Zapach gówna, potu i widok krzywych mord dookoła. Do tego stękanie hojnie przetykane mało cenzuralnymi zwrotami i jeszcze ich porucznik przedłużający sobie byndola zbędnym ssanie oraz decybelami, co szeregowej Wons przypominało. Pociągnęła wymownie nosem.
- Jak w kiblu na dworcu po meczu w Schalkeschwanzarschspritzen - mruknęła, wtykając sobie do nosa skręcone kawałki gazy. - Każdemu kto się porzyga stawiam bobrowanie dupy wiertarką i nawet włączę udar - dodała, łypiąc po twarz dookoła. Jej marzenia o szybkiej, spokojnej misji sypały się jak rdza z Passata.