Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-02-2021, 18:07   #96
Quantum
 
Quantum's Avatar
 
Reputacja: 1 Quantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputacjęQuantum ma wspaniałą reputację
Gdy minęli wrota, Jorg na wszelki wypadek dobył swego miecza, którego rękojeść kurczowo ściskał w prawej dłoni. Świecąc latarnią jego oczy skakały po ścianach, podłodze i suficie, tam, gdzie kołyszące się światło pozwalało cokolwiek ujrzeć. Pomimo tego, że póki co nic złego się w tych katakumbach nie działo, podświadomie czuł, że wdepnął w niezłe gówno, którego smród będzie się za nim ciągnął i ciągnął. Po drodze spotkali tylko jedną pułapkę, która działała na zasadzie nacisku stopy na stopień. Jorg nie zamierzał jej rozbrajać, gdy mogli po prostu ją ominąć.
- Uwaga, ten stopień jest jebnięty - powiedział, wskazując palcem i przyświecając latarenką. - Omińcie go, a wam włos z głowy nie spadnie. Dzieciaki też niech nie wdepną przypadkiem…

Potem był już spokój, aż do momentu, gdy dotarli do skrzyżowania z przedziwnymi napisami nad przejściami.
- Bigdebin, potrafisz to coś odczyt…
Nie dokończył, gdy zobaczył, jak z korytarza ruszają na nich szkielety przyodziane w jakieś łachmany. I kolejne, z drugiej strony. Schmelzer z trudem powstrzymał się, żeby nie krzyknąć, gdy zimny oddech strachu przeszedł mu wzdłuż kręgosłupa. Pierwszy raz w życiu widział szkielety, ale nie pierwszy raz nieumarłych. Nie zmieniało to jednak faktu, że w pierwszej chwili chciał po prostu dać nogę. Ostatkiem sił i chyba przez to, że jednak nie uśmiechało mu się samemu błądzić w tym ciemnym labiryncie, nie zrobił tego.

W zamian uniósł miecz, którym coś tam umiał robić i przesunął się bliżej Svena oraz dzieciaków, by wesprzeć mężczyznę w obronie swoich dziatek. Poza tym jak będą się trzymać ramię w ramię, to będzie łatwiej walczyć z Kościstymi. Czuł, jak adrenalina pulsuje mu w skroniach, a serce wali jak szalone. Przyszło bić się o własne życie i jeśli już przyjdzie mu tu zginąć, to na pewno nie bez walki.

5k100: 13, 56, 31, 42, 24

 
Quantum jest offline