22-01-2021, 20:56
|
#71 |
| Miami; Downtown; dom gościnny Cantano
- Niestety nie mam u siebie tego leku. - Roxie zamyśliła się. - Po trasie zostały mi głównie środki odkażające i jakieś opatrunki. Jeszcze nie wiem czy gdzieś tutaj można uzupełnić zapasy.
Lekarka powróciła do śniadania i porannej kawy od czasu do czasu zerkając na roznegliżowaną dziewczynę. Festiwal mógł mieć swoje plusy. Przynajmniej nie dziwne było, że w mieście pojawili się nowi. Pewnie sporo ludzi z okolicy zjeżdżało na tą imprezę. Musiała jednak przyznać, że z ulgą przyjęła odejście Andy. Jeśli Rita chciała iść na imprezę… cóż… jej sprawa. Roxy wolała się skupić na tym za co jej płacono. Tu na szczęście włamywaczka przedstawiła konkrety i to co udało im się odkryć.
- Yhym… czyli mamy udawać nawiedzonych. - Mruknęła nieco niechętnie, ale zgodziła się z tym planem. - Jasne mogę się nie odzywać. - Wzruszyła ramionami przyjmując dla siebie tą prostą funkcję i zastanawiając się po co dokładnie Cantano ją najął, no ale… zawsze mogło to wyjść w praniu. Południe, okolice Miami Beach, zamieszkałe korty tenisowe, Miami.
Roxy słuchała bełkotu Rity z odrobiną niedowierzania. Starała się jednak wpatrywać z zachwytem w włamywaczkę, jakby to co mówiła była właśnie tym co cisnęło się na usta Bryant. Skąd w ogóle pomysł, że ta banda gadała w ten sposób? Dobra niby reszta była tu już na zwiadzie. Więc mogli usłyszeć to coś. Roxy miała jednak spore obawy, że jeśli to był sposób w jaki komunikowali się w tej sekcie to istniała spora szansa na to iż wspomagali się jakimiś używkami.
Na razie nie pozostało jej nic innego jak trzymać się lekko z tyłu i zostawić tą grę Jamesowi i Ricie. Postanowiła skorzystać z tej okazji i porozglądac się uwaznie po miejscu, do którego starali się dostać i w sumie, z którym miała po raz pierwszy do czynienia. |
| |