Długouchy obszedł zawczasu przecinki wyrąbane i biorąc poprawki na wiatr dorzadził gdzie podkładać ogień. Zresztą kmiecie same głupie nie były i wiedziały jak z ogniem poczynać. Wszelako miał nadzieję, że uda im się zarazy sromotnej ogniska wypalić ogniem żywym takoż aby zdrowe gaje od płomieni ocalić.
Sam ognia nie podłożył, ale stał z ludzkimi czarodziejem i rycerzem i nie wiedzieć czemu, gdy tak zooczył, że Arvid broń wyciągnął, sam też cięciwę na łuczysko założył, jakby miał do pszczół opętanych z łuku szyć. |