Powietrze pełne unoszącego się ostrego chloru, zadziałały jak rażący zmysły bodziec, który rozjaśnił nieco wypoczęte już ciało i zmysły ronina. Pływak wyglądał jak potwór a to co uzyskiwał z walizki, błyskawicznie było drukowane w stojącym na uboczu, obok wysokich, długich trybun sprzętu. Sid czuł się jak w domu wariatów, ale nie pokazywał tego. Zamiast tego przybrał kamienny wyraz twarzy i szukał wszelkich zagrożeń, kamer, pułapek i dróg ewakuacyjnych, jeśli sygnał z łamanego neseseru zostałby znaleziony przez korpusów.
Miał już wyciągać Camela, bo żelazny chwyt złapał jego płuca, kiedy wyostrzone, uwarunkowane treningiem w środowiskach wirtualnych zmysły usłyszały kroki dobiegające z miejsca skąd przyszli- dudniące stąpanie ciężkich butów, pewnie wojskowych. Góra pięciu wrogów jak obliczył May. Wyjął swojego Mustanga .44, odbezpieczył go i ostrzegając kolegów patrzył przez przyrządy celownicze ciężkiego pistoletu z żarzącymi się na ostry pomarańcz iluminatorami na celowniku. Nie było czasu, żeby zgodnie z sugestią Vadima wziąć Overdrive jako zakładniczkę. Jeśli były to korpy na nic by się to nie zdało, a ta była za daleko od ronina.
- Łapy w górę, skurwysyny! Natychmiast!- wykrzyknęła postać.
Abe był już na ziemi, kryjąc się między siedzeniami z połamanego plastiku. Nawet Lee nieco trzęsąc rękami mierzył z .38 Zeppa. May uspokoił oddech i skupił się w całości, wchodząc w trans bojowy. Jeden błąd i po Tobie kolego, pomyślał. Wtedy też piątka napastników pokazała swoje barwy. Niebieskie niemodne koszule i skórzane podrabiane kurtki w morskie camo, owijki na rękach i w wielu przypadkach okularki pływackie. Sid nieco się uspokoił, że to nie korporacyjny, ale czuł, że jeśli źle to rozegrają Wodne Szczury pokiereszują ich ołowiem z podniszczonych Dailungów.
-To Wodne Szczury!- krzyknął do kompanów wliczając OD i Fathera.- Słuchajcie nie przyszliśmy w złych zamiarach zrobienia krzywdy Sierżantowi Johnsonowi- mówiąc to liczył na zdobycie zaufania skoro powiedział imię weterana zamiast jego ksywki.- Opuśćmy broń, nie mamy złych zamiarów.- mówiąc to Sid był stanowczy jak dobrze naostrzony nóż bojowy, groźnie ale nie naciskająco. Mimo to trzymał broń tak mocno, że zbielały mu kostki, ale mimo tego chwyt był pewny i stabilny, jak na cyngla drużyny przystało.