Lauga mogła zobaczyć jak Rhyshard kuląc się pod pniem naciągnął swoją futrzaną czapę na głowę, zasłonił dłońmi uszy i zacisnął mocno powieki. Drżał przy tym cały.
- Odejdźcie... odejdźcie... mnie tu nie ma... nie chcę tam wracać... nie chcę... - mamrotał.
Wrzask upiorzycy przypomniał wyciągnął na wierzch jego umysłu jedne z najgorszych wspomnień przeszłego życia. Gdyby nie to, zapewne widok odchodzącej do zaświatów elfki by go zachwycił, a tak... nie otworzył oczu dopóki ciepło nie powróciło do tego nieprzyjaznego miejsca. Otworzył oczy i ujrzał kucającą obok Laugę. Dopiero widok wojowniczki sprawił że zdołał się uspokoić. Zaczął oddychać głęboko.
- Dziękuję Laugo... - wyszeptał cicho zakłopotany.
Jego zmieszanie zdołał dopiero przerwać blask kamienia komunikacyjnego. Dobył go i zapoznał się z wiadomością.
- Odpowiedź na te pytania zależą od tego kogo zapytasz... - rzekł Rhyshard wciąż drżącym głosem.
Przełknął ślinę.
- Wie ktoś coś może o tym sterowcu koło Phandalin i o jego załodze?