Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2021, 16:24   #51
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 18 - 2519.IX.33; południe

Miejsce: G.Środkowe; górskie pustkowie; ruiny zamku
Czas: 2519.IX.33 Festag (8/8); południe
Warunki: jasno, pogodnie, b.zimno, umi.wiatr


Wszyscy



Walka zaczęła się na dobre. I polała się pierwsza i druga krew. Po obu stronach. Z początku gdy Anthon zakrzyknął do podchodzących ogrów przy jakich pętało się kilka sztuk goblinów. Ogry może go nie usłyszały, może zignorowały a może i nie zrozumiały. Kto ich tam wie? Oba wskazały w kierunku tunelu pod wieżą bramną w jakiej ustawili się obrońcy. Coś zadudnił jeden do drugiego ten mu odpowiedział. Ale nikt z obrońców nie zrozumiał o co chodzi. Ale każdy zrozumiał jak po tej krótkiej dyskusji zakończonej tubalnym śmiechem obu gigantów oba wznowiły marsz w kierunku zamku. Teraz już wyraźnie kierowały się w kierunku bramy. Na tyle na ile się dało były na tyle cwane aby nie iść na pwost bramy by utrudnić obserwację i ostrzał. Ale łucznicy pod wodzą Karla ustawili się jak kto mógł przy samym wylocie bramy by móc ostrzelać napastników. Póki ten było po tamtej stronie suchej fosy nic im chyba nie powinno grozić. Ale i tak ogry robiły przerażające wrażenie i nikt nie chciał skończyć w ich żołądku.

Nieustraszony Karl w ogóle się nie bał. Mógł skupić się na ostrzale ze swojego długiego łuku. Manfred i Igor zdradzali wyraźne oznaki zaniepokojenia. Manfred mamrotał cicho co to teraz będzie, Igor po kolei wymieniał dobrych bogów by mieli go w swojej opiece. Allif też wyglądało na to, że nie podoba jej się ta sytuacja i wolałaby być gdzie indziej. Gdzieś gdzie nie będą szarżować na nią takie dwa potwory. Ale mimo to cała trójka napięła swoje łuki i wypuściła pierwsze pierzaste pociski w kierunku dudniących sylwetek. Anthon miał podobnie jak elfka. Co by nie mówić ani w Altdorfie ani Kolegiach nigdy nie musiał stawać przeciwko czemuś tak wielkiemu. Absolutnie wyglądało to na poważnie i szykował się ciężki kawałek chleba do przetrawienia. Ale widząc jak łucznicy nieco wysforowali się naprzód i zaczęli ostrzał jakoś pomogło mu się to wziąć w garść. Za to zaskakująco dzielny okazał się wiejski ochotnik z Lenkster. Zdobył się nawet krzyknąć jakąś pogróżkę do nadchodzącego zagrożenia. Ale też stał nieco z tyłu by nie przeszkadzać strzelcom.

Efekt ostrzału był różny. Dobrą stroną dla obrońców było to, że nawet wieki później przedpole wzgórza na jakim stał zamek wciąż nie zapewniało zbyt wielu osłon. Zwłaszcza tak wielki celom. Te chociaż się poruszały to były o wiele większe niż ludzie czy elfy. Więc nawet jak ta wielkość budziła respekt a nawet niektórych przerażała to jednak w samym trafianiu w cel pomagała.

Czwórka łuczników zaczęła ostrzał. Część strzał poszła gdzieś w pole, część trafiła w którąś z sylwetek. Pojawiły się krwawe zacieki tam gdzie groty wbiły się w żywe ciało albo nie jeśli strzała złamała się na twardych skórach czy antałkach jakie miały przy sobie pasibrzuchy. Mimo to sam ostrzał nie dał rady zatrzymać czy choćby zniechęcić olbrzymich dwunogów. Przeszli kawałek do fosy, tam zeskoczyli na jej dno i zbliżyli się do bramy. Byli tak wysocy, że to co nawet rośli mężowie jak Anthon musieli wyciągać ramiona aby się wspiąć na podłoże tunelu wieży im sięgał ten poziom może do połowy brzuchatej sylwetki. W miarę jak się zbliżali łucznicy stopniowo wycofali się parę kroków w głąb tunelu. A przyszła kolej na Anthona i Alexa by przyjąć na siebie pierwsze bezpośrednie uderzenie.

Ten fragment walki okazał się najbrutalniejszy i najkrwawszy dla obu stron. Ogry do tej pory mniej lub bardziej skutecznie ostrzeliwane wreszcie znalazły się na tyle blisko aby odpowiedzieć na te ataki. Właściwie jeden z nich jaki zamachnął się swoim potwornym tasakiem. Trafił w Alexa. Ten krzyknął coś bojowo i zamachnął się swoją włócznią. Nie trafił a zanim zdążył uskoczyć potężny tasak sieknął go na odlew. Mężczyzną rzuciło na boczną ścianę jak szmacianą lalką a z potężnej rany buchnęła krew.

Poświęcenie i dzielność tarczownika dała okazję Anthonowi. Gdy ogr skoncentrował się na ochotniku jemu udało się wrażyć włócznię w jego ramię. Ogr syknął i krzyknął gdy trafiły go kolejne strzały. Łucznicy byli ledwo kilka kroków od wylotów tunelu a cel był na tyle duży, że można było strzelać obok dwóch sojuszniczych sylwetek czy ponad nimi. Z bliska każda ze strzał trafiała i zadawała potworowi kolejne obrażenia. Coraz więcej drzewc wystawało z potężnego cielska i chociaż nadal nie wyglądał jakby zaraz miał paść czy ustąpić to jednak coś już musiał odczuć po tych wszystkich trafieniach. Zryczał z wściekłości i znów uniósł swój tasak. Po tym jak Alex po jednym trafieniu właściwie wypadł z walki został mu tylko jeden bezpośredni przeciwnik - magister metalu uzbrojony w swój solidny pancerz, tarczę i włócznię.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline