Almena
Polnym traktem, na swym białym wierzchowcu, pędziła młoda Elfka. Jej blond włosy unosiły się pod wpływem wiatru. Koń raz po raz praskał. Pędził ile sił w kopytach...
W głowie dziewczyny wciąż majaczyło jedno zdanie, zdanie wypowiedziane przez pewnego mędrca. I znów wspomniała tą chwilę, gdy starzec przemówił do niej, siedząc w starym krześle.
-
Jedź dziecko, jedź do karczmy "Pod Brzozą". Zastaniesz tam kobietę o włosach koloru blond, jej brata i mężczyznę. Oni, właśnie oni zaprowadzą Cię do Niego... Tak, do tego kogo kochałaś. Jedź, moje dziecko, jedź.
Elfka ślepo pędziła przed siebie traktem, by odnaleźć kobietę, jej brata i mężczyznę, o których mówił jej starzec. Wiedziała gdzie i kiedy będą.
W końcu, gdy koń już opadał z sił, znalazła karczmę. Szybko zeskoczyła z konia i podprowadziła go do wodopoju. Jej przyjaciel spojrzał na nią i parsknął uradowany, po czym zaczął pić wodę. Dziewczyna poklepała go po grzbiecie i ruszyła do karczmy. W drzwiach zderzyła się z dziewczyną, która właśnie wychodziła.
-
Yuna!!- usłyszała męski głos i spojrzała się w tamtym kierunku.
W ich stronę szedł młody, wysoki blondyn ubrany w brązowy kubrak i brązowe spodnie. Szedł wolnym krokiem spoglądając na dziewczynę, która zderzyła się z Elfką.
Młoda Łowczyni rozejrzała się po lokalu. Sześć stołów z czystymi, śnieżnobiałymi obrusami. Przy jednym ze stołów ujrzała kobietę, o której mówił staruszek.
Yuna
Dziewczyna ruszyła do drzwi. Gdy już miała wychodzić zderzyła się z młodą Elfką.
-
Yuna!!- usłyszała głos jednego z mężczyzn, którzy siedzieli przy stole z kobietą.
Instynktownie obróciła się w stronę, skąd usłyszała swoje imię. W jej kierunku szedł blondyn. Gdy już podszedł do dziewczyny uśmiechnął się.
-
Proszę Cię, pomóż... Bez Ciebie nie podołają... Ten miecz musi wrócić do swojego właściciela!- mężczyzna spojrzał w jej niebieskie oczy-
Proszę. Przy stole
Gdy
Yuna ruszyła w stronę wyjścia, Jonasz zerwał się i ruszył za nią. Zatrzymał ją w drzwiach i zaczął rozmowę.
Alan jak zaczarowany patrzył na Elfkę, chyba ten mały "sekret" mu się podobał. Jakoś nie chciał, albo bał się odezwać, więc kobieta pociągnęła rozmowę dalej. Z kamienną miną wysłuchała
Alexji i
Siviee
-
Miecz jest przenoszony z miejsca na miejsce, zawsze jesteśmy o krok w tyle... Tak od pięciu lat. Nic więcej nie wiem... Thomas nigdy mi nic nie mówił o tym, tylko tyle gdzie mam się udać po miecz... Nic więcej... Co do wynagrodzenia, będzie naprawdę wielkie.- gdy wypowiadała ostatnie słowa spojrzała się na
Siviee.
-
A co do Ciebie...- spojrzała na rudowłosą Elfkę-
... nie ja wybieram ludzi do misji tylko Thomas, pójdź ze mną a się dowiesz, czemu Cię wybrał.