Dolna Marina, 5 listopada 2021, 14:33
Obserwujący bacznie otoczenie, przede wszystkim zaś wejście prowadzące od holu do pomieszczenia basenowego, Sidney May jako jedyny z grupy dostrzegł na czas intruzów - pomimo tego, że nieoczekiwane i złowróżbne zachowanie przykuło niepodzielnie jego uwagę na kilka bezcennych sekund. Wzrok solosa zatrzymał się na kilku sylwetkach rozsypujących się po pomieszczeniu pływalni po stronie wejścia, ubranych w rozmaite cywilne ciuchy z kilkoma wspólnymi elementami: niebieską barwą bądź sprawiającymi groteskowo komiczne wrażenie pływackimi okularami. Wszyscy wślizgnęli się do środka ciemnej sali iście niczym podstępne gryzonie, obnosząc się z naszywkami w postaci siedzącego na tylnych łapach szczura.
Oraz z automatyczną bronią. Najbliższy basenu ściskał w dłoniach Ingrama, jego towarzysz kałasznikowa, uzbrojenia pozostałych skoncentrowany na pierwszej parze May nie rozpoznał.
- To Wodne Szczury! - wrzasnął do swoich rozpraszających się na dźwięk wulgarnego rozkazu kompanów, celując z dzierżonego oburącz Mustanga w gościa z Ingramem - To gang!
- Ma rację! - odkrzyknął Vadim - Jesteśmy…
I wtedy właśnie przerażony Arthur Lee wychynął zza zasłaniającej go drukarki trzymając w roztrzęsionych dłoniach trzydziestkę ósemkę, ubrudzony krwią tryskającą z nosa Overdrive, wciąż oszołomiony nadmiarem leków przeciwbólowych i kompletnie zdezorientowany sytuacją śledzoną zza kratownicy metalowego stelaża opinającego mu dolną część głowy.
Palec młodego Koreańczyka oparł się o język spustowy rewolweru.