Zadumał się elf nad zapomnianym bóstwem Chaosu, bo jakże można inaczej je nazwać, jeśli w pamięci jego ludu wzmianki żadnej nie kojarzył.
Gdy zostali sami, Marval również podzielił się bieżącymi refleksjami.
- Odmawiać następcy tronu to rzecz ryzykowna. Gorsze jednak jest odgrywanie roli kozłów ofiarnych w intrydze zamachu tronu... W ciągu jednego dnia więcej przeciw Celestiumowi usłyszałem, aniżeli podczas kilkuletniej jego znajomosci. Nawet łowcy czarownic czekają na pretekst, aby w procesie przyjrzeć się bliżej jego osobie... Choć i we mnie zasiane jest ziarno niepewności, to cieszę się, że wy nie tracicie nadzieji w prawdziwe intencje Astrologa, skoro skorzy do szczerej z nim rozmowy jesteście.
W odpowiedzi na propozycje ludzi elf rzekł bez ogródek.
- I ja za spotkaniem z nim jestem. Dzisiaj próbowałem tego bezskutecznie. Jeżeli moje obawy się potwierdzają i Celestium, jak to się mawia... za nos wodzi cesarza maczając palce w zakazanych księgach i twarz obracając ku blasku przeklętych gwiazd, to co innego mi rzec może na osobności, aniżeli wszystkim w kupie. Bo nie wie on, że zaufałem wam i za przyjaciół uważam, lecz że jedynie kolejną misję z jego tajemniczego rozeznania wykonałem...