Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 06-02-2021, 20:00   #26
Buka
Wiedźma
 
Buka's Avatar
 
Reputacja: 1 Buka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputacjęBuka ma wspaniałą reputację
Koniec końców, towarzystwo udało się do ratusza w Pulleys Mill, by tam przenocować, “za namową” anioła. Sam ratusz był dwupiętrowym, zdezelowanym budynkiem, jakich było tu wiele… i nie tylko na taki wyglądał z zewnątrz. W środku bowiem nie było lepiej.


Wszelkie okna i drzwi były wybite, wszędzie walało się wiele śmieci, resztek zniszczonych mebli, a i do tego nieźle cuchnęło… nie bardzo to wyglądało na dobry nocleg. Dawny obiekt publiczny był dosyć obszerny, i miał chyba i z 20 różnych pomieszczeń tylko na parterze, jednak po sprawdzeniu około pierwszego tuzina, nie było wątpliwości, iż wszędzie panował taki sam syf.

Czyżby Dominion robił sobie z nich jaja?

Po wejściu na pierwsze piętro, sprawy jednak się nieco zmieniły. Co prawda, nadal nie było tu za czysto, jednak w porównaniu z parterem, tu było o wiele mniej śmieci i smrodu. Nadal jednak nigdzie nie było odpowiedniego miejsca na nocleg, nadal całość nie prezentowała się zbyt zachęcająco… czy to był szczur, który właśnie przebiegł korytarzem??

Na drugim piętrze nie wyglądało wcale lepiej… aż w końcu towarzystwo trafiło na pomieszczenia, które kiedyś chyba były biurami pracowników ratusza. Niewielkie, puste pokoje, jakieś 4 na 5 metrów, jednak nie wyglądało źle. Meble co prawda zniknęły, i było w sumie pusto, goło i wesoło, jednak nic tu nie gniło, nie śmierdziało, i nie było żadnych śmieci. W oknach zaś jedynie co prawda tylko resztki szyb, ale były nawet i działające drzwi, a całość prezentowała się całkiem całkiem...

No cóż, przyjdzie im nocować na podłogach, ale od czego są śpiwory czy koce? Nie będzie to przecież pierwszy raz. Jakoś przeżyją tą jedną noc, a potem dalej w drogę. Najważniejsze przecież, że jest przysłowiowy dach nad głową, i te parę ścian, dające ochronę na noc.

Jedyne dwa prysznice, jakie odnaleziono były strasznie pordzewiałe i zagrzybione, i nie było wody… podobnie z toaletami. Wszystko stare, zepsute, odpychające już na sam widok.

~

Bob uratował wieczór, znajdując na dachu dwa wielkie zbiorniki wodne. Kiedyś, w “lepszych czasach”, służyły one jako pomocnicze źródło wody w razie pożaru dla straży, dostarczały wody zraszaczom wewnątrz budynku, czy nawet służyły za chłodziwo dla klimatyzacji… a obecnie, były wszędzie przerabiane na pitne zbiorniki wodne, łapiące deszczówkę.

Woda więc była. Co prawda do bezpośredniego spożywania się nie nadawała, a do kąpieli była cholernie zimna, jednak była.




***

Godzinę po “zakwaterowaniu się”, ciszę panującą w ratuszu, przerywaną jedynie rozmowami towarzystwa, zakłóciła nagle… muzyka?? Dochodziła gdzieś z tego samego piętra, na którym przebywali, gdzieś z całkiem im odległego skrzydła tego budynku.

Po paru chwilach, potrzebnych na przebycie odległości, i dokładniejszej lokalizacji muzyki, oczom ciekawskich ukazało się, niepasujące do reszty całego budynku, odnośnie architektury, pomieszczenie.


Było tu kilka regałów z masą książek, stare, rzeźbione, i wykonane z drewna fotele i stoły. Stało kilka świeczników, a na jednym ze stołów grało coś dziwacznego z dużą tubą i korbką (gramofon). Przy oknie, z rękami założonymi na plecach, stał Dominion, wpatrując się w dal, i słuchając muzyki. Z tymi swoimi, wielkimi, pięknymi skrzydłami, z tą postawną posturą...

- Richard Wagner, kompozytor sprzed stu lat - Odezwał się anioł, chyba o muzyce, nie odwracając, i położył nacisk na kolejne słowo - Niemiec. Nazista. Jak jedna z was.




***

James i Bob “wybierali się na miasto”, celem rozeznania wśród miejscowych(panienek), by poznać trochę tą dziurę, jej obyczaje, zaciągnąć tu i tam języka, i tym podobne, sprawy rozrywkowe. Taaa, “dziury” i “języki” to oni chcieli poznać jak najbardziej, no jasne… zwłaszcza Bob, któremu się gęba nie zamykała na ten temat.

A więc zimna kąpiel, zmiana ubrań, chwila dumania, i Mechanik postanowił zostawić swoją strzelbę. Niechętnie, ale jednak. Pistolet w razie czego przecież również starczy, a nie będzie przecież straszył chętnych laseczek strzelbą, nie? Do tego flaszeczka domowej roboty gorzały ze sobą, i czas zabalować!

Motor z kolei, również niechętnie, zostawił w ratuszu… tym razem z uwagi na Jamesa. W końcu na Harleya panny by szybciej i chętniej poleciały, no ale jak to tak z kumplem u boku. A dwóch na motorze to cwele, nie? Do tego, on ma same asy, a James? No i jak już co się złowi, to co, olać Jamesa i samemu w długą z chętną na maszynie? Normalnie taaaakie męskie poświęcenie.

Tak, Bob był dobrym kumplem...







***
Komentarze później.
 
__________________
"Nawet nie można umrzeć w spokoju..." - by Lechu xD
Buka jest offline