Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-01-2021, 16:36   #108
Rot
 
Rot's Avatar
 
Reputacja: 1 Rot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputacjęRot ma wspaniałą reputację
Ale Adam kontynuował.
- Poza tym, proszę księdza, ja kocham łamać zasady ale nie chcielibyśmy, żeby ten przemiły Aniołek wrócił prawda ? Skoro, przybył aby ukarać bezczeszczenie kościoła kto wie jak zareaguje na złamanie ślubów kapłańskich ? Dla mnie to nie problem Ojczulku ale czy serio chcecie ryzykować ? Spójrzcie prawdzie w oczy… Nigdy nie byliście, dobrym księdzem, nie poznaliście się na pogańskich wiedźmach, a Anioł Boży rozpierdolił wam Kościół! Do tego, licealiści przegadali was w teologii! Słuchaj Złotko ty, moje spójrz prawdzie w oczy, i zrzucić sutannę! Ja wiem, że nie masz gdzie teraz pójść, może poszukaj jakiegoś bardziej sex pozytywnego wyznania chrześcijańskiego i tam pójdź ? Jest kilka tęczowych kościołów akceptujących homoseksualizm może lepiej dla ciebie byłoby gdybyś wyjechał z tej przeklętej ziemi? Odezwij się do mnie gdy odnajdziesz siebie… Może jak już skopiemy tyłek złu dam ci orgazm zbliżający do Boga na pożegnanie? Taka wakacyjna przygoda - Roześmiał się perliście nacisnął nos Proboszcza a następnie dał mu drugi bardzo długi pocałunek lewą ręką głaskał mężczyznę po plecach a prawą rozpiął mu z szyi złoty łańcuszek z krzyżykiem.
Proboszcz zdawał się niezbyt zadowolony, ale westchnął i pozwolił Adamowi wziął łańcuszek. Nie mógł znaleźć słów na jego teksty.
- Wezmę to na pamiątkę i obietnice dobrze Złotko ? - Wakfield spytał się niewinnie znów nakładając maskę upadłego anioła poza która zawsze nakręca jego kochanków - Idę walczyć ze złem, muszę mieć krzyżyk, idź spać do Orchidei jeżeli Bóg da wrócę żeby ogrzać ci łoże i pomodlimy się w stylu Marii Magdaleny. Pokaże ci sztuczki, o których ci się nie śniło Tatusiu! - Obiecał kręcąc młynka łańcuszkiem od krzyżyka posyłając całusa wstał i odwrócił się od Proboszcza czerpiąc rozkosz z władzy jaką ON miał nad innymi! Kiedyś go używali on jednak zamienił pustkę w broń przeciwko nim! Teraz to on wykorzystywał ich wszystkich! Zdobywał to co potrzebował i łamał serca!

Łukasz przyglądał się całej scenie z lekkim zażenowaniem, ale na głos nic nie skomentował. Teatralnie popukał się w zegarek (którego nie miał):
- Skończyliście? Przypominam że coś chce nas tutaj zabić. Idziemy do tej Orchidei czy do reszty wycieczki?
Był zmęczony, brudny, wkurwiony. I głodny.
Proboszcz wstał i ruszył prosto w stronę hotelu. Chyba czuł, jak bardzo się upokorzył. A chciał tylko skorzystać z chwili. Poszło nie tak.

- Tak skończone, chciałem mu dać coś miłego w zamian za ubrania i to że tyle stracił bidulek - Odpowiedział Adam zakładając złoty krzyżyk na zewnątrz bluzy z kapturem zachowywał się jakby to co się stało, przed chwilą nie miało miejsca wyłączył całe flirtowanie oraz uśmiechy jakby to był, przełącznik światła w pokoju.
- Musimy iść do obozu, nie wiemy dokładnie jak te karty działają może wysysają z nas energię życiową? Skoro “zabiliśmy” 3 wiedźmy to może Pan Ceyn zdejmie z nas klątwę ? Musimy tam iść! Słuchaj Łukasz, wiem że okazuje to w dziwny sposób ale serio przykro mi z powodu śmierci Pawła, te wiedźmy rzuciły na mnie klątwę od czasu tego autobusu czułem wściekłość jakbym za chwilę miał oszaleć stąd zachowywałem się tak, a nie inaczej na plebanii, ale udało mi się uwolnić ręce z paraliżu i wysłałem SMSy z komórki Feliksa miałem nadzieje, że Majka weźmie tych ratowników żeby uratować Pawła, przykro mi że się nie udało. Paweł był dobrym facetem, powinien żyć, oby ten Anioł wziął go do siebie, bo zginął śmiercią męczennika. Sądzę że powinniśmy, zabrać tą kartę którą miał jeżeli nie spłonęła.- Ton głosu Adama był smutny, ale czy można było uwierzyć aktorowi ?
- Piotra, nie Pawła - poprawił Adama Łukasz. A co do Ceyna - chwila na uporządkowanie myśli - Te karty dostaliśmy jako coś niby związanego z grą w ośrodku, dla mnie iść do ośrodka po prostu śmierdzi. Nie wiem, ale… - wzruszył ramionami.
Czy bez Marty to nadal to samo?

Olga wykorzystała chwilę i wróciła do tego co zostało z plebanii pozbierała zasrana ubrania i zalała je woda święcona wykonując znak krzyża i podeszła do trupa Marty. Tak spopielone i wysuszone ciało powinno się łamać jak wyschnięte gałązki.
- Martwa potrzebujemy Cię, wiem że to zrozumiesz. - powiedziała i zaczęła łamać palce trupa i upchnąć do plecaka jeden po drugim. W końcu jeden zostawiła sobie w ręce.
Wróciła zadowolona do chłopaków.
- Marta idzie z nami i nie bedziemy gzesyc w Orchidei ta nazwa to zlo i szatan!

- Feliks, Orchidea czy ośrodek, gdziekolwiek on jest? - Łukasz odwrócił się do Feliksa. Przy okazji nie chciał widzieć tego, co wyrabia Olga. Był cholernie rozdarty, on nigdy by czegoś takiego nie zrobił (ale walić staruszki kamieniami po głowach to już potrafisz, co - powiedział w myślach sam do siebie), ale… Dobra, Bóg istnieje, anioły i demony istnieją, więc relikwie też działają. Ścisnął w dłoni różaniec Marty.

Ten nagle zabłysnął. Krótko. Różane koraliki stały się na krótki moment błękitne i zaświeciły. Jedynie on to dostrzegł. Zerknął w bok, widząc kątem oka podobny blask. Spod zwęglonych powiek Marty Wiśniak wypłynęły trzy kropelki, niezwykle podobne w tej chwili do paciorków różańca. Były niebieskie, a bijące z nich światło uspokajało. Przypominało nieco energię Serafima, ale w dużo mniej skoncentrowanym stężeniu. I dobrze, bo to poprzednie było nie do zniesienia.
Paciorki upadły na podłogę i nikt ich nie dostrzegł oprócz Łukasza. Adam akurat spoglądał za odchodzącym smutno proboszczem, Olga natomiast łamała palce Wiśniak. Feliks szedł tam i z powrotem. Zdawał się na zmianę zażenowany, zły i smutny. Palił jednego papierosa za drugim.
Zieliński spostrzegł, że różaniec przestał się świecić… w przeciwieństwo do trzech łez Marty. Najprawdziwszych w świecie Łez Anioła…

Trzebiński wreszcie wrócił i odpowiedział na pytanie Łukasza.
- To ośrodek sąsiadujący z kościołem, położony nieco na zachód - wskazał dłonią. - Jak zmrużycie oczy i wyjdziecie stąd nieco… to ujrzycie kawałek migającego neonu “DEA”. To końcówka nazwy.
Pokręcił głową.
- W sumie to po co wam te relikwie? Trzy wiedźmy już zniszczone. Z kim mamy znowu walczyć? - mruknął. - Powinniśmy świętować zwycięstwo i wypierdalać stąd do Warszawy w podskokach… ach no tak. Nie możemy. Karty Tarota. Swoją drogą widzieliście, gdzie jest karta Marty?
-W jej kieszeni, czyli zniszczona. Ale czekaj… chodzi ci o nią czy o tę z naszej klasy? I gdzie chcesz iść? Orchidea czy Słowiane, do reszty naszej wycieczki? - Łukasz był zbyt mocno skupiony na Marcie, na tych łzach. Podniósł różaniec - Feliks, masz przy sobie jakąś fiolkę czy coś takiego?

Trzebiński podał Łukaszowi woreczek foliowy. Wcześniej wytrzepał z niego resztki białego proszku. Same Łzy Anioła okazały się w dotyku twardymi koralikami. Lekko szczypała jakby prądem, przypominając nadmiernie przeładowane baterie. Następnie Feliks ruszył w stronę ud Marty. Obtrzepał powierzchowną warstwę prochu, która niegdyś była kieszenią. Koperta została zniszczona, ale sama karta Tarota została kompletnie nienaruszona. Czyżby nawet Serafim nie był w stanie jej zniszczyć? Może gdyby spróbował. Sama jego bliskość najwyraźniej nie wystarczyła. To pokazywało, jak niezwykle potężnymi artefaktami były te karty.
- Nie zamierzam zostać zgwałcony w nocy przez tego proboszcza z Orchidei. Wracam do Słowian - powiedział Feliks.
Wstał i schował kartę Marty do kieszeni.
- Może ty ją chcesz jednak? Chyba… byłeś z nią dużo bliżej… - niepewnie wyciągnął kartonik z powrotem.
-Dobra, daj - Łukasz wziął kartę Marty i wsadził do kieszeni, w której miał swoją kartę. - Czyli Słowianie.
 

Ostatnio edytowane przez Rot : 24-01-2021 o 15:23.
Rot jest offline