Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-02-2021, 17:25   #46
Lua Nova
 
Lua Nova's Avatar
 
Reputacja: 1 Lua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputacjęLua Nova ma wspaniałą reputację
Post wspólny

Rohirrimka wzniosła toast razem ze swym królem.
- Miejmy nadzieję, że owa tajemnicza osoba zazna spokoju duszy po tym jak Ulfur odszedł z tego świata. Znałam starego skalda jeszcze jak śpiewał na Złotym Dworze. Przyjaźnił się z moim ojcem, Gléomerem. W tamtych czasach jego serce było czyste, a usposobienie pogodne. Często opowiadał mnie i mojemu bratu baśnie i przeróżne historie. - Uśmiechnęła się do swoich wspomnień. - Po śmierci mojego ojca, bardzo się zmienił. - Dodała smutno. - Ale jak można wywnioskować z waszych słów, moi drodzy, zostało w nim jednak szlachetne serce i zginął śmiercią bohatera. Oby i jego dusza zaznała spokoju. - Następnie zwróciła się do króla Thengela i jego małżonki. - Jeżeli Wasze Wysokości pozwolą, mogłabym uraczyć was pieśnią, by umilić biesiadę. Nie zabrałam co prawda ze sobą instrumentu, ale to nic nie szkodzi. Chyba, że na dworze Waszych Wysokości znajdzie się jakaś lutnia?
Thengel wzniósł rękę i skinął palcem a jedna z kobiet stojących w cieniu kolumny zniknęła posłusznie, zapewne w celu przyniesienia instrumentu.
- Zanim jednak usłyszymy twój piękny śpiew, Gléowyn córko Gléomera, pozwól mi jeszcze wtrącić kilka słów wieńczących całą tę historię, bowiem przynoszę wieści od naszych dunlandzkich przyjaciół, a w szczególności wspomnianego już Imhara Donośnego.
Yáraldiel opowiedziała o poszukiwaniach i przekazaniu kosztowności Imharowi, o czasie spędzonym w jego obozowisku, a przede wszystkim przekazała dobre słowa wdzięczności królowi.
- Imhar Donośny. - powiedział król jakby miał zamiar zapamiętać Dunlandczyka. - Należało się sąsiadom i to my wdzięczni jesteśmy. Rad żem szczególnie, że rządca Aldig o naszych niespodziewanych sojusznikach nie zapomniał. - dodał zadowolony.

Przy królewskim stole nastąpiło lekkie poruszenie, gdy powróciła służka niosąca instrument. Zwinnoręki, podobnie jak pozostali biesiadnicy, obrócił głowę w stronę pieśniarki, patrząc jak bierze w drobne dłonie podany jej instrument, przez chwilę gładzi polerowane drewno i delikatnie przebiega dłońmi po strunach, próbując stroju.
Dziewczyna zagrała kilka pierwszych dźwięków i uśmiechnęła się zadowolona. To będzie pierwszy raz gdy gra ten utwór komuś spoza rodziny. Jedna z pierwszych pieśni, którą napisała. Ciekawe, czy ojciec byłby z niej dumny, że gra przed królem, tak jak on niegdyś. Spod jej zręcznych palców wyszły pierwsze nuty. Rozejrzała się po zebranych słuchaczach i złapała wzrok Zwinnorękiego. Posłała mu ciepły uśmiech, nabrała powietrza i z jej ust poczęły wychodzić słowa, które łączyły się z melodią i idealną całość. Przez cały czas trwania pieśni, nie odrywała wzroku od Roderica, zupełnie jakby śpiewała tylko dla niego.

Gdy dzielne serce drży,
To ciągle w nim się tli,
Odwagi iskra by,
Rozjaśnić mroczne dni.

Gdy odważne serce masz
I poczujesz w sobie moc,
Nie straszny będzie żaden wróg
I najciemniejsza nawet noc.

Wystarczy żebyś tylko chciał
Uwierzyć, że pokonasz strach,
A będziesz siłę miał…

Zwyciężysz wszystkich wrogów,
Nie będzie obok ciebie już
Już nikt tonąć we łzach.

Gdy dzielne serce drży,
To ciągle w nim się tli,
Odwagi iskra by,
Rozjaśnić mroczne dni.

Zawsze gdy śpiewała, wkładała w to całe swoje serce. Kochała muzykę i dzieliła się tą miłością ze słuchaczami. Tak jak jej ojciec. Trzymając lutnię w dłoni i pieszcząc delikatnie jej struny opuszkami palców, miała wrażenie, jakby znów był przy niej i prowadził jej dłoń. Zupełnie jak przed laty, kiedy ją uczył. Wyśpiewując ostatnie wersy, przymknęła oczy. Znów przeniosła się wspomnieniami do lat dzieciństwa, pod starą lipę na podwórku dziadka, gdzie razem siadali i wspólnie muzykowali. Dosiadał się do nich wtedy Gárulf ze swoją fletnią i mama, wybijając rytm na bębenku. Gléowyn była wtedy bardzo szczęśliwa. Z zadumy wybiły ją gromkie oklaski. Przez chwilę, oszołomiona, zdezorientowana rozglądała się dookoła, próbując przypomnieć sobie gdzie jest i w jak zacnym towarzystwie. W końcu ukłoniła się z wdziękiem i uśmiechem, choć kiedy opuściła głowę w ukłonie, ukradkiem otarła pojedynczą łzę z policzka.
- To najpiękniejsza rohańska pieśń jaką słyszałam odkąd przybyłam z Gondoru. Brawo! - klaskała królowa, kiedy minęła chwila ciszy po ostatniej wybrzmiałej nucie głosu skaldki.
I król z uznaniem dołączył do oklaskiwania, a wraz zanim reszta dworu.
- Zaiste jesteś córką Gléomera. - rzekł Thengel. - Twój ojciec byłby z ciebie bardzo dumny.
Składka zarumieniła się słysząc tyle pochwał z ust królewskiej pary.
- Dziękuję za miłe słowa, tym bardziej, że pieśń jest mojego autorstwa. To dla mnie wielki zaszczyt Wasze Wysokości. Choć obawiam się, że do poziomu ojca, jeszcze mi wiele brakuje. - Dodała skromnie. - Ogromną przyjemnością było wystąpić przed tak wdzięczną publicznością. - Ostatnie słowa skierowała również do członków bractwa i Zwinnorękiego.

- Piękna... - Zwinnoręki zorientował się, że słowo, które nieświadomie wyrzekł, doszło chyba do uszu Cadoca, i gdy ten uniósł pytająco brew, dodał spiesznie, odrywając wzrok od skaldki - Piękna była ta pieśń, którą nam pani Gléowyn zaśpiewała, chciałem rzec. Azali wy wolelibyście taką, co by łowy na Koniożercę opiewała? - coś go jakby w gardle drapać zaczęło, więc uniósł do ust kubek i upił długi łyk wina, po czym gadał dalej, prędko i niezbyt składnie, jakby chcąc by tylko tamten za słowo, co mu się wymsknęło, nie zahaczył. - A bo to i dziwne, że taka bestia pokazać się ośmieliła i szķód tyle przyniosła. Jakem wędrował przez ten kraj, to mi sìe zdał taki bezpieczny. Sadyby nieobronne, stada same się pasą. Konni granic pilnują. Dostali mnie, ledwie na brzeg zszedłem. Jak spod ziemi się pojawili. Uciekać nie było jak. Już myślałem, że koniec przyszedł. Że mnie zaraz na włócznie nadzieją. Topór chwyciłem, by może choć jednego z siodła ściągnąć. Ale ten co im przewodził, Hama się zwał, kazał broń odłożyć. I pozwolił iść dalej, do króla, o pozwolenie prosić. Tak i tu dotarłem.
- Masz Wasza Wysokość rację - odezwała się uzdrowicielka - choć nie słyszałam ich tyle co ty pani, to ta jest wyjątkowo piękna.
I na Rogaczu pieśń wrażenie zrobiła. Proste słowa nie wymuszały wzruszeń, czy głębokich przemyśleń, a przeciwnie zdawały się rozumieć słuchacza. I choć dźwięki lutni były mu obce i odległe, w jakiś sposób i dna jego serca dosięgły. Co sprawiło, że Cadoc wzniósł z uznaniem swój kielich w górę gdy oklaski ucichły i doszło go nabożnie niemal wyszeptane słowo Zwinnorękiego.
- I onego odważnego Hamę, strażnika rubieży, ci pieśń na myśl przywiodła? - zapytał chłopaka z udawanym zdziwieniem, a po brodatej twarzy błąkał się uśmiech - Ale co by nie rzec i ja w mych stronach tak wspaniałej muzyki nie słyszałem. Twoje zdrowie pani Gleowyn!
Chłopak zatrzymał w pół drogi niesiony do ust kubek wina, zwracając na Rogacza nieco nieprzytomne spojrzenie. Po chwili, gdy dotarł do niego przewrotny sens wypowiedzianych słów, niespodzianie ośmielony wyszczerzył zęby w uśmiechu i odparł. - Zapewne, mąż to musi być walecznego serca, skoro tak zaszczytną służbę pełni. A wszakże o takich sercach w pieśni była mowa? - Ponownie zwrócił twarz w stronę Gléowyn i obdarzając dziewczynę uśmiechem dołączył się do toastu.
Piosenka pochodzi z filmu animowanego Księżniczka i Chochliki z 1991 roku, autorem orginalnego, angielskiego tekstu jest Chris Stuart, natomiast nie dokopałam się do tłumacza wersji z dubbingiem.



 
__________________
Nawet jeśliś czysty jak kryształ i odmawiasz modlitwę przed zaśnięciem, możesz stać sie likantropem, gdy lśni księżyc w pełni...
Lua Nova jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem