|
Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami) |
| Narzędzia wątku | Wygląd |
12-01-2021, 15:41 | #191 |
Reputacja: 1 | Dyskretna obserwacja poczyniona podczas rechocącego interwału Szklanego objawiła Antonowi kilka informacji o charakterze swojego nowego więzienia oraz jego potencjalnych słabości konstrukcyjnych. Wiedza, która w obecnym stanie i położeniu nie zdawała mu się na wiele. Ale była potencjalną inwestycją na przyszłość. - Sam otoczyłeś się sztywniakami, Iarno. Skądinąd ruchomymi – Anton podtrzymał facecyjną atmosferę, sypiąc kolejnymi żartami. Niespecjalnie błyskotliwymi ani wyszukanymi, ale poprzednie i podobne okazały się wystarczające, by wzbudzić irytującą wesołość czarownika. - Nie przeczę, że są lojalni. Ale poza tym? W czym lepsi od nierozkładającego się i myślącego żołnierza? Owy teoretyczny problem nie interesował go w najmniejszym stopniu. Jego pytanie miało wyłącznie przedłużyć ich dyskurs oraz spulchnić grunt pod przyszłe porozumienie. Poprzedzone potencjalną propozycją. - To z troski i nostalgii. Już nie tak pięknym. Sądziłem, że szerokim łukiem. Szlag – odpowiadał kolejno na każde z pytań Iarna, nie odmawiając sobie choćby i ostatniej w życiu przyjemności poprawienia jego wymowy w momencie, w którym zgubił wątek. - Agnis An'nar? - Anton przemyślnie zignorował odpowiedź na pierwsze pytanie, udając wyraźne zainteresowanie wymienionym przez niego nazwiskiem. Odegranie zafrapowania nie kosztowało go wiele wysiłku ani aktorskiego talentu – faktycznie był ciekaw. - Szczeniak wyniósł się z wioski? Wojownik z wysiłkiem uniósł głowę, by splunąć w bok w geście równie przypadkowym co wyrażającym niechęć lub pogardę. Spojrzał na Szklanego przez kraty, jednym ze swoich słynnych spojrzeń, niepozostawiających wiele miejsca na domysły i niejednoznaczności. Licząc, że to, co posiewał ich dotychczasową konwersacją, zacznie kiełkować. - Gdybym nie dogorywał właśnie w twoich zafajdanych skromnych progach, Albrek, deptałbym mu właśnie po piętach, żeby urwać mu dupę i nasadzić mu ją na czubek głowy. Również i tym razem nie musiał wkładać wiele wysiłku, by przydać swoim słowom autentycznie brzmiącego wyrzutu. Zarówno pod adresem Szklanego jak i osobnika, o którego go indagował. - Czego od niego chcesz? |
17-01-2021, 15:37 | #192 |
Reputacja: 1 | W ruinach Agnis wziął po uzgodnieniu z Ashem dywan, kilka krzeseł i biurko zniknął razem z przedmiotami w wielkiej chmurze czerwonego dymu aby po chwili, powrócić bez ładunku. Sam nie był pewien, co zrobi z tymi rzeczami? Nigdy nie miał rzeczy, chciał je mieć! Może umebluje sobie dom który miał dostać od burmistrza ? Uciął uszy z trucheł zielonoskórych zdawało mu się bowiem że płacą gdzieś w okolicy za komplet mógł przy okazji przetestować magiczny rytuał konserwacji zwłok którego nauczyła go elfka. W drodze do Banshee - Lepiej uważajcie nieumarła potężna z niej magiczka i samo milczenie może uznać za obrazę kupiłem kilka precjozów na targowisku choć, ciężko stwierdzić co ją obrazi a co udobrucha... Banshee to bardzo kapryśne istoty ale łase na komplementy... Lepiej nie mówcie nic o jej wyglądzie miejmy nadzieje że będzie w dobrym nastroju skoro wypełniliśmy jej wolę- Wyjaśnił reszcie towarzyszy. Śniady magik zawczasu przygotował swoje podarki aby groźna kobieta nie dojrzała w jego pakunkach czegoś z czym, młodzian nie zamierzał się rozstawać. Prośba do nieumarłej elfki An'nar na widok leśnej wiedźmy padł na kolana w głębokim ukłonie jej aura nie wzbudziła w nim strachu ale wciąż, się jej obawiał i pragnął połechtać jej ego. - O potężna, przybywamy bo wypełniliśmy twą misje którą wyznaczyłaś wspaniałomyślnie mimo wielkiej obrazy jaką doświadczyłaś ze strony mych towarzyszy. Twa siedziba została oczyszczona z zielonoskórych szkodników a notatki odnalezione o tym, zaraz powie Ash ale zanim to nastąpi czy mógłbym złożyć przed tobą skromny podarek i prośbę- Położył przed rozmówczynią stosik jarmarcznej biżuterii kilka sznurów kolorowych korali oraz bransoletki z drewna, kości i cyny. - Kupiłem to z myślą o tobie o najpotężniejsza z potężnych i najłaskawsza z łaskawych gdyż twa niezmierzona mądrość w odczytywaniu snów bardzo mi pomogła boję się jednak że jest to zbyt, prostacki dar chciałbym więc dołączyć do tego smoczą łuskę którą mój chowaniec znalazł w śniegu - Nie dodał nic o śmierci smoka ani o tym, że Ognik siedzący obecnie na jego ramionach znalazł więcej niż jedną łuskę. - Straciłem w walce oko i zastanawiałem się czy, zechciałabyś ofiarować mi oko jednego ze swych pół roślinnych sług abym mógł go użyć jako bazy dla magicznego oka które planuje dla siebie wykonać lubię bowiem eksperymentować z różnego rodzajami magii - Wyjaśnił swą prośbę. |
17-01-2021, 17:26 | #193 |
Reputacja: 1 | Czas nieznany
|
19-01-2021, 19:52 | #194 |
Reputacja: 1 | Rok 1481 Rachuby Dolin, 3 Marpenoth Auglatha wykrzywiła swą nieumarłą twarz w nienawistnym, trupim grymasie, kiedy dostrzegła reakcję krasnoluda. Na chwilę rozpłynęła się w powietrzu, znikająć, by po chwili pojawić się tuż przy powstrzymującym odruch wymiotny Rhyshardzie. Próbował odskoczyć od niej, lecz Auglatha przyczepiła się doń, i jakby w figlarnej zabawie goniła czas jakiś. Potem jej lament wykrzykiwany w stronę nieszczęśnika zmusił wszystkich do zasłonięcia uszu. |
20-01-2021, 08:22 | #195 |
Reputacja: 1 |
|
20-01-2021, 15:51 | #196 |
Reputacja: 1 |
|
20-01-2021, 16:26 | #197 |
Reputacja: 1 | Ashetar wciąż poruszony wszystkim czego się dotąd dowiedział i czego doświadczył w tym miejscu, patrzył w miejsce, gdzie przed chwilą stała Auglatha. Wdzięczny był krasnoludowi, że na chwilę mógł zacząć myśleć o czymś innym. Wiedział bowiem coś niecoś o owym sterowcu. Wprawdzie nigdy go nie widział, ale... |
20-01-2021, 17:59 | #198 |
Reputacja: 1 | Anton, nie tylko niewdzięcznie nie poznał się na zaszczycie uczynionym mu przez Szklanego, ale wręcz miał go krótkowzrocznego bufona zakochanego we własnym głosie i zbędnym okrucieństwie. Gdyby nie nagłe pojawienie się rozpoznanego z poprzedniego wieczora podkomendnego, Anton zdążyłby wyprowadzić go z błędu o tym, że znajdywanie kogokolwiek leży poza jego możliwościami. Miast tego nastawił ucha chciwy przynoszonych Albrekowi wieści. Bardziej niż okazywał to na zewnątrz. Na zewnątrz, a przynajmniej częściowo, znalazł się niedługo później, kiedy z rozkazu sługusów Iarna zawleczono go do sali kaźni, gdzie zadawano mu pytania, zwykle poprzedzone obcęgami albo nakłuwaniem. W trakcie indagowania Anton zmuszony był przynajmniej częściowo zgodzić się ze Szklanym – niezadający pytań słudzy miewali swoje zalety. Choć między bogami a prawdą, jako oprawcy, pachołkowie czarnoksiężnika pozostawiali sporo do życzenia. Zadawanie więźniowi mąk spełnili niby obowiązek małżeński, to jest zimno, niedbale oraz w pośpiechu. Jedyną usprawiedliwiającą okolicznością był jego wątły stan zdrowia. Znajdując się na skraju wycieńczenia, pod wpływem tortur bardzo szybko zapadł w błogi letarg, z którego wyrwało go drżenie obolałego ciała i zimna wilgoć lochów. A także pobrzękiwanie kajdan zwiastujących mu towarzystwo. Mężczyzna podniósł się do siadu, taksując świeże mięso, które wprowadzono do jego nowego więzienia. Jedna znajoma twarz, ale nic ponadto – krasnoluda kojarzył wyłącznie z widzenia i to całkiem literalnie. Nie miał okazji nawet usłyszeć jego głosu, a po prawdzie to podejrzewał go o niemotę lub słabowanie na umyśle, podobnie jak swoich niegdysiejszych współlokatorów, jeszcze z phandalińskiego loszku. - Pierwszy raz? - zagaił z właściwym dla siebie szubienicznym humorem pozostałe, patrzące mu na gramotniejsze, twarze. - Wyście są „Purpurowi”? Co prawda pigmentacja przybyszów zdradzała zgoła odmienne odcienie, ale odrobina tortur albo chłodnej wilgoci lochów mogła zbliżyć ich koloryt ku sino-czerwonej palecie barw. Póki co liczył na to, że to wspólna niedola i niewola zbliży ich do siebie. Zostawiając pytanie w powietrzu podpełznął ostrożnie ku kratom więzienia niegraniczącym z lokum Gawiela, oceniając kamieniarską robotę, a przede wszystkim kunszt i postaranie kogokolwiek odpowiedzialnego za wstawienie tutaj prętów. |
20-01-2021, 18:56 | #199 |
Reputacja: 1 | - No dobra noc nadchodzi. Znajdźmy jakieś miejsce na biwak. Wyciągniemy mapę i zobaczymy jaki kierunek obrać. - Powiedziala Lauga wstając rownież i rozglądając się zanim popatrzyła na trzymany przez krasnoluda kamień. - Ktoś wpakowal się w jakies kłopoty może powinniśmy się tym zainteresować. |
23-01-2021, 15:52 | #200 |
Reputacja: 1 | Agnis wzruszył ramionami, choć był nieco zirytowany - Gratuluje, Panie szlachcic, pomogłeś swojej praprababce, czy jakoś tak, idę poszukać jej schowka chcę z powrotem mój naszyjnik i perfumy- Powiedział do Asha. Agnis: percepcja - oblany! Ognik: percepcja - zdany! Wychodząc z zakrętu, An'nar dostrzegł istne kłębowisko konarów i korzeni dwóch wiekowych drzew, które splotły się dawno temu tworząc półkolistą przesłonę. Korzenie i konary były gęsto porośnięte mchami i porostami, lecz w jednym miejscu, na wysokości metra dwa konary oddalały się od siebie, pozostawiając owalne przejście. W środku przestrzeń kształtowała się w coś w rodzaju utkanej z gałęzi chatki, z tą różnicą, że ściany, kopuła, wszystko było utworzone przez żywe niegdyś dęby o grubych jak ramię krasnoluda konarach, które splatały się szczelnie w litą przegrodę. Znajdowało się tam trochę mebli, kufry, półki, stół, kołyska nawet sofa i zbite lustro - wszystkie stare i mocno nadgryzione przez ząb czasu oraz wilgoć. Na półce znajdowały się stare słoje, w większości puste, lecz jeden z nich zawierał jakiś tłuszcz, był podpisany w elfickim, w drugim znacznie mniejszym znajdowała się resztka jakiejś zielonej cieczy. Był też trzeci, który najpewniej zawierał wypłukany piasek. Były tam też butelki wina podpisane we wspólnym "Winnica Czarodziejów Wina, Kruszon Czerwonego Smoka rocznik 946 Rachuby Dolin". Puste, ale i dwie pełne. Kufer był zamknięty na zamek. Bez klucza, czy niechlubnych umiejętności nie dało się go otworzyć. Na stole leżało trochę pergaminów, również w elfim, ale wyglądało to na jakieś przepisy. Były tam także podarki Agnisa, które wręczył przy poprzedniej wizycie. Na dawno temu zaplamionej winem sofie, prócz kości elfki nie było niczego. Elfka nie posiadała żadnej biżuterii, co przy jej słynnej próżności, raczej świadczyło o zadawnionej kradzieży. Założył swój naszyjnik i zabrał perfumy, schował jedną butelkę wina drugą postanowił podzielić się z resztą, wrócił do pozostałych. - Znalazłem jej kryjówkę, jest tam szkielet który można pochować, trochę mebli które, też bym wziął oraz notatki, jakieś przepisy oraz zamknięty kufer. Możemy się tam przespać, znalazłem też coś na oblanie naszego sukcesu- Oznajmił reszcie pokazując im butelkę. |