Gustaw usiadł na najbliższym kamieniu i odprowadził wycofujących się najemników. Nie było mu żal wozów z łupami dla Brocka. Ten, a raczej jego ludzie spisali się wyśmienicie.
Sierżant oparł głowę na dłoniach i kręcił nią powoli trapiąc się nad wieloma sprawami i prawie nie zauważył odchodzących krasnoludów. Gustaw poderwał się i podszedł do Galeba i Detlefa.
- Jakie macie plany?- Zapytał spokojnie po czym gdy usłyszał plan dodał.
- W góry idziecie? Czyli wozu nie weźmiecie z waszymi łupami? Chciałem też dodać coś jako spłata za Twoją pożyczkę Detlefie.- zaproponował Gustaw.
Sierżant wyszedł na przełęcz by przywitać nadchodzących zbrojnych. Miał już dość tego wszystkiego i chciał by już zakończyło się to i miał spokój by odpocząć.
Gustaw zdziwił się wielce widząc Kadetkę podążającą do zbliżającej się armii.
Pokiwał głową z niedowierzaniem, ale zdał się na los. Co będzie to będzie. Obserwował ją jak podąża i liczył, że może ona trochę załagodzi sytuację lub zakończy jego cierpienie.