Alex był z siebie zadowolony zrobili to, co powinna zrobić każda uczciwa osoba, ale nie było nic złego w odczuwaniu dumy z tego, że dzieci i ich ojciec, którego niechcący zranił są bezpieczni.
Sowa odpowiedział na pytanie o wiarę i przy wszystkich nie było, co ukrywać własnych poglądów gdyż, jako dziennikarz, dobrze wiedział jak działają plotki to, co powie tutaj dotrze do uszu kapłanów w ten lub inny sposób lepiej, więc było powiedzieć prawdę w taki sposób, aby się tego nie wstydzić, jeżeli ktoś będzie chciał skonfrontować jego słowa: - Nie chcę źle mówić o osobach, które były wobec mnie tak uczynne i gościnne, ale te ich narkotyczne opary są groźne. W naszym świecie też były kiedyś osoby, które wierzył, że trucizna daje nieśmiertelność albo używały substancji halucynogennych do kontaktu z siłami wyższymi. Sama alchemia to dobra dziedzina nauki, ale nie powinni wdychać tych oparów, bo skracają sobie tym życia. Powinni również traktować was z większym szacunkiem. U nas też źle traktuje się rdzennych mieszkańców, ale powoli ich sytuacja się poprawia - Odpowiedział. - A wygląda na to że władza jest taka sama w każdym świecie... U nas mówią że są dwie rzeczy których nie da się uniknąć śmierć i podatki- Roześmiał się ze starego Bon Mota.
Ubrany na biało rybo człek wszedł na podwyższenie wydawał się muzykowi jakieś niższy od innych może to dziecko albo jakieś karzeł? Ciężko było stwierdzić. - Tak! Masz racje! Nie bronią nas! Nawet człowiek z obcego świata przyznaje, że to, co czynią wobec nas to zbrodnia! Najwyższy czas żebyśmy się im odpłacili! - Krzyknął jak jakieś przywódca polityczny. - Cichajże JO' Ei takie gadanie tylko kłopoty na nas sprowadza! - Ofuknęła go jakaś kobieta nie przerywając czynności obrabiania ryby. - Nie odzywaj się tak do mojego syna! Dzieciak ma racje! Ląd jest dla nas przeklęty - Odburkną jej ryboczłek a Aleksander zauważył, że ma on tylko jedną nogę i podpiera się na sękatym kiju.
Chłopak tupnął nogą wyraźnie oburzony teraz bardziej przypomniał Sowie zbuntowanego nastolatka. Zaczął śpiewać piosenkę, którą były kaleka z szokiem rozpoznał, jako parodię Hey, There Delilah Ebena Brooksa, ale dzieciak śpiewał ją z poważnym wyrazem twarzy jakby właśnie recytował Rotę przed Rosyjskim zaborcom.
Aleksander roześmiał się usiadł, zdjął z pleców gitarę i zaczął grać i śpiewać wespół z młodym:
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=ut82TDjciSg[/MEDIA]
Dołączyło się kilka innych głosów Jo wydawał się zszokowany, choć ciężko było cokolwiek na pewno stwierdzić przez obcą mimikę jego rasy. Zanim dali bis albo o czymś porozmawiali do świetlicy wpadł posłaniec ze smutną wieścią. - Musimy tam biec i im pomóc! Pokaż gdzie znalazłeś - Krzyknął nastolatek i wybiegł nie czekając na przewodnika. - Ja nie mam sił żeby gdziekolwiek iść, ale za to mam kilka pomysłów jak moglibyście usprawnić prace nad rybami - Jeżeli wyrażą zainteresowanie opowie im o zasadach działania manufaktury. Jeżeli każde z nich zajęłoby się jedną czynnością byliby wstanie przerobić dużo więcej urobku w krótszym czasie.
Przypominał sobie też, reklamę z TV Marketu specjalnego urządzenia do pozbywania się ości z ryb było dość prostej konstrukcji, więc może udałoby się ją tu odtworzyć?
Ostatnio edytowane przez Brilchan : 09-02-2021 o 16:27.
Powód: zapomniałem o drugim pytaniu
|