Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 24-01-2021, 19:46   #951
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
Z racji uwiezienia Loftus w najmniejszym stopniu nie czuł się w mocy do stawiania warunków. Udzielił dość obszernych informacji, tak aby sprawiać wrażenie osoby mniej lub bardziej przydatnej dla oficera, a swoją relację zakończył powtórzeniem prośby. Może gdzieś w tle wspominał tylko coś o Kolegium. Stres, obawa o swoje życie, a co ważniejsze chęć choć minimalnego wzmocnienia swoją pozycji i zwrócenia uwagi innego mistrza magii, taka była jego motywacja.
Tak więc gdy ten się tylko pojawił, to Ritter nie zamierzał tego zignorować. Przyjrzał mu się jedynie wiedźmim wzrokiem, co by się upewnić, że nie jest to osoba postawiona osoba przez oficera, po czym zwrócił się do niego starając się zachować spokój.
- Mistrzu dziękuje za przybycie. Uczciwie przyznam, że nie zdałem jeszcze egzaminów Magisterskich. - Loftuss zaczął dość pokornie i powoli przechodził do dalszych kwestii.
- Musicie wiedzieć, że gościłem w siedzibie Mistrza Tiavoli w Meissen. Sprowadziłem Mistrza Tiavoli w stronę tej przełęczy. Wiele mnie nauczył, jego rady były cenne. Uczyłem się z jego ksiąg, posiadam jego księgę oraz licencję, współpracowałem z nim w zakresie walki z Granicznymi i próby zwalczenia demona. W czasie swojej misjo starałem się wysłać wiadomość, ale została ona przechwycona przez Granicznych. Z racji warunków w jakich się spotykamy muszę Was prosić Magistrze o pomoc. W tradycji Cienia był moim mentorem, niestety Mistrz Kolegium Markus Tivioli nie żyje. Zginął poświęcając się w walce z demonem. - Mag zawiesił głos na chwilę.
- Mistrzu Hierofancie w drodze na przełęcz spotkałem potężną czarodziejkę z uczennicą która władała telepatią i kompletnie nie panowała nad swoimi mocami. Odmówiła skierowania do Kolegium na nauki, co gorsza wywołała manifestację chaosu i posługiwała się spaczoną magią Dhar, obie zostały unicestwione, jednak nie wiem czy teren gdzie zamieszkiwały nie został skażony. W pobliżu grasował wilkołak, a na niedalekim pobojowisku wampir. Stoczyłem z nim potyczkę wraz z resztą oddziału, jednak nie wiem czy go unieszkodliwiłem, czy jedynie mocno zraniłem i chwilowo przegnałem. Brak mi doświadczenia i specjalizacji w tym zakresie Biały Czarodzieju. Ponadto liczę na wieści od adepta Piromanta, jednak nie wiem, czy wieści do mnie dotrą z racji mego uwięzienia.
Mam też informację, które muszę dostarczyć do Kolegium Cienia. Z tego powody nalegałem na spotkanie z Wami Mistrzu.
 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 26-01-2021, 22:09   #952
 
druidh's Avatar
 
Reputacja: 1 druidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputacjędruidh ma wspaniałą reputację
Roz po prostu słuchała, odpowiadała na pytanie i czekała na decyzję oficera co do jej dalszego losu. Oficer nie wydawał się z odpowiedzi zadowolony, coś mu się nie zgadzało oraz z jego zachowania jasne było, że kobiecie nie ufa. W zasadzie trudno było mu się dziwić. Roz miała słabe zaufanie do samej siebie i swoich zmysłów biorąc pod uwagę wydarzenia na przełęczy.

Czekała cierpliwie, a na ostatnie z pytań, odpowiedziała po prostu, że nic nie wie o losie tej osoby. Nic przynajmniej nie mogła sobie przypomnieć. Mógł być jednym z jeńców Wernickyego, ale nie miała pewności.
 
__________________
by dru'
druidh jest offline  
Stary 27-01-2021, 21:16   #953
 
Gob1in's Avatar
 
Reputacja: 1 Gob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputacjęGob1in ma wspaniałą reputację
Detlef przyglądał się kolejnym negocjacjom między Gustawem, Wernicky'm i Brockiem w milczeniu. W milczeniu obserwował odchodzących na południe najemników z Księstw Granicznych wraz z kolejną porcją łupów, które zrabowali wcześniej w Wissenlandzie. Nic nie mówił, ale w środku krew gotowała mu się w żyłach.

Po jakimś czasie ochłonął i nie mając nic lepszego do roboty sięgnął po prowiant uzupełniony przy okazji organizowania aprowizacji dla wojowników dawi. Podsuszana kiełbasa, przegryzana nieco starawym i twardym już serem, a popijana niezbyt smacznym, ale jednak piwem nieco poprawiły mu nastrój.

Nieco...

Ile razy można zostać wystrychniętym na dudka i mając mocne karty w ręce przegrać rozgrywkę?
Poza doprowadzeniem do masakry obrońców posterunku w walce z siłami Wernicky'ego zrobili chyba wszystko nie tak jak trzeba. Mieli doprowadzić do blokady przełęczy i co prawda zrobili to, jednak imperialna armia nie przybyła wystarczająco rychło z odsieczą. Mieli zablokować Wernicky'ego, ale zamiast tego przepuścili go bez walki z zawartością dziewięciu na każde dziesięć wozów z łupami, przynajmniej według szacunków kaprala. Na dodatek von Grunenberg obiecał Brockowi i Wernicky'emu tyle różnych rzeczy, że chyba nikt już nie ogarniał komu co sierżant jest winien, wliczając w to samego Gustawa.

Było źle i nic nie wskazywało na to, że dowództwo pochwali ich za wykonanie tej jakże trudnej, że niemal samobójczej misji. Stryczek, a w najlepszym wypadku więzienie - oto, co czekało ich w nagrodę.

Świadomość porażki wprawiła Detlefa w stan ocierający się o stupor - po prostu posilał się nieśpiesznie nie reagując na nic i obojętnie przypatrując się mijającym go wozom prowadzonym przez zadowolonych z siebie granicznych.

Brodacz miał to po prostu w rzyci.

Ruszył się wreszcie dopiero jak uznał, że zaspokoił głód i pragnienie. Na posterunku pozostały siły Brocka, banda kmiotków udających groźnych wojowników i dowódca obrony (przed kim lub czym, skoro graniczni odeszli?) przełęczy.

Nieopodal wciąż obozowali dawi, jednak ich obecność co do której Detlef od początku miał wątpliwości przestała mieć znaczenie nawet dla Gustawa plotącego swoje mniejsze i większe kłamstewka prosto do uszu wszystkich, którzy nieopatrznie słuchali.
Odszukał Galeba i poprosił go o przyjście do obozu krasnoludów. Tam wyjaśnił w obecności innych dawi, że wróci z nimi do twierdzy, aby poinformować króla o zajściach na przełęczy i zakończyć misję oddziału wojowników wysłanego do rozprawienia się z grobimi i czarownikiem. Zaproponował też Galebowi, że może iść z nimi, jednak zapewne tak długo jak długo ten posiada przy sobie gwóźdź, zapewne nie zostanie wpuszczony do karaku. Zasugerował też drugą możliwość - pozostanie na przełęczy i przypilnowanie Kadetki oraz, w miarę możliwości, powstrzymanie sierżanta przed kolejną głupotą jaką zapewne spróbuje popełnić.
 
__________________
I used to be an adventurer like you, but then I took an arrow to the knee...
Gob1in jest offline  
Stary 28-01-2021, 21:05   #954
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Detlef nie musiał daleko szukać swojego przyjaciela. Galeb też udał się do obozu krasnoludów, a na słowa Detlefa pokiwał głową.

On też miał zamiar opuścić Przełęcz z krasnoludami, a na wypadek gdyby nie mógł to przekazał im list z raportem dla Króla Alrika. Zastanawiając się nad kwestią złotego ćwieka doszedł do wniosku że może i Tiavoli był parchatym magiem i wysługiwał się grobimi, ale jednak położył na szali swoją duszę by pozbyć się demona. Przekazanie ćwieku Kolegium było jego ostatnią wolą, więc pomimo potencjalnych korzyści z jego zbadania Galeb uznał że nie godzi się nie spełnić woli męczennika, nawet jeżeli swego czasu przez niego stracił swoje kosztowności. Były bowiem sprawy ważniejsze od złota. To samo z resztą myślał patrząc na bogactwa wywożone z Przełęczy. Mógł tylko domyślać się jak zareaguje na ten widok dowódca Imperialnej Armii.
Zapewne niezbyt dobrze.
Szczególnie że Gustav powiedział że trzyma Przełęcz do momentu zwolnienia go z rozkazów.
Nikt go z nich nie zwolnił.

Galeb zgodził się na drugą z propozycji Detlefa.

Miał plan by poczekać aż Imperialni zajmą Przełęcz i wtedy z białą flagą puści Mag do nich na dół oraz zawoła że jeżeli jest z nimi Magister z Kolegium to ma dla niego przesyłkę od Magistra Cienia Markusa Tiavoliego.

Runiarz poprosił jednak Mag by w rozmowie z oficerem nie wygadała się od razu że Detlef z Galebem są podwładnymi Gustava. Musieli udać się jeszcze do Karaku porozmawiać z królem.

Kiedy jednak Imperiali zaczęli się zbliżać Galeb zrozumiał że czekając aż armia przyjdzie na Przełęczę popełni błąd. Listy Elektorki już zbierały żniwo… tak jak wcześniej powiedział Wernicky’emu powracająca armia będzie wierzyła że to krasnoludy nie uratowały Wissenlandu.
To uświadomiło mu że większość jego planów z ujawnieniem listu może spalić na panewce… zaproszeni do Karaku oficerowie mogli najpierw nie uwierzyć w list, a potem go podrzeć jako oszczerstwo. To oznaczało też że jeżeli będzie czekać to ktoś go postanowi odstrzelić bo “widzi krasnoludy przetrzymujące ludzką szlachciankę”. Albo odetną im drogę ucieczki.

Dlatego Galeb postanowił działać szybciej.

Nim jeszcze wojsko dotarło na posterunek wywiesił białą flagę i posłał Mag na dół, krzycząc że pewna szlachcianka chce pomówić z oficerem dowodzącym.

Tuż przed poprosił dziewczynę by przekazała oficerowi że na miejscu obozowiska krasnoludów będzie pozostawione coś dla kolegialnych Magistrów Magii i by przyszedł po to czarodziej. Zaznaczył że jest to bardzo ważne i żołnierze nie powinni się tego tykać.

Koło miejsca po ognisku zostawił mieszek z ćwiekiem, Wetknął pionowo gruby patyk z drwa do spalenia by łatwiej było go wypatrzeć orazi zostawił krótką notkę zrobioną węgielkiem na kawałku papieru.

“Magister Cienia Tiavoli postradał życie by odesłać demona w niebyt. Ten złoty ćwiek był naczyniem demona. Istota żywiła się śmiercią - trzymajcie go z dala od gwałtu i przemocy. Ostatnią wolą Tiavoliego było przekazanie tego przedmiotu Kolegiom Magii.
Zgodnie z jego wolą i z wielkim respektem dla jego poświęcenia powierzam go wam.
Z poważaniem Rhunki Galeb Galvinsson.”

Potem wycofał się z resztą krasnoludów w góry.
Czas było ruszać do Karaku zdać raport Królowi Alrikowi.
Obserwował tylko z daleka czy rzeczywiście po ćwiek przyjdzie czarodziej czy jakiś żołnierz.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 29-01-2021 o 08:22.
Stalowy jest offline  
Stary 29-01-2021, 06:51   #955
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw usiadł na najbliższym kamieniu i odprowadził wycofujących się najemników. Nie było mu żal wozów z łupami dla Brocka. Ten, a raczej jego ludzie spisali się wyśmienicie.
Sierżant oparł głowę na dłoniach i kręcił nią powoli trapiąc się nad wieloma sprawami i prawie nie zauważył odchodzących krasnoludów. Gustaw poderwał się i podszedł do Galeba i Detlefa.
- Jakie macie plany?- Zapytał spokojnie po czym gdy usłyszał plan dodał.
- W góry idziecie? Czyli wozu nie weźmiecie z waszymi łupami? Chciałem też dodać coś jako spłata za Twoją pożyczkę Detlefie.- zaproponował Gustaw.

Sierżant wyszedł na przełęcz by przywitać nadchodzących zbrojnych. Miał już dość tego wszystkiego i chciał by już zakończyło się to i miał spokój by odpocząć.
Gustaw zdziwił się wielce widząc Kadetkę podążającą do zbliżającej się armii.
Pokiwał głową z niedowierzaniem, ale zdał się na los. Co będzie to będzie. Obserwował ją jak podąża i liczył, że może ona trochę załagodzi sytuację lub zakończy jego cierpienie.
 
Hakon jest offline  
Stary 29-01-2021, 21:53   #956
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Gustav zjawił się kiedy krasnoludy przygotowywały się do wymarszu (robiło się już z resztą upierdliwe to że co i rusz niby był koniec tej grandy, a jednak coś jeszcze się działo).

- Zwiniemy się zanim armijnym strzeli jakaś głupota do łba. Zgodnie z tym co mówiłeś, pójdziemy do Karaku zdać relację Królowi. Dokończymy też zadanie, zgodnie z rozkazem. Ty nie możesz tego zrobić, sam z resztą wiesz czemu, a przed Królem niczego nie przemilczę. Potem udam się do Nuln, tylko powiedz do kogo mam uderzyć z raportem, bym nie szlajał się jak jakiś włóczęga.

- Mi nic się nie należy. Oficjalnie jestem neutralny.
- odpowiedział na komentarz Gustava

Runiarz wywiesił białą flagę i krzyknął gromko, a jego głos poniósł się po Przełęczy.

- Mości dowódco! Nie strzelajcie! Jest tu szlachcianka która chce z wami porozmawiać! Idzie do was! - krzyknął Galeb w kierunku imperialnego wojska po czym wcisnął flagę Gustavowi i rzekł do niego - Weź to i ją eskortuj. Już powiedziałem Mag by przekazała im że zostawię tutaj coś dla Imperialnych Magistrów Magii i żeby tylko czarodziej po to przyszedł. Pamiętajcie o tym to bardzo ważne, ostatnia wola Magistra Tiavoliego.

Gdy Gustav się odwracał Galeb go przyciągnął bliżej i dodał jeszcze już całkiem cicho, by tylko on to usłyszał.

- W Karaku jest list z podpisem Elektorki w którym kazała się krasnoludom nie mieszać do tego konfliktu. Bez pieczęci, tylko sam jej podpis. Wernicky potwierdził, że Elektorka sama zaprosiła go do najechania Wissenlandu, by mógł szabrować ziemie jej rywali. Zobaczę czy zdołam dowiedzieć się coś więcej. Zważaj co mówisz o liście, mogą ci nie uwierzyć - możesz powiedzieć im że list przyszedł z dworu elektorskiego. Gdyby się dopytywali po co ta cała farsa na Przełęczy możesz mówić że chciałeś ochraniać dziewczynę, za to ci raczej łba nie ukręcą. - mówiąc to świdrował Gustava spojrzeniem - Idź już. Odprowadź Mag i chroń ją. To twój obowiązek, jako mężczyzny w którym jest zakochana.

Powiedział ostatnie słowa i pchnął Gustava w kierunku Mag. Choć na takiego kanciarza jak Grunnenberg pewnie najlepiej by zadziałało powiedzenie że Mag jest ostatnią nadzieją na to by nie zadyndał to wolał się odwołać do uczuć dziewczyny mając nadzieję że tchnie to więcej ducha w snującego się już sierżanta Ostatnich.

Potem zajął się notatką i "podarkiem od Tiavoliego".
Mógłby pozostawić kwestię raportu kuzynom z Karak Hirn i stawić się przed wojskowymi tak jak reszta Ostatnich. Nie wiedział jednak co z tego mogło wyniknąć. Wiedząc że teraz Wissenlandczycy nie pałają do krasnoludów sympatią mogło zdarzyć się coś paskudnego - od zawleczenia go do Nuln jak psa aż po doraźną egzekucję gdyby się okazało że oficerom działania Ostatnich się nie spodobały. Byłby to kolejny incydent - bycie runiarzem miało swoją... wagę. Lepiej było nie dokładać tego ciężaru do i tak już rozchwianej szali i nie eskalować dalej sytuacji.
 

Ostatnio edytowane przez Stalowy : 30-01-2021 o 19:56.
Stalowy jest offline  
Stary 03-02-2021, 21:56   #957
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
Co prawda oficer uznał Roz za mało pomocną w kwestii Gustawa, ale pozostałe informacje przekazane przez nią były najbardziej rzeczowe i dokładne. Otrzymała więc kwit do płatnika, na którym oprócz liczby "90" i liter "ss" (pięć koron minus podatek) znalazł się nieczytelny podpis oraz została poproszona by pozostała do dyspozycji sztabu.

Wyjaśnienia Loftusa były - Ciekawe. Nadzwyczaj ciekawe - a przynajmniej tak stwierdził Biały Czarodziej.
- Chłopi, którzy uciekli z Przełęczy na własne oczy widzieli Mistrza Tivoli podczas rokowań. A przynajmniej kogoś, kogo tak nazywano. Podszywanie się pod Szarego Maga jest surowo karane... ale cóż, jest karane przez nich, nie przeze mnie. Co do kontaktu... W Akademii mawiano, że to nie ty ich szukasz, ale że to oni sami ciebie znajdują. Możesz próbować, młody kolego, armijnymi posłańcami, ale na odpowiedź w ten sam sposób bym nie liczył. Mnie interesuje demon... - dodał, skupiając się ponownie na głównym celu swojej misji. Był zaskoczony faktem, że Loftus nie ma przy sobie gwoździa. Pozostałe wyjaśnienia przyjął. Ich dalszą rozmowę przerwał zdenerwowany młody porucznik, który bardzo pilnie bardzo mocno o coś bardzo ważnego chciał Mistrza prosić. Loftus był mniej lub bardziej wolny. Choć miał przeczucie, że jest obserwowany i jeśli zrobi coś dziwnego, jego status może ulec zmianie.

***

Na Posterunku robiło się coraz luźniej. Najpierw odeszli Graniczni Wernickiego. Potem Gustaw odesłał także Kompanię Brocka, jakby zapominając, że obiecał im ochronę i bycie zatrudnionym przez Imperium. Krasnoludy także nie czekały na Armię Wissenlandu, choć Galeb został niemal do ostatnich chwil. Gdy byli już w zasięgu słuchu "podesłał" im Magrittę von Liebwitz oraz "podarunek" dla maga. Nędzne resztki "Armii Ludowej" najchętniej także by spieprzyły, ale nie bardzo miały gdzie, chłopi udawali więc, że ich nie ma.
I tylko Gustaw to siadał, to podnosił się, to wrócił się do Detlefa, to wyszedł naprzeciw zbliżającej się Armii. Ostatecznie usiadł i z rezygnacją patrzył na świat, zastanawiając się, co tez przyniesie mu najbliższa przyszłość i miał nadzieję, że przede wszystkim chwilę wytchnienia.

Khazadzi ledwo zdążyli wycofać się przed czołówkami oddziałów idącymi górskimi ścieżkami. Ten dowódca widać zadbał o lokalnych przewodników. Co prawda nie wyglądało na to by Imperialni mieli atakować, ale broń trzymali w pogotowiu.

Przez Przełęcz przeszli zwiadowcy. Potem zaroiło się na niej od piechoty.
Żołnierze wychodząc z założenia, że sprawa "magicznego prezentu od krasnoludów" jest wyraźnie powyżej poziomu kompetencji za jaki im płacą trzymali się z dala od magicznego gwoździa. Nie żeby wiedzieli, że był w nim demon. Ba, nie wiedzieli nawet że jest to gwóźdź ze złota. Co było zresztą dobrym zabezpieczeniem, dla złota mogliby uznać, że aż tak bardzo to się czarów jednak nie boją. Niemniej, ponieważ krasnoludy nie są znane z zamiłowania do magii, za to do prochu, min przeciwpiechotnych i niechęci do magów słyną szeroko, czarodziej także nie palił się do sprawdzenia co to tam jest. W końcu wołający krasnolud całkiem niedawno przyznał, że był przy śmierci Tivoliego. Na szczęście był w okolicy ktoś, kto mógł się tym zająć i całkiem niedawno poproszony został, by trzymać się blisko. Roz. Loftus byłby pewnie nawet lepszą osobą do tego zadania, ale sprawiał wrażenie, że coś ukrywa w związku z Tiviolim i nie zamierzano ryzykować, że dokumenty rzucające nowe światło na te wydarzenia spłoną w ognisku, kopnięte przypadkiem przez "niezdarnego" młodzieńca.
- Zidentyfikować i przynieść wszystkie przedmioty przy tym ognisku. Nie czytać dokumentów. - krótkie i proste zadania. I płatne według normalnych stawek. Sytuacja, w której wszyscy wygrywają. Chyba, że się coś posypie, ale wtedy lepiej stracić przypadkowego cywila, choćby i agenta niż mieć opinię dowódcy, co niepotrzebnie ryzykuje życie swoich ludzi.

Magrittę von Liebwitz szybko otoczyła grupa oficerów i służących im ordynansów. Ich opiekuńczości dorównywało jedynie zdolność do ignorowania jej słów. Zapewnienia, że już jest bezpieczna, choć twierdziła, że cały czas była, współczucie, że musiała spędzić tyle czasu w obozie pełnym żołnierzy, choć upierała się, że też jest jednym z nich, oburzenie, że krasnoludy trzymały ją jako zakładnika, choć prostowała, że chroniły ją... Jak się okazuje, czasem nawet nic nie trzeba robić by zapunktować. Gustaw von Grunnenberg był jedyną osobą, która do tej pory traktowała ją jak człowieka z krwi i kości, a nie jak porcelanową lalkę. I nawet dawał jej prawdziwe zadania jak dla prawdziwego żołnierza. Był to też jeden z powodów, dla których strasznie się oburzyła widząc, co z nim się właśnie dzieje.

Gustawa dla odmiany większość nowo przybyłych ludzi ignorowała. Widocznie chciał być pozostawiony w spokoju, nikomu nie zagrażał, siedział sobie grzecznie. Ot, typowy oficer przy pracy. Do czasu.
Magnus von Rudger, kiedy w końcu się zjawił, podszedł do niego od razu.
- Nie, nie. Nie ma sensu ścigać nieprzyjaciela. Wernicky ma za dużą przewagę, a między nim a nami jest jeszcze Brock ze swoją Kompanią, któremu obiecano nietykalność. Poza tym cztery, góra pięć godzin stąd jest miejsce, w którym dwa tuziny dobrych ludzi może opóźnić armię o trzy dni - wyjaśnił jeszcze swoim porucznikom, pełnym teraz dobrych rad.

- Von Grunnenberg - przywitał się z Gustawem i odwzajemnił jego salut - Nie, nie. Nie zadawajcie sobie trudu ze składaniem kolejnego raportu. Mój oficer wywiadu, von Richthoffen najadł się już wystarczająco dużo wstydu przez Wasze raporty. Wiem, wiem. Czekacie na zwolnienie Was z obrony Przełęczy i nowe rozkazy. Zapomnieliście tylko dodać, o czyje rozkazy chodzi. Nie, nie. Nie tłumaczcie się. Zastanówcie się raczej nad linią obrony podczas czekającego Was procesu przed wojskowym Trybunałem. Zwykłego zdrajcę ukarałbym na gardle od razu, ale szlachta, nawet taka, co od sierżanta zaczyna, musi mieć proces. Zatem Wasz wyrok śmierci zapadnie po uczciwym i rzetelnym procesie. Choć krótkim, obawiam się.
Zdrada, spisek, tchórzostwo w obliczu wroga
- wymieniał zarzuty. Wszystkie były najcięższego kalibru.
- Sierżancie, zabrać mi tego zdrajcę sprzed oczu - rzucił do sierżanta sztabowego, który czekał już w pogotowiu ze swoimi ludźmi.

- Radziłbym się nie opierać i oddać broń - spokojnie powiedział sierżant, trzymając linę - Nie chcemy przecież nikogo wiązać i w ogóle - dodał.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin
hen_cerbin jest offline  
Stary 05-02-2021, 20:57   #958
 
Hakon's Avatar
 
Reputacja: 1 Hakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputacjęHakon ma wspaniałą reputację
Gustaw z początku chciał interweniować w sprawie Magritt by potraktowali ją jak człowieka i wysłuchali, ale szybko pojawił się ten jeden.

Gustaw w spokoju wysłuchał słów Magnusa i nawet dał sobie do ucha powiedzieć to i owo. Na co na koniec kiedy odpinał pas z mieczem i wręczał go sierżantowi ozwał się.
- Mam nadzieję, że proces odbędzie się w uczciwy sposób Herr Magnusie von Rudger. Prawy człowiek nie obawia się sprawiedliwości a zarzuty będę chciał oddalić od siebie. Mam jedynie nadzieję, że na wzgląd Panienki Magritt von Liebwitz do uczciwego procesu dojdzie by nasza jaśnie oświecona Pani sama mogła ocenić i wydać wyrok.- Gustaw był rad iż sierżant nie chce go wiązać więc się tylko lekko skłonił, że jest do jego dyspozycji i nie zamierza stawiać oporu.
 
Hakon jest offline  
Stary 07-02-2021, 17:48   #959
 
pi0t's Avatar
 
Reputacja: 1 pi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputacjępi0t ma wspaniałą reputację
- Mistrzu pamiętajcie, że chłopi często widzą to co chcą widzieć, a i są podani na wszelkie manipulację. Łatwo im zaszczepić pewne sugestie, które później biorą za swoje i pewne. Co potrafi wypaczyć, lub przysłonić późniejszy obraz rzeczywistości. Wtrącił się trochę niepewnie Loftus, po czym udzielił dalszych wyjaśnień, chcąc okazać gotowość i wolę do dalszej współpracy.
- Dziękuje za rady i pomoc Mistrzu. Wszak głównym zadaniem czarodziei Cienia, podobnie jak Hierofantów jest tropienie i ujawnianie wewnętrznych wrogów Imperium. Jeśli będziecie mieli dodatkowe pytania o demona postaram się udzielać odpowiedzi i pomocy tak jak Mistrzowi Tivoli. Na pewno demon potrafił opętać zwierzęta jak i ludzi, nawet tych silniejszych w wierze, czy uzdolnionych i wyszkolonych magicznie. - Ritter zadeklarował gotowość do pomocy praktycznie gdy jego rozmówca już odchodził.

Sam skoro był wolny, to starał się znaleźć dobre miejsce do obserwacji kierunku z którego sam tu przybył. Miał zamiar się wywiedzieć, czy walki ustały, a przełęcz została przejęta i zabezpieczona. Być też w miejscu łatwo widocznym, tak gdyby ktoś go szukał, członek Ostatnich jak choćby Bert, Gustaw, oficer kontrwywiadu (o którego miał jeszcze zamiar rozpytać i poprosić o rozmowę), albo jakiś posłaniec.
W myślach tylko zastanawiał się czy Kadetka sporządziła raporty tak jak ją o to prosił i czy nadal przebywa pod opieką Khazadów.

 
__________________
Mistrz gry nie ma duszy! Sprzedał ją diabłu za tabelę trafień krytycznych!
pi0t jest offline  
Stary 08-02-2021, 13:05   #960
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Odchodząc z Przełęczy Galeb rzucił jeszcze okiem na zajmujących ją Imperialnych. Oddziały lekkiej piechoty z przewodnikami zbliżały się na pozycję którą dotąd zajmowały krasnoludy i nie wyglądali jakby chcieli się tylko przywitać. Runiarz tylko pilnował się by nie dostać przypadkiem bełta lub kuli w plecy. Choć nie miał naocznego potwierdzenia to był pewien że Imperialni będą winić krasnoludy za cały konflikt. Ludzie zawsze obwiniali tego kogo mieli pod ręką - Wernicky im się wymknął, więc wina spadnie na Gustava. Tak… dowódca Granicznych miał rację że ktoś musi za to wszystko odpowiedzieć.
Czemu Elektorka przez którą to wszystko się zadziało pozwoliła sobie na pozostawienie śladów którymi były listy? Teraz “list Brocka” oddalał się wraz z najemnikami. Jedynym jaki pozostał był ten w Karaku i Galeb wiedział że stanowił kluczowy dowód w sprawie. Praktycznie jedyny. Inne mogły być w Nuln - może krasnolud który wystawił weksel który otrzymał skrytobójca będzie mógł rzucić na to więcej wyjaśnień?
Galeb przypomniał sobie że brat Elektorki, ojciec Mag i szwagier szefa wissenalndzkiego wywiadu zaginął w tajemniczych okolicznościach. Zastanawiało Runiarza czy przypadkiem nie była to też sprawka wielkiej jaśnie pani. Zabić własnego brata? Jeżeli dobrze pamiętał to Eben von Liebwitz sprzeciwiał się planom siostry by dzielić Wissenland. Musiał to wszystko bardzo dokładnie przemyśleć i przypomnieć sobie wszystkie szczegóły. Król Alrik i Rada mogą uznać że kompletna izolacja jest wyjściem ale na dłuższą metę to się nikomu nie opłaci. Ludzie nie zdołają najechać system Poddróg i krasnoludzkich tuneli, lecz z pewnością ruszą na każdą krasnoludzką gminę jeżeli oszczerstwa Elektorki będą mogły się dalej szerzyć. Na przecież chociażby w samym Nuln znajdowała się pokaźna gmina krasnoludzka, kaplice Bogów Przodków. Ba! W Nuln nawet znajdowała się kaplica Grungniego wzniesiona przez ludzkich rzemieślników, którzy oddawali mu cześć. Krasnoludy może i traktowały ludzki kult Bogów Przodków z pewnym rozbawieniem i kręceniem głową, ale gdyby ludziom odbiło i zdewastowali kaplicę, byłaby to potwarz dla wszystkich krasnoludów.
Zastanowił się też co by zrobił gdyby został przy Gustavie. Z pewnością dowództwo armii wysnuje sporo oskarżeń których nie zdołaliby odeprzeć. Zaczynając od paktowania z wrogiem, poprzez nie wykonanie rozkazów i tak dalej i tak dalej. Odzyskane dobra pewnie zostanie po prostu zignorowane, zaś danie szansy armii na dorwanie Wernicky’ego. Cóż… Pewno i tutaj obróci się to przeciwko Ostatnim, bo nikt grupy pościgowej nie powiadomił jak sytuacja wygląda. A może wiadomość dotarła do Nuln, ale ktoś ją zablokował? Co by znaczyło tutaj słowo krasnoluda? Kowala Run? Galeb się zastanowił. Scenariusze były bardzo pesymistyczne - ludzie żądali by pewnie krwi za brak pomocy Wissenlandowi. A że to krew krasnoludzkiego dostojnika to tym lepiej. Galebowi przypomniała się historia Wojny o Zemstę i tego jak się zaczęła. Bogowie Przodkowie… jakimi idiotamii byli elfowie że na żądania dyplomaty postanowili go po prostu pohańbić! Co za głupota! Nie zdziwiłoby go gdyby armia bezrefleksyjnie postąpiła podobnie. Chociażby dlatego “podpisał papier, jest żołnierzem, podlega nam”.
W sumie zdał sobie sprawę z jeszcze jednej rzeczy. Rzeczywiście Elektorka mogła sobie pozwolić na listy ze swoimi podpisami. Ludzie w swojej nieporządnej naturze choćby zobaczyli dowód to by go wyśmiali, podarli albo uznali za oszczerstwo. W tak upolitycznionej instytucji jak imperialne wojsko z pewnością jeszcze by się tym pochwalili, a odpowiednie osoby by przyklasnęły. Trzeba było odnaleźć pośród ludzi kogoś komu na sercu leżało dobro Imperium i Starego Świata, a nie jednego dworu, prowincji czy osoby. Czy kimś takim mógł być wuj Magritty?

Galeb musiał porzucić te myśli i skupić się na czymś ważniejszym. Czekała go rozmowa z Królem i Radą. Miał informacje do przekazania i sugestie do wypowiedzenia. Część z nich dotyczące maga i goblinów mogły skupić uwagę Rady do tego stopnia że wszystko inne potraktują jako błahą sprawę. Ale może też być tak że Rada nie będzie chciała wnikać w szczegóły.
Mag nie żył? Nie żył. Demon odesłany do piekielnego zakupia? Odesłany. Gobosy posłane w cholerę? Posłane, wszak poszły sobie w ilości która nie będzie zagrażać nawet wiosce.
Ostatecznie w tej kwestii musiał zaufać Valayi że mówiąc prawdę o wyprawie przeciw czarodziejowi nie uczyni krzywdy wojownikom którzy zostali wysłani do tego zadania.
To była zagwostka. Tak naprawdę Galeb nigdy nie musiał nikomu niczego raportować. Przyjaciele z Czarnej Kompanii to byli przyjaciele i można im było powiedzieć jak się chciało. W Wisselandzie też nie było się nad czym rozgadywać. Mistrz zawsze chciał pełnej opowieści, bo ważne były dla niego wszystkie galebowe spostrzeżenia. Miał też wrażenie że opowiadanie sagi jak to zrobił przy poprzedniej wizycie w Karaku nie byłoby dobrym wyjściem.

Podczas noclegów gdy kład się spać kierował myśli ku Valayi. Nie wątpił że Bogini słucha pomimo że inwazja Chaosu się zakończyła i bariera jest znów mocna. Prosił o mądrość i rozwagę w nadchodzącym czasie.

***

Gdy przyszło już do rozmowy z Królem i Radą, Galeb skłonił się głęboko i zdał relację ze spraw które miały miejsce w ciągu ostatnich dni.

Krótko opowiedział że trafili na trop goblinów i podążyli za nimi. Czarodziej rzeczywiście wiódł je za demonem. Jak się okazało opętaniec ugadał się z Granicznymi że może ich przeprowadzić przez góry by mogli zaatakować z flanki zajmujących posterunek na Przełęczy najemników i Imperialnych. Drużyna dawi była świadkiem jak grobi atakują graniczniaków i opętańca idących krasnoludzkimi ścieżkami. Krasnoludy zaatakowały wdając się w trójstronną potyczkę, przy czym Galeb i Detlef walczyli z samym opętańcem, którego załatwił strzałem w głowę.

- Demon jednak działał, opętał innego człeka - z ciał poległych wynurzyły się pomniejsze demony. Graniczni uciekli, gobliny się wycofały, demony rzuciły się na krasnoludy. Walczyliśmy dzielnie, gdy któryś dawi miał paść od demonów, musieliśmy sami odesłać go do Przodków inaczej z jego ciała powstawała kolejna maszkara. W trakcie walki na plecy grupy demonów uderzyły gobliny wykańczając ostatnie demony. Gdy plugawe istoty znikły, gobliny odeszły, my zaś ich nie ścigaliśmy, praktycznie wszyscy odnieśliśmy rany, część nie była zdolna do dalszej walki. Gdy grobi już nie było widać pojawił się czarodziej. Gdy my walczyliśmy z demonami, on wykończył tego kolejnego opętańca i związał demona na którego polował z własnym ciałem. Powiedział byśmy go szybko zabili póki jest w stanie pętać jego moc, co uczyniliśmy. Jako że żądał on od demona bezpieczeństwa, a ten nie był w stanie mu go zapewnić został on odesłany w niebyt. Przed śmiercią czarodziej poprosił byśmy przedmiot w którym pierwotnie istota była zamknięta oddać kolegiom magii. Ze względu na szacunek do jego poświęcenia spełniłem jego ostatnią wolę.

- Opatrzyliśmy rany i udaliśmy się na Przełęcz. Okazało się że Graniczni próbują paktować z Imperialnymi i najemnikami. Gdy przybyliśmy poproszono nas byśmy byli obserwatorami w negocjacjach i przy spełnianiu umowy. Spotkaliśmy wtedy dowódcę Granicznych Otto von Wernicky’ego. Pośród jego świty znajdował się krasnolud z którym się rozmówiłem. Jego imię to Harim Harimsson. Był jego ochroniarzem i zapewnił mnie że Wernicky jest człekiem godnym zaufania, dopełniającym danego słowa i umów, choć też odznaczającym się wielką przebiegłością. Z samym Wernickym też się rozmówiłem i poinformowałem go że wprowadzanie na ścieżki krasnoludów zbrojnego oddziału bez krasnoludzkiego przewodnika to zniewaga, będzie musiał do was się zgłosić z przeprosinami. Zdołałem się też od niego dowiedzieć, że atak Granicznych na Wissenland został przeprowadzony na zaproszenie samej Elektorki Emmanueli von Liebvitz, która chciała w ten sposób zniszczyć majątki swoich rywali w Wissenlandzie jak i organizacji które jej nie popierają. Wernicky nie wiedział nic o listach, ani o sabotażach jakie dokonano by Graniczni mieli łatwiej w plądrowaniu.

Kwestię umowy Galeb opisał dość krótko - jakie były ustalenia, że Wernicky ich dotrzymał a nawet tolerował nagięcia ze strony Imperialnych. Zdołał ich przechytrzyć, stanął na czele tylnej straży Granicznych, która miała podpisać kontrakt z najemnikami Harkina Brocka. Jednak miał dość ciężkozbrojnych jeźdźców by móc przejąć całkowitą kontrolę nad kompanią najemną po zostaniu do niej wcielonym na roczny kontrakt. Galvinson skwitował że by wywiązać się ze zobowiązań wobec umowy i kompanii najemnej dowódca Imperialnego oddziału oddał Wernicky’emu część okupu odprawiając go i zwalniając go z kontraktu. Później odesłał też Harkina Brocka i jego najemników.

Dodał też że oddział imperialny zdołał odbić z rąk granicznych krewną Elektorki. Wydawało mu się że poprzednim razem w ogóle o tym nie wspomniał.

- Graniczni bardzo jej poszukiwali. Detlef ukrył ją w naszym obozowisku dopóki Graniczni nie opuścili Przełęczy. Przed odejściem odesłaliśmy ją Imperialnym. To córka zmarłego Leosa von Liebwitz. Zdołałem się dowiedzieć, że brat jej matki nadzoruje wissenlandzki wywiad. Nikt jednak nie podzielił się ze mną imieniem tego człowieka.

- Szacowny Królu Alriku. Rado Karak Hirn. Zdążyłem trochę poznać się na umgich. Pomimo ewidentnych dowodów że ktoś sabotował ich działania od środka zamiast odkopać niewygodną prawdę będą ślepo wierzyć w łatwe kłamstwo, na przykład że to osoby niewygodne Elektorce działały przeciw Wissenlandowi. Podejrzewam że tak samo łatwo uwierzą w to że Karak Hirn nie przybyło na pomoc Imperium z własnej woli. Elektorka już oskarżyła największych swoich rywali - Toppenheimerów o zdradę. Was też będą chętnie obwiniać, szczególnie że Graniczni i Wernicky będąc za Górami Czarnymi są trudni do zaatakowania, a Karak z łatwością mógłby powstrzymać ich inwazję. Oficjalne oskarżenie się zapewne nie pojawi bo wtedy list pogrążyłby Elektorkę, lecz ludzie będą chować wobec nas urazę. I o ile mogą nagwizdać krasnoludom w górach to swój żal i wściekłość wyładują na naszych ziomkach mieszkających pośród nich. Dlatego uważam że należy o całej sprawie poinformować Wielkiego Króla Thorgrima Strażnika Uraz oraz Króla Brokka Żelaznego Kilofa, a także krasnoludzkich delegatów na dworze Karla Franza. Uzbrojeni w tą informację będą mogli zadać kłam oszczerstwom. Bez działania w tej sprawie ucierpią wszyscy dawi w ten czy inny sposób, w imię interesów jednego człeka i jego koterii.

- To wszystko czego się dowiedziałem i wszystko co mogę doradzić. Na polityce się nie znam, staram się tylko z mądrością działać dla dobra całej naszej rasy. Jeżeli macie jeszcze jakieś pytania Czcigodni Starsi chętnie na nie odpowiem.

 
Stalowy jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 14:12.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172