Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2021, 17:51   #113
JohnyTRS
 
JohnyTRS's Avatar
 
Reputacja: 1 JohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputacjęJohnyTRS ma wspaniałą reputację
Olga, Adam, Feliks i Łukasz - w drodze do ośrodka

W drodze do ośrodka Łukasz milczał. Braku karetki, Mai i Pani Ani nie skomentował. W karetce został jego plecak ze wszystkim, chciał to odzyskać. W jego głowie gonitwa myśli biła się z pustką pozostawioną przez Martę. Marta. Szok minął, Zieliński dopiero teraz naprawdę poczuł, ile stracił. I ta strata bolała. Pierwszy raz od czasów podstawówki chciał płakać, usiąść na krawężniku i ryczeć. Marta. Te potajemne schadzki, często w szkole w bocznym korytarzu do remontowanego skrzydła, te nieliczne długie wieczory na Starym Mieście i nad Wisłą. Marta.

Ale zaraz wydarzenia w Rowach przebijały się na pierwszy plan zmuszając Łukasza do analizy. Cztery razy ktoś chciał ich zabić. Najpierw autobus, potem karetka, potem znów karetka jak zwykły wypadek drogowy, potem trzy wiedźmy. Wiedźmy raczej nie lubiły Ceyna. Czy Ceyn o tym wiedział?

Mentalny odpowiednik wzruszenia ramionami.

Wiedźmy przekabaciły Martę z klasy. Nazwała się trójgłową. Trzy głowy, ale kogo? Albo czego? Jedyne skojarzenie to te ze Światowidem, on miał chyba wiele twarzy, ale czy miał wiele głów? Nie był tego pewien. Dobra, to teoria, ale się tego trzymajmy. Dalej, karty tarota? Nie są od tych wiedź, mają z ich autorem na pieńku. Kto je zaczarował, kto je przeklął? Bogowie istnieją, magia też istnieje. Kto? Ceyn? Co o nim wiedział? Dziwny i kiepski z niego nauczyciel (czytać z podręcznika to Mateusz by potrafił, żadna sztuka), ale wielu z liceum go nawet lubi, a nawet bardzo lubi. Karty tarota, wróżenie, przepowiadanie przyszłości, telewizyjni wróżbici i wróżki... Nie, Ceyn nie jest z tej ligi. Inni bogowie? Łukasz nigdy się tym nie interesował. Nie, bogowie i karty to chyba nie to samo, bogowie to rytuały, religia, bez wróżenia... Okej, pogańskie religie mają w sobie wróżby co przecież przetrwało i do dzisiejszych czasów. Choćby Andrzejki, topienie Marzanny... Kto za tym stoi, kto kurwa stoi za tymi kartami?

Mentalny odpowiednik wzruszenia ramionami.

Nordyccy odpadają, jeżeli to jest stare, to musi się adaptować, karty nie mogą być aż tak stare... I wtedy go oświeciło. Wtedy w karetce, jak dotknął karty, to coś sięgnęło go aż do duszy, wtedy chyba w to nie do końca uwierzył, ale eksperyment z zapalniczką tylko to potwierdził. To coś sięgnęło do jego DUSZY.
- O kurwa, ja pierdolę - Łukasz powiedział to na głos - Nie, nie!
Popatrzył na resztę:
- Te karty, te karty - lawina myśli, nie mógł tego sformułować - to szatan. Ceyn albo ktoś inny to sataniści.
Bo kto inny mógłby pożądać duszy?
- No jasne ze satany. - Olga uśmiechnęła się szeroko i nie był to ładny widok.
- Caly cas to mówie. Ale spoko mamy wode swiecona i duzo palcy Mary. Nic nam nie podskocy.

Feliks westchnął.
- Co znaczy tyle, że będziemy potrzebowali egzorcyzmów. Ale nie tylko my. Również reszta ośrodka, koledzy z klasy. Kolejny powód, czemu musimy się z nimi zobaczyć. Oni najpewniej o niczym kompletnie nie wiedzą! Pieką sobie kiełbaski na ognisku, czy coś w tym stylu - przewrócił oczami. - Nie wiem, jak nam uwierzą w to, co zobaczyliśmy. Mamy dowody w postaci palców Marty albo Łez Anioła… ale czy trafią do nich? Nawet nie wiem, jak zacząć z nimi rozmawiać. Ale jak się nie uda, to trudno. Przede wszystkim musimy zatroszczyć w takim przypadku o siebie.
Spojrzał po zebranych.
- A gdybyśmy spróbowali jakoś użyć tych relikwii na tych kartach? - zapytał.
Wyciągnął ze swojej kieszeni kartonik, na którym widniał obrazek oraz podpis. Mag.
- Zgłaszam się jako chętny do eksperymentów - rzekł.
Czuł, że jego dusza i tak już była stracona. Rozmowa z Adamem kompletnie go podłamała, choć na pierwszy rzut oka nie było to wcale widoczne. Nawet gdyby doszło do jakiejś tragedii, to był gotów na poświęcenie. Chociaż tyle mógł zrobić dla innych. Jeżeli Wakfield naprawdę zobowiązał się do uratowania Esterki, to znaczyło, że Feliks swoje zadanie już wykonał. Nie miał więcej powodów do życia. To zdawało się trochę smutne, ale w rzeczywistości wyzwalało.
- Zostaw, zabiliśmy wiedźmy pójdziemy do Julii ona jest moją kumpelą i pupilką historyka z którym tamte wiejskie baby miały kosę na pewno, z nas zdejmą tą klątwę - Odpowiedział Adam z zaskakującą jak na jego obecny stan klarownością. Podświadomość podpowiadała mu że, musi załatwić sprawę kart aby przetrwać dlatego ta kwestia była dla niego istotna oraz realna.
- Z Marty z naszej klasy chyba zdjęły tą klątwę, zanim kompletnie ją otumaniły - Łukasz też coś dodał, nadal nie mogąc uwierzyć w to co sam wcześniej powiedział. - Ja bym nie eksperymentował, zrobiłem jeden eksperyment w karetce i wystarczy - miał na myśli ten z zapalniczką - I jeszcze jedno, zaraz potem jak karetka się rozbiła przy kościele, stał tam jakiś chłopak i mała dziewczynka, jak tylko wysiedliśmy i ich zobaczyliśmy, to zwiał - Opisał Oldze jego wygląd, a także tą dziewczynkę, tak z grubsza - Widziałaś ich może już wcześniej?

- Tak przed plebania. Pzesly mnie na ich widok ciary… Ala wikary mówil ze sa spoko. Ale ja nie wiezylam. Dzieci kuwa, dzieci sa najgorse. - Olga zastanowiła się chwile.
- Zaraz.. Ciekawe cy wikarego tez spopielilo? Nie widzialam go w nocy. On byl spoko. Skoda by bylo.

Adam wysłuchał opisu który podał Łukasz
- Oooo, brzmi jak przystojniak! Może dam radę go nawrócić mocą miłości ? Lepszych już przekabaciłem - Powiedział z lubieżnym uśmiechem. Definicja “one track mind”. - Wszystko oczywiście dla powszechnego dobra i bezpieczeństwa. - Dodał, bojąc się reakcji Feliksa.
- Nie - Łukasz odpowiedział Oldze - innego księdza niż tego w plebanii nie widziałem.

Feliks westchnął.
- No cóż, na szczęście to już koniec. Przynajmniej na ten moment. Zostawiliśmy ten cały syf za sobą. Idziemy do ośrodka i tam będziemy bezpieczni. Czuję to. Jestem tego pewny. Nawet jeśli spotkaliście jakieś przypadkowe przybłędy, to nie ma powodu, aby się ich bać. Jestem przekonany, że są kompletnie nieszkodliwe - uśmiechnął się lekko. Chciał dodać im odwagi, nawet jeśli sam jej niewiele miał.
 
__________________
Ten użytkownik też ma swoje za uszami.
JohnyTRS jest offline