Ogry poszły w las, wraz ze swymi mniejszymi "kolegami".
Na jak długo - tego Karl nie wiedział. Wiedział za to (i żałował), iż sam nie może zrobić tego samego, ale w przeciwna stronę.
- Najpierw musimy się z Alexem nieco podkurować - powiedział Karl, gdy Anthon wrócił ze swej wycieczki. - Gdy staniemy na nogi, ruszymy dalej w stronę Bastionu.
- Ogry i gobliny albo wrócą, albo nie, ale powinniśmy się przygotować na gorszą wersję - dodał. - Trzeba by zabezpieczyć bramę, żeby choćby na parę chwil spowolnić ewentualnych napastników.
- Allif, dobrze by było, gdybyś wzięła kogoś do pomocy i jutro znów ruszyła na polowanie - dodał. - Po pierwsze, warto by było rozejrzeć się po okolicy, a po drugie, im więcej mamy zapasów, tym lepiej.
Sam nie miał zamiaru się zbytnio udzielać w wymienionych wcześniej działaniach. Musiał dojść do siebie, pod opieką Jany, a dopiero później mógł się wziąć do działania.
Lepiej było stracić dzień czy dwa tu, pod dachem, niż rozchorować się jeszcze bardziej, idąc śmiało (acz mało rozsądnie) dalej, w stronę celu tej wyprawy. |