WÄ…tek: [V5] Upadek Londynu
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-01-2021, 20:55   #120
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Qwerty’ego przez dłuższy czas nie było. Bardzo zasiedział się w swojej szafie. A potem bał się z niej wyjść. Czuł się w niej bezpiecznie i nie wiedział, co takiego mógł zastać na zewnątrz. A wydarzenia wczorajszej nocy uświadomiły mu, że to nie był zbyt szczęśliwy świat dla Spokrewnionych. Wszystko mogło pójść nie tak. Uiop przeszedł przez drzwi i zerknął na zebranych Kainitów. Z jednej strony czuł ulgę, że tu byli. Że jeszcze żyli. Że potencjalnie mógł na nich liczyć. A z drugiej strony… obawiał się, że to były po prostu kolejne osoby, które mógł stracić. Jeśli podejmie złe decyzje, to umrą. Qwerty nie miał dostępu do wielu swoich wspomnień, ale czuł dziwną pewność, że nie raz zdarzyło się tak, iż przez jego wybory ludzie przestawali istnieć. Ludzie albo Spokrewnieni. Dlatego bał się z nimi zaprzyjaźniać. Ale już i tak zaznajomił się z Jakiem, więc równie dobrze mógł wziąć udział w rozmowach reszty Kainitów.
- Rozmawiałem ostatniej nocy z człowiekiem obeznanym w technologii - powiedział. - Mam nadzieję, że się przyda. A poza tym to mam karteczkę z namiarami do pewnej kobiety. Dał mi ją Shirazi. Ale dopiero dzisiaj planowałem z niej skorzystać. Przepraszam, że tak późno. To taka wyperfumowana wizytówka Scarlett Churchill. Nie wiem, kto to jest. Ale może potencjalnie pomóc nam na balu. Albo w ogóle w Londynie. -Qwerty odchrząknął.
- Jeśli nie macie nic przeciwko, to zadzwoniłbym w tej chwili do niej… - mruknął i zerknął po zebranych, czy może mieli jakieś uwagi. - Poza tym przybyłem nieco późno i za to przepraszam. Ale jeśli w kilku słowach każdy byłby w stanie określić, co zobaczył albo osiągnął pod koniec poprzedniej nocy… byłbym naprawdę wdzięczny. Przepraszam, jeśli już to wszystko uzgodniliście, a ja przez moją nieobecność proszę o powtórzenie wszystkiego raz jeszcze. Jednak mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Nie chcę, żebyście odnieśli wrażenie, że okazałem wam brak szacunku moim spóźnieniem - dokończył i delikatnie skinął głową.
- Śmiało, dzwoń. Ja muszę wyskoczyć na miasto na kilka godzin, za dwie, trzy powinienem wrócić. - odparł Yusuf podnosząc się - Zobaczę co z moich… Kontaktów dotrwało do dnia dzisiejszego. Jestem też ciekaw tego… Przybytku dla niższych wampirów. - to powiedziawszy sędzia podrapał się po brodzie w zamyśleniu, ale nie powiedział już nic więcej.
- Po prostu nie angażuj się w nic, co byłoby zbyt niebezpieczne. Mamy w tym świecie pod górkę, bo nie wiemy… o co chodzi. I jak tak naprawdę wyglądają te czasy. Ale przynajmniej mamy siebie. Tych kilku sprzymierzeńców, na których można liczyć. Choćby potencjalnie - powiedział Qwerty. - Tak właśnie o was myślę. Jak o osobach, na które mogę liczyć. Więc jeśli natrafisz na jakiś kłopot, to od razu dzwoń. Postaram się być tak szybko, jak to możliwe. Nie możemy pozwolić sobie na to, aby utracić kogokolwiek… - Uiop mruknął.
Trzymał w dłoniach telefon i kartonik. Chciał za chwilę zadzwonić na otrzymany telefon. Jednocześnie spoglądał na Yusufa. Miał nadzieję, że nie widział go po raz ostatni. Nie miał powodu, aby uważać go za wielkiego przyjaciela. Jednak zaczęli w tym samym punkcie - w przedziwnym, zimnym magazynie pełnym stęchlizny. Choćby z tego powodu Uiop czuł względem Yusufa pewien… sentymentalizm.
Spoon pokiwał głową na słowa malkaviana.
- Dzwoń musimy wiedzieć gdzie i o której jest ten bal bo w sumie nie wiemy nic. To pierwsza rzecz. Drugą jest Daria. Z tego co pamiętam to Daria była Nosferatu, której domeną był Mortlake Theater. Miała być projektantka kostiumów i utalentowana krawcowa. Ponoć wykonywała kilka zleceń dla Gwen. - Wrócił do przeglądania ubrań. Wymyślił że ubierze brązowy garnitur a jak go nie znajdzie to kupi, chciał robić za toreadora, to było bezpieczne no i kurwa… po wczorajszej nocy było go na to stać!
- Jest jeszcze do odpytania Bratvą i Jakuzą, ale to chyba głównie ludzie więc pewnie gówno mogą wiedzieć. - Przemyślał wszystko.
- Dobra mam plan zawiozę was na ten bal pokręcę się tam chwilę a potem pojadę pod teatr szukać Dari, jak ktoś chce może się ze mną zabrać pomoc się przyda.
 
Ombrose jest offline