Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Warhammer > Archiwum sesji z działu Warhammer
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Warhammer Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Warhammer (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 01-02-2021, 10:55   #81
 
Graygoo's Avatar
 
Reputacja: 1 Graygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputacjęGraygoo ma wspaniałą reputację

Jeśli Hansa zaskoczył widok stworów, to nie dał tego po sobie poznać.
Uważny obserwator mógłby dostrzec trwające ułamki sekundy zdziwienie.

Hans zaczął wstawać powoli. Widok Bombastusa pakującego rękopisy do plecaka otrzeźwił go nieco. Obok ławy stała wielka komoda, również inkrustowana. Z jedną szufladą, zamkniętą. Hans użył łoma i szuflada odskoczyła z trzaskiem. Spod niej, z tajemnej skrytki, wypadł klucz. Wielkością i długością pasujący do zamka w klapie.

- Masz, sprawdź czy pasuje. - podrzucił klucz Jorgowi.

Sam chwycił znajdujące się w szufladzie papierzyska i kosztowności. Mnichom nie będą potrzebne. Upchał je w worze, a zamiast nich wyciągnął latarnie. Rozpalił w niej ogień i czekał.


 
Graygoo jest offline  
Stary 01-02-2021, 12:41   #82
 
Bielon's Avatar
 
Reputacja: 1 Bielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputacjęBielon ma wspaniałą reputację
Wściekły ryk atakującego krasnoluda zlał się w jedno z krzykiem, jak wydał z siebie Gunter. Krasnoludzki topór o masywnym żeleźcu zatoczył łuk i z gromkim łupnięciem wrąbał się w muskularne ramię szarpiące się z blokującą wrota belką. Odrąbując je w łokciu. Ryk czegoś, co kiedyś było Diterem zdał się zagłuszać wszystkie rozmowy miotających się po bibliotece ludzi. Co i tak nie zagłuszyło wściekłego wycia, jakie wybrzmiewało spoza ciężkich drzwi biblioteki. Drzwi, które stanowiły ostatnią zaporę strzegącą garstkę ludzi przed koszmarem, którego ludzkie umysły pojąć nie były w stanie. Choć wciąż jeszcze działały automatyzmy. Jak u Semena, który nie tracąc ni chwili skoczył ku potężnemu regałowi. Przywołany przezeń zbrojny doskoczył bez chwili wahania. Obaj naparli na stare belki zastawione dziesiątkami woluminów, pokryte patyną wieków. Wszystko to nie znaczyło dla kozaka nic. Nic wobec widma wdzierających się do biblioteki monstrów.

Najpierw ospale, powoli, z oporem, regał pochylił się. Nabrał tempa gdzieś w połowie i z głośnym hukiem wyrżnął we wrota wprawiając je w drżenie, ale też zawalając swym rozmiarem przejście. Dziesiątki ksiąg w towarzystwie tumanu kurzu zsunęło się na stos, tworząc w wejściu coś na kształt barykady. Czegoś, co musiało wystarczyć.

Jorg, Sven i Bombastus rzucili się do sekretnego wejścia mocując się z solidną, wzmocnioną żelaznymi poprzecznicami, klapą. Wielka żelazna kłódka nie pozostawiała złudzeń, lecz o dziwo wnet znalazł się i klucz, który z jakiejś szuflady wywlekł korzystający z okazji i penetrujący biblioteczne zakamarki Hans. Przy okazji, wpychając do wora papierzyska które uprzednio musiał zrolować, ze zdumieniem spostrzegł że kilka z nich opatrzonych jest kaligrafowanym nagłówkiem. „Odpust zupełny” głosił napis, który odcyfrował Hans spostrzegając jednocześnie ciężkie pieczęcie na dole dokumentów. Dokumentów wystawionych in blanco! Nie do końca rozumiejąc co trzyma w ręku Hans nie miał jednocześnie poczucie, że może to być więcej warte niźli wcześniej wrzucone do wora błyskotki.

Szarpiący się z klapą, oświetleni zapaloną przez Hansa latarnią, pochłonięci byli robotą, ale dwaj zbrojni, Semen i krasnolud cały czas obserwowali ustępujące pod naporem wrota. I dobrze się stało, bo te w końcu nie wytrzymały i z głośnym trzaskiem wypadły ze zmordowanych naporem zawiasów. Jeśli to, co widzieli na dziedzińcu klasztornym było koszmarem, to teraz wpadli na jego starszego brata. Bestie, które niedawno jeszcze były ludźmi, rozrośniętymi muskułami rozrywające za ciasne ubrania, wdarły się na barykadę. W bezładzie i furii same sobie tarasując wejście. Wystawiając swoje nieludzkie ciała o zielonkawej poświacie osnuwającej fioletową skórę, na ciosy przyczajonych obrońców. Na które nie musiały długo czekać. Pierwszy zaatakował krasnolud. Płaskim cięciem topora przerąbał dwie nogi w kostkach tej dwójki, która pierwsza wdarła się na barykadę. Zbrojny, który społem z Semenem zwalił regał cofnął się do tyłu. Jakby instynktownie, po ludzku oddalając chwilę zwarcia. Rajmund, drugi ze zbrojnych, skoczył do przodu z krzykiem na ustach i szaleństwem w oczach. Wzniesiony miecz uderzył w pierś jednego z monstrów, lecz jeden z tych, które zdążyły po odrąbaniu nóg runąć na zwał woluminów, schwycił go za nogę sękatymi od mięśni, szponiastymi łapami.

Z ust wojaka wyrwało się wycie. Wycie, które otrzeźwiło i zacietrzewionego kransoluda. Chciał wyrwać zbrojnego z łap bestii, które jakby ukontentowane ofiarą straciły zainteresowanie pozostałymi ludźmi, ale ostatni ze zbrojnych krzyknął doń - [i}W nogi!![/i]

Nawet zapalczywy Bigdebin zrozumiał, że to dobra rada. Chwilowe spiętrzenie ksiąg, miotających się rannych bestii i ich rozszarpywanej ofiary zatrzymało nawałnicę. Na czas wystarczający walczącym z zamkiem kłódki ludzi, by ją otworzyć i wywlec blokujące wejścia sztaby. Uniesiona klapa zaskrzypiała ciężko a z ciemnej czeluści zionął zapach zimna, ziemi i wilgoci. Zapach grobowców i krypt. Nie zważał na to nikt. Dzięki zapalonej przez Hansa lampie ujrzeli grubo ciosane kamienne schody i żelazną poręcz wkutą w ścianę, która miała ułatwić poruszanie. W pędzie w jakim rzucili się w dół po schodach okazała się być ona wydatną pomocą.

Pierwszy gnał Schmelzer. Sprawiał wrażenie takiego, który najsprawniej porusza się w takich miejscach i też rozpalił latarnię. W panującym mroku podziemia była ona nieodzownym narzędziem przetrwania. Dzięki niej wszyscy mogli podziwiać wyciosane przed wiekami głazy tworzące ściany tunelu. Dopasowane tak, że nie przecisnął się przez nie żaden korzeń. Nie to co w niektórych grobowcach czy piwnicach. Zimny, ziemny powiew chwiał płomieniem latarni a ta miotała cieniami spieszących się w drodze w dół ludzi. Jorg, Sven i jego dwaj synowie, prowadzeni przez ojca za rękę, jakby bał się wypuścić ich z uchwytu. Po nich Bombastus z zadowoleniem rozmyślający nad „pożyczonymi” z biblioteki księgami. Później Hans, który zdążył jeszcze zawołać resztę. Ostatni do tunelu wpadli Semen i zbrojny. I krasnolud, który wycofywał się tyłem. Świadom tego, że bestie pogrążone w masakrowaniu wciąż wyjącego i walczącego o życie cżłowieka w każdej chwili mogą ruszyć ich śladem.

Wkraczając do zimnego lochu krasnolud nie miał cienia wątpliwości co do tego, że ta ucieczka zmyli bestie. Niby jak? Przecież droga ucieczki była im znana i widoczna. Nie mniej jednak schodząc w dół szarpnął jeden z regałów wytrącając go z równowagi i kiedy zamykał klapę poczuł na niej ciężar walących się woluminów. Aż mu się na głowę posypał kurz. Ale z całą pewnością dzięki temu wszyscy zyskali na czasie. A i w lochu krasnolud poczuł się pewniej.

- I co teraz? - głos zbrojnego wyraził myśli wszystkich schodzących po schodach w dół. Szczęściem szybko się one skończyły uwalniając nie nawykłych do ciasnych przestrzeni, stłamszonych ludzi w większej, wyciosanej w kamieniu komnacie. I kiedy mieli już odetchnąć, odzyskać odrobinę pewności siebie, dostrzegli nisze w ścianach. Nie dziesiątki a setki niszy wykutych w ścianie aż po sufit. Wypełnionych nagimi szczątkami ludzkimi. Szkieletami. Powciskanymi do nisz w taki sposób, że wszystkie kości okalały ustawione pośrodku czaszki. czaszki, których nagie oczodoły wpatrywały się w skostniałych ze strachu ludzi.

Do czasu, aż Jorg i Hans nie wzruszyli ramionami rozglądając się uważnie po całej komnacie i przyświecając sobie przy tym lampami. To ukazało wielkość komnaty w całej krasie. Oraz kilka wrót dających możliwość opuszczenia komnaty. Wszystkie wyglądały podobnie, żelazne, masywne i dodatkowo wzmacniane żelaznymi guzami. Tyle, że obaj posiadacze lamp spostrzegli, że tylko przy jednych płomienie lamp drgają mocno powodowane ledwie odczuwalnymi na skórze powiewami wiatru.

- Tate! Tam w jaskini, pod klasztorem, cośmy tańcowali… tam też takie ściany były. I krąg taki z kamieni. I… - Sven ścisnął ramię Guntera mocniej tłumiąc wylewność opowieści młokosa. Nie znał ludzi z którymi się tu znalazł i miał szczerą nadzieję, że zapomnieli już o udziale jego dzieciaka w tej hecy. Nim jednak ktokolwiek zdołał zareagować na słowa młodego z góry doleciał wyraźny łomot i trzask. Żywy dowód na to, że monstra nie zapomniały o uciekinierach…

* * *
 
__________________
Bielon "Bielon" Bielon
Bielon jest offline  
Stary 02-02-2021, 08:59   #83
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Chaos, jaki zapanował w komnacie, wcale nie pomagał w ogarnianiu rzeczywistości, a już tym bardziej w skupieniu się nad kłódką, którą znaleźli przy klapie. Jorg jednak nie musiał się za nią zabierać “swoimi sposobami”, gdyż Hans znalazł klucz, co było w tej sytuacji zdecydowanie lepsze i pochłaniające mniej czasu. Szybko pozbyli się kłódki, jakby otwierali wrota do najbezpieczniejszego miejsca w całym Imperium i można było schodzić.

Kątem oka Schmelzer zerknął, jak radzą sobie towarzysze przy drzwiach, jednak widok wdzierających się do środka paskudnych nieumarłych sprawił, że ścisnęło go w gardle, a po plecach przebiegł zimny dreszcz. Przeszłość mu nie odpuszczała. Liczył, że tamci dadzą radę zatrzymać stwory na tyle, by mogli uciec. Jorg z walącym sercem zniknął w przejściu jako pierwszy i od razu zapalił latarnię.

Zaciągnął się wilgotnym, ziemistym powietrzem, które wracało go do wspomnień, po chwili jednak wrócił do rzeczywistości i ruszył korytarzem, świecąc po ścianach. Wolna dłoń odruchowo powędrowała na rękojeść miecza, gdy za jego plecami rozległ się hałas przypominający uderzenie. Odwrócił się, widząc, że Bigdebin zatarasował czymś ciężkim drzwi, kupując im trochę czasu.

Niedługo później dotarli do rozległej komnaty, w której wnękach spoczywały szkielety. Oczami wyobraźni Jorg widział, jak te zrywają się nagle ze swoich niewygodnych łóżeczek i ruszają na nieproszonych gości, ale na szczęście to tylko umysł podsuwał mu takie obrazy i nic takiego się nie zdarzyło. Od czasu pamiętnej nocy na cmentarzu, gdy nie wszystko poszło tak, jak sobie życzył, stał się bardziej nerwowy, co zupełnie nie pomagało. Podszedł z latarnią do wrót w ścianie i od jednych z nich poczuł delikatny podmuch wiatru.

- Czuję stąd lekki powiew powietrza - powiedział do pozostałych, przyglądając się przy okazji drzwiom w poszukiwaniu jakichś pułapek czy innego tałatajstwa. - Powinniśmy ruszyć tą drogą.
W zasadzie to sam nie był do końca pewny, ale lepiej tam, gdzie czuć było przeciąg. Mogło ich to doprowadzić do jakiegoś wyjścia z tego koszmaru. Zwłaszcza, że po chwili coś srogo dupnęło w przejściu z którego przyszli.
- Ruszajmy się, te stwory już tu są...
 
Quantum jest offline  
Stary 02-02-2021, 13:28   #84
 
Mike's Avatar
 
Reputacja: 1 Mike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputacjęMike ma wspaniałą reputację
- Gdzie przeciąg tam i wyjście powinno być. - przyznał racje przedmówcy Semen - Dobrześ to wykoncypował. Znasz się widzę na tym, tedy prowadź. I to prowadź szybko bo nam się tu trochę śpieszy - zerknął w mrok, tam skąd przyszli. - Tylko trza patrzeć pod nogi by się nie wjebać w jakaś dziurę. Kleryki często chytrze bronią dostępu do swoich katakumb.
 
Mike jest offline  
Stary 02-02-2021, 16:59   #85
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Sven chciał ostro przypierdolić swojemu synowi za gadanie głupot, ale powstrzymał się. Na wychowanie przyjdzie jeszcze czas o ile te dziatki w ogóle wyjdą z tego żywcem, a jak dotychczas na to nie zanosiło się. Z dotychczasowych wydarzeń dziwiło jedynie Svena, gdzie podział się ten czarownik co to go spotkali w lesie, a potem tak sobie przechadzał pod klasztorem jakby nic go nie mogło ruszyć.

Do tego po wizerunku przemienionych znać było, że koszmar z lasu rósł w siłę, a oni tylko bardziej zmęczeni robili się tym całym bieganiem, walczeniem i czym tam jeszcze jego towarzysze z przypadku nie wymyślali. Svenowi zdawało się, że kilku z nich rozdziawiło japy na widok truposzy to też ku pokrzepieniu serc powiedział:
- Tylko niech nikt tutaj nie przestraszy się. Wszyscy pewnie słyszeli o Nubisie Nekromancie, który władał tym budynkiem zanim wypalono jego sługi, a on sam stracił żywot na stosie. To było dawno temu, a zakonnicy zarzekali się, że żadnych śladów po tamtych wydarzeniach nie było w tych murach. Zakon dbał o zaklęcia ochronne rzucane - jak mi mówiono - na wszelki wypadek jakby jakiemuś truposzowi przyszło do głowy ruszyć choćby palcem. - po czym kazał swoim dzieciom nie zbliżać się do żadnego truposza. Tak na wszelki wypadek. Samemu też o to dbał, bo przecież te kurewstwa w każdym momencie mogły ożyć! Przy okazji odwracał uwagę od niedyskretności swojej "pociechy".

Poza tym Semen zdawał się słusznie mówić, więc Sven mu tylko przytaknął i oczekiwał aż ktoś pójdzie pierwszy. Sven dbał jedynie, żeby nie iść ostatni. Ogólnie tak jak przeprawiał się przez rzekę wcześniej to było optymalnie: Semen z przodu, Bombastus z tyłu. Teraz była ich większa grupa, ale lepiej było trzymać się środka stawki.

Jednocześnie na posadzce Sven dostrzegł jakieś dziwne znaki, ale zupełnie nie potrafił ich odcyfrować. Niektóre z nich były ogromnymi (jak na to miejsce) symbolami, a inne były wpisane niby to drobnym druczkiem w te duże. Zwrócił na nie uwagę Bombastusa (i pozostałych z obecnych).
- Właściwie... skoro już tu jesteśmy to w głębszych podziemiach moglibyśmy dotrzeć do legendarnych skarbów jakie tutaj przez wieki uzbierano... podobno strzeże ich potężna magia, może ta sama, która chroniła mury przed zielonym koszmarem... nie znam się na magii, ale skoro ta jest osłabiona to może zdołamy dotrzeć i do skarbu i jeszcze znaleźć jakiś sposób na ochronę przed potwornościami. Wyjście w tym momencie na pole jest ryzykowne... choć ja to ani na wojaczce, ani na magii to nie rozeznaję się, więc zdaję się na was jak zdecydujecie, bo ja rozdzielać się nie zamierzam...

Po czym dodał ciszej:

- Choć na pieniądzach to znam się, a tam na dole podobno są niebotyczne skarby, których jednak nikt nie umiał wyciągnąć... - w przypadku odmowy towarzystwa Sven będzie zawiedziony, ale nie zamierzał protestować. Szkoda byłoby umrzeć w tych przeklętych lochach... z drugiej strony... tam na serio były niebotyczne skarby. Złoto, diamenty, magiczne uzbrojenie... wszystko co pozwoliłoby kupić sobie nawet tytuł hrabiowski dla kilku osób i jeszcze starczyłoby dla kolejnego - a może dwóch! - pokoleń. A co tam marzenia o hrabiostwie! Napchanie sobie kieszeni diamentami mogło w odpowiednim miejscu zapewnić dostatnie, kupieckie życie dla wielu pokoleń.

Szkoda nie wykorzystać takiej okazji. Ale nie. Trzeba być poważnym. W pojedynkę Sven mógłby jedynie zginąć w tych podziemiach. Szli albo wszyscy albo nikt.
 
Anonim jest offline  
Stary 03-02-2021, 08:35   #86
 
Leb Harr's Avatar
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
Krasnolud wycofał się jako ostatni, ale to co widział wystarczyło mu aż nadto. Człeczyny, jak zawsze pełne obawy o swoje cenne życie. Nawet ten wygadany ojciec, który winien strzec swe szczenięta, pierwszy pomknął w głąb dającego nadzieję na ocalenie tunelu. Jakie to było podłe. Jakie … ludzkie.

Bigdebin nie miał wątpliwości co do tego, że zejście w głąb lochów jest drogą do ocalenia. Choć pod ziemią czuł się jak w porzuconym przed laty domu, te tutaj kamienie dotknięte były klątwą. I choć precyzja spasowania kamieni potwierdzała opowieść klanową, że to krasnoludy budowały te lochy. Krasnolud schodził uważnie wypatrując znaków cechowych i innej, umykającej ludziom symboliki. Kto jak kto, ale on z całą pewnością mógł rzec o sobie, że jest w domu.

- Właściwie... skoro już tu jesteśmy to w głębszych podziemiach moglibyśmy dotrzeć do legendarnych skarbów jakie tutaj przez wieki uzbierano... podobno strzeże ich potężna magia...- Krasnolud zszedł w samą porę by usłyszeć ludzkie bajanie o niebotycznych skarbach i złocie skrytym w głębi lochu. Co z nimi było nie tak, że żądza złota gnała ich w niegościnne dla nich przestrzenie? Byli tacy słabi, co zresztą pokazali umykając na widok byle bestii, które chciały wydrzeć im serca. Bigdebin słuchając mimochodem ludzkiego biadolenia i niestworzonych opowieści o skarbach rozglądał się czujnie po katakumbach. Od czasów jego dziada nie postała tu krasnoludzka noga. On był pierwszym potomkiem rodu Durendin, który tu wkroczył. Do domu.

-...Tylko trza patrzeć pod nogi by się nie wjebać w jakaś dziurę. Kleryki często chytrze bronią dostępu do swoich katakumb... - ten przynajmniej się orientował w istnieniu potencjalnego zagrożenia. Bigdebin ukontentowany oględzinami wyjść i ścian podszedł do rozmawiających ludzi. Wiedział, że musi ich stąd wyprowadzić, bo siedząc tutaj i węsząc byli zagrożeniem. Dla skrytej w mroku przeszłości.

-...tam na dole podobno są niebotyczne skarby... - Krasnolud odchrząknął i splunął na ziemię. Z pogardą. Skarby, złoto, klejnoty. A to ich, krasnoludów posądza się o żądzę bogactwa. Smutne oczy spoczęły na ludziach. Wiedział, że ciężko mu będzie ich przekonać, ale musiał spróbować.

- Tam na dole czeka was śmierć. Wszystkich. Mnie może też. To miejsce jest przeklęte. Jeśli chcecie ujść z życiem, szukajmy wyjścia. I lepiej się pospieszmy, tamci na górze nie będą czekać. - Jakby na potwierdzenie słów Bigdebina z góry dał się słyszeć huk, jakby ktoś walił w klapę. Krasnolud miał nadzieję, że ludzie zrozumieją, iż muszą uciekać a nie brnąć w lochy. Przecież byli tacy... słabi. Nieprzygotowani. Wystarczyło by zgasić latarnię by pogrążeni w mroku oszaleli ze strachu. A to był tylko przedsionek piekła jaki ich mógł spotkać w podziemiach.
 
Leb Harr jest offline  
Stary 03-02-2021, 09:16   #87
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
Kupiec spojrzał na krasnoluda, bo ten widać nie rozumiał w jakim położeniu znalazł się:
- To święte miejsce to nasza jedyna linia obrony przed koszmarem atakującym mury. Te zielone odmieńce to jedynie namiastka jego mocy, bo wszakżeśmy wszyscy widzieli jak deszcz drzew spadł na budynek, a mury zaświeciły odrzucając te potworności... i jak dopiero te drzewa zmieniły ludzi w te bestie. Powierzchnia nie jest bezpieczniejsza niż korytarze pod nami, a jest po prostu jedną z niebezpiecznych alternatyw jakie są przed nami.
 
Anonim jest offline  
Stary 03-02-2021, 09:39   #88
 
Leb Harr's Avatar
 
Reputacja: 1 Leb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputacjęLeb Harr ma wspaniałą reputację
- Jedno z tych drzew spadło ci chyba głowę, człeczku. Przez to niedomagasz. - krasnolud zaparł się pod boki mierząc gadułę ciężkim wzrokiem. - Co chcesz z dwoma lampami iść w głąb lochu? A jak zgasną to czym będziesz świecił? Przykładem? Jak ci żarcia braknie a braknąć może, którego pierwszego zjecie? Twoje szczenięta są najsłabsze, więc chyba na nie los padnie. Liny? Wody zapas? I mówię o zwykłym penetrowaniu jaskiń. A tam na dole nie czekają na ciebie i twoich pobratymców nietoperze. To przeklęty loch zabezpieczony przed laty przed niepożądanymi gośćmi. A wcześniej była tu nasza sztolnia. Słyszałeś chyba o krasnoludzkich pułapkach? Będziesz szedł pierwszy, czy kogoś poślesz i znów skryjesz się za innych plecami? Złoto cię mami. Nie dajcie mu się omamić wszyscy. Idąc w dół zginiemy.

Ciężka plwocina wylądowała na ziemi, u stóp gaduły omamionej bogactwem. Bigdebin zaś spoglądał na resztę wyczekująco. Miał nadzieję, że ich przekonał.
 
Leb Harr jest offline  
Stary 03-02-2021, 10:34   #89
 
Anonim's Avatar
 
Reputacja: 1 Anonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputacjęAnonim ma wspaniałą reputację
- Pewno inaczej będziesz gadał jak natkniesz się na koszmar z lasu, ale w porządku. Jak nagle zaczniesz unosić się w powietrzu, a później coś doczepi się twojego zada to przypomnij sobie me słowa, że próbowałem ostrzec, ale żeś nie słuchał. Jak nie wierzysz to spytaj imć medyka. - odchrząknął i przyznał zgodnie ze swoimi przekonaniami - Dobrze prawisz z tym brakiem przygotowania do zagłębiania się w podziemia, ale ja to tak postrzegam, że lepsza prawie pewność śmierci w podziemiach niż pewność zetknięcia się z koszmarem i losu gorszego niż śmierć na powierzchni. Ale tak jak mówiłem: ja to nie zamierzam rozdzielać się i tak jak wszyscy zadecydują tak pójdziemy. Tylko decydujcie się szybko, bo czas nas nagli. I niech ktoś spróbuje odczytać te znaki na posadzce, może one są jakimś znakiem ochronnym przed bestiami co nas gonią?
 
Anonim jest offline  
Stary 03-02-2021, 18:03   #90
 
hen_cerbin's Avatar
 
Reputacja: 1 hen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputacjęhen_cerbin ma wspaniałą reputację
- Koszmary z lasu, koszmary z głębin... brr - otrząsnął się Bombastus - Nasze szczęście, że jak kiedyś wychyliliśmy ze dwa gąsiorki wina więcej niż zwykle to Ojciec Erazm, niech mu Sigmar błogosławi, pochylił się i konfidencjonalnym tonem wyjawił, że w razie co, jakby się Opat miał zezłościć, to jest "tajna, to znaczy, hep, dla kogo tajna dla tego tajna" droga ewakuacyjna z klasztoru na zewnątrz. Ze jest komnata z drzwiami, takimi z guzami i w ogóle, i tam trzeba na znaki spojrzeć... Potem się pospaliśmy, ale wygląda mi ta komnata właśnie na początek tejże drogi. Zaraz, jaki to on znak narysował...
Coś takiego
- dodał, używając poślinionego palca i kawałka brudnej ściany.
- I mówił, coby to na zielono fosforyzować miało, że taka pradawna magia jest, ale skoro osłabła to i nie było widać do tej pory. Poświeć no który po nadprożach - poprosił.
 
__________________
Ostatni
Proszę o odpis:
Gob1in, Druidh, Gladin

Ostatnio edytowane przez hen_cerbin : 03-02-2021 o 19:01.
hen_cerbin jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 02:20.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172