Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2021, 21:05   #954
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Detlef nie musiał daleko szukać swojego przyjaciela. Galeb też udał się do obozu krasnoludów, a na słowa Detlefa pokiwał głową.

On też miał zamiar opuścić Przełęcz z krasnoludami, a na wypadek gdyby nie mógł to przekazał im list z raportem dla Króla Alrika. Zastanawiając się nad kwestią złotego ćwieka doszedł do wniosku że może i Tiavoli był parchatym magiem i wysługiwał się grobimi, ale jednak położył na szali swoją duszę by pozbyć się demona. Przekazanie ćwieku Kolegium było jego ostatnią wolą, więc pomimo potencjalnych korzyści z jego zbadania Galeb uznał że nie godzi się nie spełnić woli męczennika, nawet jeżeli swego czasu przez niego stracił swoje kosztowności. Były bowiem sprawy ważniejsze od złota. To samo z resztą myślał patrząc na bogactwa wywożone z Przełęczy. Mógł tylko domyślać się jak zareaguje na ten widok dowódca Imperialnej Armii.
Zapewne niezbyt dobrze.
Szczególnie że Gustav powiedział że trzyma Przełęcz do momentu zwolnienia go z rozkazów.
Nikt go z nich nie zwolnił.

Galeb zgodził się na drugą z propozycji Detlefa.

Miał plan by poczekać aż Imperialni zajmą Przełęcz i wtedy z białą flagą puści Mag do nich na dół oraz zawoła że jeżeli jest z nimi Magister z Kolegium to ma dla niego przesyłkę od Magistra Cienia Markusa Tiavoliego.

Runiarz poprosił jednak Mag by w rozmowie z oficerem nie wygadała się od razu że Detlef z Galebem są podwładnymi Gustava. Musieli udać się jeszcze do Karaku porozmawiać z królem.

Kiedy jednak Imperiali zaczęli się zbliżać Galeb zrozumiał że czekając aż armia przyjdzie na Przełęczę popełni błąd. Listy Elektorki już zbierały żniwo… tak jak wcześniej powiedział Wernicky’emu powracająca armia będzie wierzyła że to krasnoludy nie uratowały Wissenlandu.
To uświadomiło mu że większość jego planów z ujawnieniem listu może spalić na panewce… zaproszeni do Karaku oficerowie mogli najpierw nie uwierzyć w list, a potem go podrzeć jako oszczerstwo. To oznaczało też że jeżeli będzie czekać to ktoś go postanowi odstrzelić bo “widzi krasnoludy przetrzymujące ludzką szlachciankę”. Albo odetną im drogę ucieczki.

Dlatego Galeb postanowił działać szybciej.

Nim jeszcze wojsko dotarło na posterunek wywiesił białą flagę i posłał Mag na dół, krzycząc że pewna szlachcianka chce pomówić z oficerem dowodzącym.

Tuż przed poprosił dziewczynę by przekazała oficerowi że na miejscu obozowiska krasnoludów będzie pozostawione coś dla kolegialnych Magistrów Magii i by przyszedł po to czarodziej. Zaznaczył że jest to bardzo ważne i żołnierze nie powinni się tego tykać.

Koło miejsca po ognisku zostawił mieszek z ćwiekiem, Wetknął pionowo gruby patyk z drwa do spalenia by łatwiej było go wypatrzeć orazi zostawił krótką notkę zrobioną węgielkiem na kawałku papieru.

“Magister Cienia Tiavoli postradał życie by odesłać demona w niebyt. Ten złoty ćwiek był naczyniem demona. Istota żywiła się śmiercią - trzymajcie go z dala od gwałtu i przemocy. Ostatnią wolą Tiavoliego było przekazanie tego przedmiotu Kolegiom Magii.
Zgodnie z jego wolą i z wielkim respektem dla jego poświęcenia powierzam go wam.
Z poważaniem Rhunki Galeb Galvinsson.”

Potem wycofał się z resztą krasnoludów w góry.
Czas było ruszać do Karaku zdać raport Królowi Alrikowi.
Obserwował tylko z daleka czy rzeczywiście po ćwiek przyjdzie czarodziej czy jakiś żołnierz.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-01-2021 o 08:22.
Stalowy jest offline