Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-01-2021, 18:05   #44
Dhratlach
 
Dhratlach's Avatar
 
Reputacja: 1 Dhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputacjęDhratlach ma wspaniałą reputację
Słowo przestrogi

Czas akcji: 2525.XII.01 mkt; popołudnie
Miejsce akcji: Port Wyrzutków, Przystań Żeglarza

Friedrich wszedł szybkim krokiem do Przystani. Był zdeterminowany… się napić. Musiał popić wydarzenia na targu choć się jednocześnie z nich śmiał i wyrywał włosy z głowy. Znaczy się, wyrywałby, gdyby nie żal mu było czupryny… Szkoda psuć coś co tak nieźle się prezentowało, co nie?

Najpierw podbił do Zahariasha i stając przed nim rzucił krótkie słowo przestrogi.

- Możemy mieć… nietypowego gościa dzisiaj. Proszę, kontroluj się. Wiesz, że sam nie pałam do nich miłością, ale jest inny niż większość jego formacji. Dobrze?

Były banita spojrzał na niego z mieszaniną zaskoczenia, które zmieniło się w świadomość jego słów na które się skrzywił niemiłosiernie i burknął ciche.

- Jeśli jest to konieczne…

- Jest to korzystne. - sprostował blondyn patrząc na starszego i pozornie bardziej doświadczonego życiem mężczyznę.

Na te słowa zyskał niechętne skinienie głową i zaciekawioną całym zajście Chiarę która zbliżyła się do ich dwójki.

- Fried… - mruknęła przyjemnie - ...jesteś dzisiaj wcześniej?

- Tak malutka. - zwrócił się do niej z uśmiechem zdejmując kaptur - ...i być może znalazłem ciekawego potencjalnego przyjaciela dla ciebie, choć nie wiem czy przyjdzie.

Chciwe oczka dziewczyny zapaliły się przez chwilę gdy przygryzała wargę.

- Przyjaciela? - zapytała naiwnie.

Jedyne co odpowiedział to cichy pomruk aprobaty i proste słowa.

- W Twoje łapki, a teraz muszę się napić. Ten targ to jakaś kpina i aż zerwałem się wcześniej…

Wiedział, że rudowłosa będzie chciała wiedzieć więcej, ale niech pyta swoich klientów. Miał zamiar ją trochę przetrzymać. W końcu był zabieganym człowiekiem, co nie?

- Georgij! - powiedział radośnie podchodząc do właściciela przybytku. - Mam coś dla Ciebie.

Wyciągnął z plecaka najświeższe fanty. Trochę ziół, czosnek i… cebule. Najprawdziwsze cebule. Jego nie do końca legalny zysk, ale czego nie robiło się dla starego druha?

- Przy okazji, miodu i przechowałbyś mój plecak? Mam dość biegania z nim niepotrzebnie, a nie ukrywam wolałbym zostawić go pod twoją opiekę do wieczora. Da radę?


Rozmowy w Przystani Żeglarza
{{Podziękowania dla Lord Melkor, MG za scenkę}}

Czas akcji: 2525.XII.01 mkt; popołudnie
Miejsce akcji: Port Wyrzutków, Przystań Żeglarza
Do zapoznania w: Post Lord’a Melkor’a


Rekonesans czysto biznesowy

Czas akcji: 2525.XII.01 mkt; popołudnie
Miejsce akcji: Port Wyrzutków, Targ

Po rozmowach Friedrich udał się na targ raz jeszcze. Tak, jak zawsze od kiedy tu był. Może nie był mistrzem kupieckiego świata, ale… no, powiedzmy, że praktyka czyni mistrza. No i nie ukrywajmy, że Lustria nadal go zadziwiała. W szczególności dostępność dóbr i usług. Tak, zdecydowanie to był daleki krzyk od tego co było w mieścinie podobnych wielkości w jego rodzimym Imperium, ale co się dziwić?

Oczywiście, skłamał trochę wcześniej Evo… ale co zrobić, że sam Tileański uczony nie był zbyt wylewny, a wręcz tajemniczy? Oczywiście, że znał tutejsze rośliny i zwierzęta. To była pierwsza rzecz do której usiadł jak tu przybył. W końcu nie miał innego wyjścia… ale nie ukrywał, że lubił tu zaglądać z prostego, prozaicznego powodu.

Czasami ludzie przywlekli coś nowego, lub coś nowego pokazało się na targu. Ceny zmieniały się oczywiście jak w kalejdoskopie w zależności od dostępności, ale zawsze warto było je znać. Teraz jednak potwierdziło się to czego się obawiał… usługi tragarzy, zwierząt pociągowych i podobnych… drastycznie poszły w górę. Peszek… Szczęściarz kto kupił wcześniej, co nie?

Tak czy inaczej, chodził sobie, aż po słońcu było widać że nadchodzi pora nabożeństwa. Nie był zwolennikiem Świątyni Sigmara za wszystko co zrobili jego rozszerzonej magicznej rodzinie, no ale skoro Wielebny Uber był znajomym Mistrza Ambrosio… i najwyraźniej był heretykiem, albo w naj-najlepszym przypadku wyjątkowo liberalnym kapłanem… miał zamiar dowiedzieć się na nabożeństwie!


Nabożeństwo

Czas akcji: 2525.XII.01 mkt; Zmierzch
Miejsce akcji: Port Wyrzutków, Świątynia Sigmara

Jakoś zdążył. Ciekawe, że nie słyszał dzwonów… w sumie było to ciekawe! Ciekawe, czy Wielebny podchwyci jego pomysł i przekaże propozycję biznesową swojemu przełożonemu? W końcu ludwisarze w Lustrii? Pfff! Jeszcze by uwierzył w cuda! Jasne, że trzeba będzie sprowadzać ze Starego Świata! Układ który proponował był prosty. Mieliby pewny zysk i nawet sam Gerchart nie musiałby się fatygować i życiem ryzykować! Do tego przysługa u de Rivery by przywiózł za darmo w ramach wdzięczności za okazaną pomoc?

Przecież Carlos nie będzie gnił wiecznie w tym zapyziałym Porcie. Z łupami jak nic popłynie je upłynnić za grubą kasę jeśli coś cennego się trafi dla kolekcjonera. Lista przysług była długa, nie ma co, ale jak mówił, “nie od niego zależy”. Nawet dał gotowe rozwiązania! Trochę wyobraźni biedni klerycy, trochę wyobraźni!

Carlos też nie był lepszy… tak z niego zadrwić!

Oczywiście myśli prysnęły gdy wszedł do świątynie. Tak, było ich tu kilka, ale jednak miało to miejsce swój urok… wymagało tylko funduszy i pracy… jednak nie to przykuło jego uwagę. Pobożne istoty płci pięknej i wieku każdego lubiły słuchać kazań, nie? Można by jakąś poznać… oczywiście zaproszenie na targ obowiązywało. Gdzie indziej się trafia oglądać finał sprzedaży Amazonki? Chodliwy temat, a może i pozna się kogoś wpływowego?

Bądźmy szczerzy przed Bogami. Sigmaryci i Ulrykanie napsuli mnóstwo krwi magicznej braci i miał na to jawne dowody. Łowcy Czarownic? Nadgorliwi wyznawcy Pana Krwi i tyle! To ich powinni spalić na stosie, a robotę magiczną zostawić tym co naprawdę się znają… plugawce jedne! Działalność tych parchawców pogrążała prosty lud w ciemnocie i rozbijała dążenia Kolegiów do oświecenia ludzi... w końcu naturą ludzką było się bać tego co nieznane, a jak taki klecha pluje jadem i ma wsparcie zastępów maniaków morderców wolących zabić stu niewinnych, bo może... może! Trafią na jednego prawdziwie stanowiącego zagrożenie!?

Zabawne było spojrzenie niektórych uczestników ceremonii gdy go zobaczyli w świątyni. Heh, trzeba było przełamywać stereotypy. Cichy ukłon młodego Druida w stronę Wielebnego można powiedzieć. Jednocześnie obu nim robił dobrą renomę. Mu, że nawet ‘plugawy pomiot chaosu’ przychodzi słuchać słów Założyciela Imperium i sobie, znaczy się całym Kolegiom, że nawet magowie wierzą w Króla Bogów… czyli nie są tacy źli nie? W końcu nie uciekają jak poparzeni od świętej ziemi psia jego mać!

Szczerze mówiąc i przyznając się tylko przed sobą Zimmer z Magistrów Ghyran nie interesował się zbytnio teologią. Dla niego był to zabobon większy niż wiara w Duchy Pól. Te przynajmniej istniały. Bogowie? Potrzebowali wiernych bardziej niż wierni ich. Byli stworzeni przez gorliwie wierzących... byli Energią, Bytami Eterycznymi powstałymi z archetypicznej wiary i potrzeb istot śmiertelnych. Utrzymywani przy życiu i istnieniu przez akt wiary który kształtował ich istnienie i nadawał świadomość. Tak było ze wszystkimi Bogami i nie było co ukrywać… Mroczna Czwórka była najpotężniejsza. Utkana z prymitywnych dążeń i pragnień… z tym nie dało się wygrać. Niekończąca wojna która nigdy nie zazna finału tak długo, aż wszyscy nie nauczą się żyć w symbiozie, szacunku i równości…

Rozglądając się z lekkim, pogodnym uśmiechem pozwolił sobie zdjąć kaptur. Tu przynajmniej słońce nie dawało po oczach. Już teraz widział, że dla pewnych... hmm… widoków, znaczy się osób mógłby przychodzić tu raz w tygodniu płacić daninę Bóstwu które desperacko go potrzebowało, ale nie on jego… bo czemu nie? Połączyć przyjemne z pożytecznym...
 
__________________
Rozmowy przy kawie są mhroczne... dlatego niektórzy rozjaśniają je mlekiem!

Ostatnio edytowane przez Dhratlach : 29-01-2021 o 19:48. Powód: styl, ortografia
Dhratlach jest offline