Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-01-2021, 23:10   #1224
psionik
 
psionik's Avatar
 
Reputacja: 1 psionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputacjępsionik ma wspaniałą reputację
Cytat:
Napisał Draugdin Zobacz post
Przyznam, że zaintrygował ale też zaniepokoił mnie ten fragment...
Cytat:
Napisał Ayoze Zobacz post
JNie wiem też, kiedy i czy ruszymy z drugą częścią, bo psionik chyba odejdzie (a przynajmniej takie wrażenie odnoszę)
Tak jak pisałem wcześniej, dokończę tę sesje, ale nie będę dalej kontynuował gry. Powodów mojej jest wiele. Jedną z nich jest kwestia wyniszczających niesnasek pomiędzy graczami, która odbiera przyjemność z gry, ale ważniejszym elementem dla mnie jest sama sesja. Lubię Twój styl prowadzenia Ayoze, uważam, że jest bardzo dobry, szczególnie na dungeon crawla jakim była Bezsłoneczna Cytadela, ale tu w kampanii rozpinającej się na 17 poziomów nie przekonuje mnie.
Nie chcę, żebyś odebrał to jako wylewanie żalów, nie taka jest intencja. Chciałbym powiedzieć co mi nie leżało w sesji, żebyś wiedział czy jest sens, żebyśmy razem grali w takim ustawieniu (gracz-mg) w tej, czy innych sesjach. Wiem, że mistrzowanie to ciężka robota, sam nie podejmuję się jeszcze tego wyzwania na forum, dlatego tym bardziej doceniam Ciebie i czas oraz energię jaką włożyłeś w zarówno prowadzenie sesji, jak i rozdzielanie graczy

A zatem, do brzegu:
Wspominałem o łatwości pojedynków, natomiast rozpiszę się nieco więcej.
Na żadnym etapie tej sesji nie czułem żadnego zagrożenia życia swojej postaci. Walka z bossem nie różniła się niczym od innych przypadkowych walk stoczonych na stronach tej sesji. Zbieramy różnego rodzaju mikstury i zwoje (zwój magicznej broni, mikstura korowej skóry, niedźwiedziej wytrzymałości itp.) i nie ma potrzeby ich używać, skoro z większości walk wychodzimy bez szwanku. Co więcej, dla postaci kontrolujących pole bitwy jest też słabo, bo nie takie postacie nie mają wystarczająco silnych czarów by równać się w obrażeniach z Mihaelem, Draugdinem, czy Akialem, czary wspomagające są zbędne, bo przeciwnicy i tak niewiele robią, i w sumie to samo z czarami osłabiającymi przeciwników (nie ma sensu osłabiać ich jeszcze bardziej). Patrząc na walki odniosłem wrażenie, że wynik jest z góry ustalony, jedyne co było nieznane, to kto zada ostateczny cios. Zresztą w ostatnich walkach nawet nie brałem udziału, bo i tak kończyły się w pierwszej rundzie.

W żadnym momencie nie czułem, że moja postać wnosi cokolwiek unikalnego do prowadzonej po sznurku sesji (oprócz jednego wyjątku z absyntem). Co więcej, nie widzę żadnego sensu w granie klasą inną niż wojownik/zaklinacz, nie odczułem różnicy pomiędzy posiadaniem zdolności unikalnych, a nie. Np. obojętnie czy ktoś miał +10 do skradania, czy +2, całej drużynie udawało się podejść przeciwnika. Czasem odnosiłem wrażenie, że "sukcesy" w "rzutach na umiejki" były rozdysponowane pomiędzy graczy po równo, przez co nie czułem sensu inwestowania w umiejętności. Jeśli nie Akial, to inna postać z o wiele niższym skillem zrobiłaby to co trzeba.
Było wiele innych smaczków mechanicznych, które po prostu nie miały szans przebicia się poza okazjonalnym wspomnieniem fabularnym beż żadnego wpływu na grę. Kilka przykładów: część z postaci była odporna na zimne warunki życia, mało było konsekwencji dla tych, którzy nie mieli. Przez pewien czas rzucałeś, ale później brakowało mi choćby opisu jak różne postacie znoszą warunki. Dwie postacie potrafiły poruszać się w śniegu bez kar za ruch, a w zasadzie nie było to w ogóle wykorzystane. Wspięcie się na ściany labiryntu, żeby go ominąć również było jedynie fabularnym opisem bez wpływu na wydarzenia. Równie dobrze mogłem zagrać zwykłym wojem i efekt, i wpływ mojej postaci na sesje byłby taki sam. Zresztą nie tylko mój, każdego z nas. Do użycia sneak attack potrzebowałem flanki, albo innych specjalnych warunków, o które czasem nie jest łatwo, a w zasadzie każdy atak wchodził ze sneakiem. Inne postacie podobnie. Na przykład: po co mi zdolność ruchu w pełnym ataku, skoro każdy po ruchu robi pełen atak? Po co mam brać poziomy w klasie by zyskać np. dex do obrażeń, skoro każdy tak naprawdę może to mieć? Tracę przewagę wynikającą z klasy, przez co w gruncie rzeczy klasa i jej zdolności stają się nieznaczącym dodatkiem do przygody.

Pisałeś Ayoze, że ta wieża Cię wymęczyła i to było troszkę widać. Poszliśmy w stylu: "Tnę go mieczem, a jeśli nie żyje to idę dalej i tnę kolejnego". Zabrakło mi w całej sesji otoczki fabularnej. Tego kim są postacie.
Nie wiem jak wyglądał scenariusz, ale wydaje mi się, że Waldsby było interesującym miejscem gdzie można byłoby się zakręcić na parę dni i trochę lepiej je poznać. Skąd ten sam układ? Nie mieliśmy czasu nic rozegrać, bo akcja nastawiona na walkę pchała nas dalej. Sama wieża też pewnie mogła być dużo ciekawsza niż tylko walka przerywana szabrowaniem (choćby pogłówkować jak dostać się wyżej, gdzie są schody? Jak wygląda klucz? Kto ma hasło itp.).

Zgodnie z Twoją prośbą z rekrutacji karta zawierała nie tylko suchą mechanikę, ale opis osobowości postaci, a gdzieś po drodze zatraciliśmy to kompletnie, postacie stały się bardzo płaskie, beż żadnej głębi, motywacji, czy chęci do życia.


Z tych względów, oraz wspomnianych utarczek pomiędzy graczami z dużym smutkiem i po wielu bitwach z samym sobą, ale jednak rezygnuję z dalszych przygód w poszukiwanie Baby Jagi. Chciałbym w tym miejscu przeprosić Was za wszystkie momenty w których podnosiłem Wam ciśnienie, oraz życzyć Wam udanych kolejnych rozdziałów.
Do zobaczenia w innych sesjach.

p.
 

Ostatnio edytowane przez psionik : 28-01-2021 o 23:20.
psionik jest offline