Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-02-2021, 08:59   #83
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Chaos, jaki zapanował w komnacie, wcale nie pomagał w ogarnianiu rzeczywistości, a już tym bardziej w skupieniu się nad kłódką, którą znaleźli przy klapie. Jorg jednak nie musiał się za nią zabierać “swoimi sposobami”, gdyż Hans znalazł klucz, co było w tej sytuacji zdecydowanie lepsze i pochłaniające mniej czasu. Szybko pozbyli się kłódki, jakby otwierali wrota do najbezpieczniejszego miejsca w całym Imperium i można było schodzić.

Kątem oka Schmelzer zerknął, jak radzą sobie towarzysze przy drzwiach, jednak widok wdzierających się do środka paskudnych nieumarłych sprawił, że ścisnęło go w gardle, a po plecach przebiegł zimny dreszcz. Przeszłość mu nie odpuszczała. Liczył, że tamci dadzą radę zatrzymać stwory na tyle, by mogli uciec. Jorg z walącym sercem zniknął w przejściu jako pierwszy i od razu zapalił latarnię.

Zaciągnął się wilgotnym, ziemistym powietrzem, które wracało go do wspomnień, po chwili jednak wrócił do rzeczywistości i ruszył korytarzem, świecąc po ścianach. Wolna dłoń odruchowo powędrowała na rękojeść miecza, gdy za jego plecami rozległ się hałas przypominający uderzenie. Odwrócił się, widząc, że Bigdebin zatarasował czymś ciężkim drzwi, kupując im trochę czasu.

Niedługo później dotarli do rozległej komnaty, w której wnękach spoczywały szkielety. Oczami wyobraźni Jorg widział, jak te zrywają się nagle ze swoich niewygodnych łóżeczek i ruszają na nieproszonych gości, ale na szczęście to tylko umysł podsuwał mu takie obrazy i nic takiego się nie zdarzyło. Od czasu pamiętnej nocy na cmentarzu, gdy nie wszystko poszło tak, jak sobie życzył, stał się bardziej nerwowy, co zupełnie nie pomagało. Podszedł z latarnią do wrót w ścianie i od jednych z nich poczuł delikatny podmuch wiatru.

- Czuję stąd lekki powiew powietrza - powiedział do pozostałych, przyglądając się przy okazji drzwiom w poszukiwaniu jakichś pułapek czy innego tałatajstwa. - Powinniśmy ruszyć tą drogą.
W zasadzie to sam nie był do końca pewny, ale lepiej tam, gdzie czuć było przeciąg. Mogło ich to doprowadzić do jakiegoś wyjścia z tego koszmaru. Zwłaszcza, że po chwili coś srogo dupnęło w przejściu z którego przyszli.
- Ruszajmy się, te stwory już tu są...
 
Quantum jest offline