oboje mamy słabość do dramaturgii i mrocznego piękna! No i może przekopaliśmy parę grobów szukając...- Spoon zamilkł zdając sobie sprawę że powiedział o sobie więcej niż chciał. Chrząknął.
-Dobra może być Hiena. - postanowił uciąć temat. - popatrzył na teczki.
-Okey czyli współpracowałeś z kimś kto nas/was śledził tak? Pamiętasz kto to był? I kim są miejscowe ptaki? - seria pytań, na którą Navaho już nie odpowiedział. Pierwsze z nich było retoryczne, drugie wtórne, a trzecie po prostu durne.
- I ta kobieta mogła śledzić Cath nie mnie. - przeniósł wzrok na sędziego.
-Sędzio wiesz czemu rytuał się nie udał? Masz pomysł co jeszcze można zrobić?
- Spróbuje skołować nieco reagentów. Może z pomocą odpowiednich… Narzędzi dowiemy się więcej. A może zwyczajnie ten syf którym cię nafaszerowali nie ma dużej mocy. Może jest zaprojektowany na… niższe wampiry, i twoja krew zwalczyła już jego działanie.
-Myślisz? - Spoon uśmiechnął się szeroko.
-W sensie JA jestem odporny. Może to po prostu się wchłonęło? Dziwię się tylko, że celował w serce. - Spoon przypomniał sobie minę atakującego gliniarza i szybko potrząsnął głową wyrzucając ją z pamięci.
-Ja.. Ja wolałbym się upewnić. - powiedział trochę jak na niego niepewnie.
-Ten gliniarz… On wydawał się wiedzieć co robi. - mruknął jakoś ponuro. Zaczął nerwowo krążyć po pomieszczeniu.
-Dobra to muszę znaleźć Arwyn bo ona może wiedzieć gdzie jest Brusilla. Głupie to ale może ci kainici którzy na nią polują będą wiedzieć gdzie można ją znaleźć. Chociaż może powinniśmy się jednak podzielić i poszukać Nosferatu? Bo wyglądało na to że żeby znaleźć Brusille muszę znaleźć Arwyn, a żeby znaleźć Arwyn muszę znaleźć Darie. Przynajmniej do takich wniosków doszedłem. - zatrzymał się.
-Tak mi jej brakuje. - mruknął do siebie.

Tony wstał dużo wcześniej, ale dopiero teraz wyszedł do reszty wampirów. Brał prysznic. Miał po prostu taką wynikającą z niewiadomo czego potrzebę. Jego ciało nie pociło się, skóra naturalnie nie złuszczała, ale świadomość kilkudziesięciu lat torporu powodowała, że Castelli wzdrygnął się na myśl ile kurzu musiał przyjąć przez ten czas. Nawet jeśli akolici Mitry obmyli jego ciało, to Tony wolał umyć się samemu i zmyć brud ostatnich dekad. Pozatym chciał być przez chwilę sam ze sobą, nie dlatego że chciał się zabawiać przyrodzeniem. Był martwy i seks w ogóle już go nie bawił, zastąpił go smak vitae. To go nakręcało. Ale pewnie, gdyby wyszedł spod prysznica i rzucił przypadkiem, że potrzebował chwili na osobności, to był pewien, że spotkałoby się to przynajmniej z gestem oznaczającym masturbację, lub docinkami w stylu “willie wanker”. Tak naprawdę stojąc w strumieniach chłodnej wody Tony zawzięcie myślał o tym co udało mu zakosić ze stacji krwiodawstwa. Teczki jego, Yusufa i Uiopa… Ktoś musiał mieć nieliche informacje o zaginionych wampirach sprzed kilkudziesięciu lat. Pytanie, czy zostawiono je tam po to, aby ostrzec pracowników, czy po to aby ułatwić trzem kainitom dostęp do zasobów. Zważywszy na fakt z jaką łatwością zdobył krew, zaczynał się nieśmiało skłaniać ku opcji, że teczki miały pomóc, albo była to starannie zakamuflowana pułapka, mająca wabić miłośników zimnej krwi.
Jeżeli teczki znalazły się tam na polecenie kogoś z kultu Mithrasa, to czemu Shirazi im tego nie powiedział? Nie zdążył, czy może nie wiedział, że w mieście działa inna, nieznana Shiraziemu komórka kultu? A może mieli innego sprzymierzeńca, dobrze zorientowanego w zwyczajach żywieniowych wampirów z czasów wojny?
A co jeśli to jednak była pułapka. Taka makabryczna wersja lepu na muchy dla wampirów, mająca na celu kuszenie i wabienie, aby w pewnym momencie postawić kogoś z sług Mitry przed plutonem egzekucyjnym, ale kogo?
Jedno było pewne dla Tonego. Teczki musiały się tam znaleźć z polecenia jakiegoś wampira. Wampira raczej starszego, takiego który mógł pamiętać, jak Heroldowie Słońca przechadzali się ulicami przedwojennego Londynu.
Zakręcił wodę, wytarł się, ubrał i wyszedł do reszty. Tak jak pomyślał wcześniej nie odezwał się ni słowem o potrzebie bycia ze sobą. Zamiast takich bzdurnych informacji opowiedział o swoich spostrzeżeniach odnośnie teczek i zakończył:
- Shirazi zwrócił też uwagę na Cyrila Mastersa, szeryfa. On też coś może wiedzieć na temat policji.
Spoon potarł włosy poirytowany.
-No wiem. - warknął.
-Z tego wszystkiego jeszcze może wyjdzie że to jego krew mam w sobie albo inne gówno. - spojrzał na sędziego.
-Yusufie naprawdę chciałbym wierzyć, że wszystko jest w porządku, ale doświadczenie mnie nauczyło że kiedy może pójść źle to pójdzie źle. Nie trzeba daleko szukać. Przykład to nasz ostatni wspólny rytuał wyszło jak widać zajebiście. - pokręcił głową.
-Dobra muszę znaleźć Brusille. A nie mogę jednocześnie szukać Dari i siedzieć na tym balu. Dlatego myślę, jak można to rozegrać.


*Pierwszy post z doka pisany razem z użytkownikami - Bart, Zaalaos, Kanna, Klejnot Nilu, Ombrose - dziękuje za wspólne scenki.

 

Ostatnio edytowane przez Rot : 18-01-2021 o 22:06.
Rot jest teraz online