Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2021, 11:14   #35
Efcia
 
Efcia's Avatar
 
Reputacja: 1 Efcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputacjęEfcia ma wspaniałą reputację
Post powstał przy współpracy wszystkich osób biorących udział w rozgrywce. Dziękuję

Kapłan stał z boku nie widząc sensu ny dołączać się do teatrzyku, który odbywał się na tej dość specyficznej scenie.

Zaskoczyło go jednak to jak wiele dość różnych postaci kręciło się wokół kapitana co rusz wręczając mu kolejne sakwy. Spośród tej gawiedzi nie znał nikogo poza młodym, aż nadto buńczucznym czarodziejem i samym kapitanem. Sylwetki pozostałych może nawet kojarzył ale tylko i wyłącznie z widzenia. Nie byli wszak oni wiernymi, których widzieć mógł w trakcie liturgii.

Mnich spodziewał się, tego że aukcja wzbudzi wielkie zainteresowanie możnych tego miasta. Liczył jednak, że kapitan wspierany przez hrabinę i tajemniczych znajomych wygra.

- Psikus. - szepnął do siebie. Mimo to stał niewzruszony obserwując dalej to jak rozegra się dalej całe to wydarzenie.

Iolanda niezbyt miała ochotę wchodzić na scenę. Ale taki tu widać był zwyczaj. Korzystając z pomocnej dłoni ogłaszacza wstąpiła na podwyższenie. Przez chwilę przyglądała się skrępowanej kobiecie. Na dokładne oględziny przyjdzie czas później.
Swój wzrok przeniosła najpierw na Tramiela.
- Wcale udana licytacja - wyraziła uznanie.
Następnie na elfa, który zaburzył ten cały spektakl, a później na tłum, który wiwatował. Motłoch cieszył się tak jakby to on sam wygrał tę licytację.

~ Kim ona jest? Skąd dysponuje tak wielkim majątkiem? ~ zastanawiał się bacznie obserwując ceremonię przekazania wylicytowanej kobiety ~ Czy również ma zamiar udać się na wyprawę? Oby.


Mag natomiast miał inne myśli. Kimkolwiek ta kobieta była… była szalona. Nie słyszał nigdy o niej, a o ludziach z taką górą monet się słyszy… zna ich każdy. Ten nieoczekiwany bieg wydarzeń działał na niego pobudzająco.

Widać było w oczach kolegialnego adepta również ten błysk świadomości i wiedzy. Tą ukrytą starającą się wyrwać na zewnątrz drapieżną inteligencję i ten jakże intrygujący lekki uśmieszek.

- Panie Tramiel - baronessa odezwała się do ogłaszacza gdy już tłum nieco ochłonął - zgodnie ze zwyczajem powinna teraz wpłacić zadatek. Żeby jednak nie miał pan poczucia, że chcę pana oszukać wpłacę dziesięć, a nie jak to winno być pięć procentów całej sumy.

- Oh nie nie, bez pośpiechu, takie rzeczy załatwiamy w biurze. Po co kusić chciwe oczy prawda? Zapraszam milady do biura. - Tramiel machnął dłonią jakby z niechęcią rozmawiał o finansach, zwłaszcza tak bardzo publicznie. Wskazał gestem na całą widownię jaka obserwowała scenę no i naprawdę widać stąd było cały plac. Tych niedawnych konkurentów co stali najbliżej sceny i mieli teraz mocno niezadowolone miny jak i ledwo zarysowane sylwetki gdzieś na drugim krańcu placu. Dlatego ogłaszczacz wskazał na zaplecze sceny które było urządzone podobnie jak chyba większość scen teatralnych. Tam widać było jakieś czekające osoby które do tej pory obserwowały scenę zza kulis.

Iolanda ruchem ręki kazała pozostać swoim ludziom na miejscu i ruszyła za mężczyzną. *

***

Za kulisami
- Proszę za mną milady. - Tramiel wydawał się właściwą osobą na właściwym miejscu. Jak chciał mógłby pewnie pełnić rolę kamerdynera w domach dobrze urodzonych bo ogłady i manier mu nie brakowało. Pewnie poprowadził estalijską baronessę za scenę, zeszli z jakich schodów i przeszli korytarzem obok jakichś drzwi.

- A to właśnie pan Svenson, dzielny myśliwy który schwytał naszą Księżniczkę Dżungli. - Mark przedstawił mężczyznę który do tej pory obserwował widowisko zza kulis a gdy ruszyli na zapleczę zrównał się razem z nimi.

- Dobry psze pani. - wydawało się, że nie dorównuje Tramielowi pod względem obycia ale jednak jakiś respekt przed błękitno krwistymi chyba jednak czuł.

- To zapraszam do biura. - Mark otworzył jakieś drzwi i okazało się, że to jakiś gabinet. Z biurkiem, stołem, jakimś regałem. Czekało tutaj już dwóch mężczyzn. Jeden wyglądał jak jakiś kupiec kolejny był chyba skrybą bo siedział za biurkiem i kartką papieru. No a przed drzwiami stał jakiś strażnik ale nie robił gościom żadnych trudności.

- Pozwólcie państwo, że przedstawię. - Mark wziął na siebie obowiązki przedstawienia sobie towarzystwa. - To jak wiadomo Herr Svenson, dotychczasowy właściciel Amazonki. - przedstawił kogoś kto wyglądał na skrzyżowanie rozbójnika i trapera. - To Herr Anderson, reprezentuje interesy samej aukcji. A Klaus spisze warunki umowy. - szybko wskazał na tych dwóch co już czekali w biurze. - A to moi panowie milady baronessa Iolanda de Azuara, która wygrała licytację i przybyła sfinalizować umowę i dopełnić formalności. - Tramiel uroczyście przedstawił estalijską szlachciankę i wszyscy mężczyźni w biurze lekko skłonili głowy. Ale czas było przejść do interesów.

- Panowie - Iolanda odpowiedziała podobnym ruchem głowy na przywitanie. - Proszę kontynuować - zwróciła się do "wodzireja" tego całe przedstawia.

- To już tylko formalność. Klaus zaraz napisze nam umowę sprzedaży naszej Księżniczki, milady wpłaci obiecaną sumę, Herr Svenson to pokwituje i koniec. Możemy się rozstać i mam nadzieję, że spotkamy się ponownie na kolejnej aukcji. - Tramiel świetnie kontynuował rolę prowadzącego i sprawnie rozdał rolę w tym sfinalizowaniu umowy. Przedstawiciel aukcji skinął głową na skrybę i ten zaczął zapisywać treść umowy a reszta czekała aż skończy.

- Może coś na zwilżenie gardła? - zaproponował Anderson sięgając do jednej z szaf i pokazując baterię butelek, kubków i kielichów.

Baronessa kiwnęła głową na znak, że się zgadza.

Chwilę to trwało nim Klaus przygotował dokument sprzedaży i pokwitowanie. Jak zwykle obie strony zostały poproszone o podanie swoich danych. Herr Svenson jako osoba plebejskiego pochodzenia miał tych danych znacznie mniej od baronessy. A gdy dokumenty zostały przygotowane czas było na sfinalizowanie umowy przed ich podpisaniem.

- A teraz jeśli można czas dokonać wpłaty. - powiedział Anderson przymilnym tonem jakby aż przykro mu było prosić o ten detal. I wszyscy mężczyźni w biurze spojrzeli na jedyną kobietę w ich gronie czekając aż ta dokona owej zwycięskiej wpłaty.

Baronessa musiała posłać po swoją świtę. Sama przecież takiej sumy nie schowałaby pod suknią.
Chwilę trwało nim pojawił się ten sam zbrojny, który zwrócił Tramielowie uwagę jak należy zwracać się do Iolandy.
Czekając baronessa raczyła się zaproponowanym trunkiem.
Joao wręczy w końcu panu Svensonowi obiecana zadatek. Osobisty zbrojny baronessy jednak nie wszedł sam, a w towarzystwie Cesara, co nieco skonfundowało pozostałych obecnych nie przewidujących większej ilości świadków.

- Ależ milady… A reszta? - Herr Anderson co przyjął sakiewkę z pieniędzmi estalijskiej szlachcianki skrupulatnie je przeliczył. Chociaż dla wprawnego widać było, że gdyby wewnątrz były standardowe monety to raczej był zbyt mały na obiecaną sumę. Ale przedstawiciel biura aukcyjnego i tak je skrupulatnie przeliczył. I ze zdziwieniem zapytał Iolandę o resztę tej sumy. Pozostali mężczyźni też posłali jej pytające spojrzenie.
 
__________________
- I jak tam sprawy w Chaosie? - zapytała.
- W tej chwili dość chaotycznie - odpowiedział Mandor.

"Rycerz cieni" Roger Zelazny
Efcia jest offline