Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-01-2021, 19:36   #62
Anonim
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven szczerze wątpił, czy jakiś gówniany specyfik jest w stanie zniszczyć magię, ale nawet zatrzymał się. Tak po prawdzie to te biegi i skoki to go zmęczyły i choć wiedział, że trzeba będzie biec dalej to potrzebował tej chwili na odpoczynek. Miał nadzieję, że ta chwila nie będzie go kosztowała życia, ale z drugiej strony lepsze to niż potknąć się i upaść na głupi ryj. Dzieciaki też potrzebowały chwili, bo przecież dopiero co wisiały.

Jak tylko idiotyczny plan z jakimś specyfikiem nie uda się to Sven pogoni Semena i Bombastyjusza (czy jak mu tam, nadal nie mógł spamiętać tego Bombermana), żeby udali się z nim do biblioteki. Po prawdzie to potrzebował jakiejś ochrony dla siebie i dzieci, a tym dwóm no... nie można powiedzieć, że ufał, ale i nie zawiódł się na nich do tej pory.

- Widzieliście co działo się z murami? Pradawna magia przebudziła się. Biblioteka to najstarszy element całej konstrukcji, a więc tam powinno być najbezpieczniej. - powiedział Sven w tle prób Bombosola dopowiadając sobie w myślach, że pewnie tam właśnie podąża potwór co byłoby bardzo chujowe, ale z drugiej strony - kiedyś potwór nie dostał się do środka to może i teraz nie dostanie się... ale wtedy to pewnie tu była masa wojowników i magów, a nie jeden najemnik, jeden medyk i jeden spekulant (oficjalnie: handlarz gnojem). Ach i było tu jeszcze kilku zbrojnych kanalii, no i na zewnątrz został mag wyglądający na takiego co to sobie tu zaraz wejdzie we własnej osobie (a nie zielonym gównie, a Sven na gównie znał się jak mało kto).
 
Anonim jest offline