|
Yáraldiel jako pierwsza opuściła Edoras oraz swoich nowych towarzyszy. Każdemu z nich przekazała życzenia pomyślności i z nadzieją w sercu, że jeszcze ich drogi się skrzyżują, wyruszyła w podróż tego samego wieczora.
- Przed nami długa droga, Sirdalu - powiedziała do swojego białego wierzchowca. Ten w odpowiedzi parsknął i potrząsnął łbem, wyrażając tym samym radość na słowa elfki. - Cieszy mnie twój entuzjazm. Ruszajmy więc, niech gwiazdy nas prowadzą.
Sirdal parsknął jeszcze raz i ruszył, a jego długa biała grzywa falowała w rytm galopu, czemu wtórowały poły srebrnego płaszcza elfki.
Odszukanie Imhara Donośnego oraz jego ludzi nie byłoby łatwym zadaniem, gdyby nie przyjazne stosunki, w jakich się rozstali oraz przypadkowe spotkanie na szlaku, które usprawniło cały proces.
- Jestem Yáraldiel z Lothlórien, przynoszę dobre słowo oraz podarek dla Imhara Donośnego, przyjaciela w boju oraz, mam nadzieję, poza nim - przywitała się z powracającymi z polowania dunlandzkimi myśliwymi. Zrobiła to nie zsiadając z grzbietu Sirdala. Zsunęła jedynie kaptur, ukazując wręcz posągowe acz łagodne oblicze.
- Pani - przywitał się jeden z nich, wychodząc naprzód i kłaniając głową. - Słyszeliśmy o towarzyszach Donośnego i jego przygodzie. Radzi jesteśmy, żeśmy się spotkali. Chętnie zaprowadzimy do obozu, lecz najpierw planowaliśmy krótki przystanek na posilenie się i zebranie sił, wszak jeszcze pół dnia drogi przed nami, a wędrowanie w czasie roztopów nie należy do najprzyjemniejszych. Zwą mnie Drarn, a to moi kompani, Ren i Vagan. Z radością ugościmy, pani, choć nie mamy za wiele do zaoferowania prócz skromnego jadła i towarzystwa.
- Myślę, że i nam przyda się odrobina spoczynku - powiedziała Yáraldiel, głaszcząc Sirdala po grzywie.
Następnego dnia, pod wieczór, dotarli do większego obozu, w którym Yáraldiel spotkała znajomą twarz okoloną srebrzystą brodą. Elfka przekazała Imharowi Donośnemu nie tylko wyznaczoną przez rządcę część łupów, ale także i większość kosztowności, które i ona otrzymała. Nie potrzebowała ich, a na pewno nie bardziej, niż ci ludzie. Wraz z darami, podzieliła się dobrym słowem i pozdrowieniami od pozostałych. Imhar wypytywał, nie wiadomo czy z uprzejmości, czy była to ciekawość, o Cadoca, Rhune, Eiliandis i Hallę, choć elfka za wiele opowiedzieć nie mogła - w końcu wyruszyła niedługo po tym, jak wrócili do Edoras.
Yáraldiel została kilka dni wraz z Dunlandczykami, zanim wyruszyła w dalszą drogę. Z początku planowała powrócić do Lothlórien, by znów kroczyć wśród wysokich drzew Złotego Lasu u boku Haldira, swojego ukochanego, lecz te plany uległy zmianie ostatniego dnia spędzonego w gościach u Imhara Donośnego. Powierzył jej bowiem kolejną misję, której serce nie pozwoliło jej odmówić. I tak wyruszyła z powrotem do Edoras, by spotkać się z królem i królową i przekazać im wyrazy wdzięczności Imhara Donośnego i jego ludu.
|