Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 05-02-2021, 22:55   #78
Aiko
 
Aiko's Avatar
 
Reputacja: 1 Aiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputacjęAiko ma wspaniałą reputację
Miami; Downtown; siedziba Kultu Zaginionego Miasta

Roxy korzystała z okazji by wypytać Sam o wszystko czego nie zdążyła się dowiedzieć przed przybyciem na korty. Musiała też przyznać, że po niedawno zakończonej trasie takie spacerowanie czy gadanie o bzdurach, bo jakieś ciężko jej było inaczej myśleć o Egzogenezie i Dobrej Mowie, było bardzo przyjemną odmianą. Czas w końcu nieco zwolnił, choć Roxy czuła, że nie powinna pozwalać sobie na rozleniwienie.

- Hm.. tańce… - Spojrzała z zaciekawieniem na Samanthę. - Nie chciałabyś kiedyś do tego wrócić? W sensie… Tu nie wolno tańczyć?

Chwilę porozmawiała jeszcze z akolitką nim obie udału się w kierunku jadalni. Nie spodziewała się, że ich obecność będzie przyciągała aż tyle uwagi. Niby mieli teraz to ważne święto noi pewnie nieco kultystów się zjechało, prawda? Nie pozostało jej nic innego jak usiąść i zjeść coś. Podróż nauczyła ją, że trzeba jeść jak jest okazja bo nigdy nie wiadomo kiedy będzie kolejna. Przedstawiła Samanthcie Jamesa jego przybranym na tą okazję imieniem i z zaciekawieniem wypytywała ją o to co już słyszała o święcie pamiątek, by się jakoś na nie psychicznie przygotować.


Cała ceremonia była z początku potwornie… pokraczna. Roxy miała nieco wrażenie jakby to wszystko było jedynie jakimś niezbyt śmiesznym przedstawieniem. Tylko powaga innych uczestników zdradzić mogła, że to co właśnie ma miejsce to nie jest cyrk, a coś w co ci ludzie naprawdę wierzą. Gdy na salę wjechało szpitalne łóżku poczuła jak cała ta atmosfera zaczyna się robić nie tyle karykaturalna co niepokojąca. Znała tego typu meble. Ba! Jeszcze w Teksasie zdarzało się jej z podobnych korzystać, nikt jednak nie uznałby tamtych łóżek za obiekty mogące stanowić podstawę kultu. Zerknęła niepewnie na swych towarzyszy.

No a potem rozpętało się to szaleństwo. Roxy patrzyła z przerażeniem jak pobito Filistera. Chciała pobiec mu na pomoc, osłonic przed tymi ludźmi… wariatami. Zacisnęła jednak dłonie na szacie. Tak mogłaby wszystko popsuć. Wszystkie te przygotowania poszłyby na marne. Oby tylko udało się jej znaleźć tego człowieka i mu pomóc.

Zamieszanie sprawiło, że nawet nie zauważyła gdy nadeszła ich kolej. Na szczęście Rita wyszła pierwsza i odstawiła tą szopkę. Ech… że też ona nie miała takiego gadanego… a raczej… niezbyt jej szło kłamanie. Dłonie lekarki zacisnęły się na szacie tak mocno, że aż pobielały jej knykcie. Starała się sobie poukładać w głowie te wszystkie bzdury, które usłyszała od swoich towarzyszy i Samanthy. Pewnie nie da rady odegrać tego tak… ale moze… co nieco....

Powoli podniosła się i podeszła powoli do łóżka. Spoglądając na sufit sięgnęła pod pościel czując przerażenie mieszające się z obrzydzeniem. Poczuła twardy lekko śliski papier i wyciągnęła go. Było to czarno - białe zdjęcie. Roxy spoglądała na grupkę, utrwalonych na nim, ludzi ubranych w białe fartuchy, maseczki chirurgiczne i gumowe rękawiczki (w pewnym sensie świąteczne szaty kultystów są podobne). Stali w jakimś pomieszczeniu na tle szafki z jakimiś naczyniami laboratoryjnym. Na ścianie za nimi znalazła się ucięta kadrem tabliczka z końcówkami napisów:

Cytat:
...dowa
...ncja
...gii
...owej
...ium 18
Roxy wpatrywała się w zdjęcie na chwilę zapominając gdzie się znalazła. Jej głowa odruchowo zaczęła przyporządkowywać końcówki do różnych układów wyrazów. Dowa… sodowa… narodowa… międzynarodowa… Ncja… Agencja… Potem poszło. Narodowa Agencja Energii Atomowej… Laboratorium 18.

Jakiś pomruk wyrwał ją z zamyślenia i nagle dotarło do niej, że powinna też coś powiedzieć. Odchrząknęła niepewnie i uniosła zdjęcie.

- Bracia i siostry…. To… wielki dar… najznamienitsze światło. - Starała się używać zwrotów, które zastosowała Rita. - Arcywielebny w niebie wskazał nam, że czas wyruszyć w drogę. Pokazał nam oblicze Ziemi Obiecanej… wskazał drogę ku oświeceniu i egzogenezie. Grupie braci i sióstr przyjdzie wyruszyć w drogę by uwolnić nas z tej wieży Babel.

Opuściła zdjęcie i spojrzała na nie ponownie z zaciekawieniem przyglądając się naukowcom. Kim byli? Ile lat temu zmarli? Jej palce przesunęły się po kostiumach, które tak łudząco podobne były do strojów zgromadzonych tu kultystów, a o ile więcej sensu miały w tamtym miejscu i czasie. Powoli wróciła na swoje miejsce. Jeśli… to zdjęcie miało być wskazówką… to ona już podejrzewała czego ma szukać.
 
Aiko jest offline