Wątek: Lost Station
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 09-02-2021, 14:48   #142
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Tura 29 - Dzień 19 08:15

Czas: Dzień 19; 08:15
Miejsce: “Aurora”; sektor załogi; mesa
Skład: wszyscy


Trudno było dostrzec radosne twarze przy dzisiejszym śniadaniu. Brakowało też uśmiechniętej blond kelnerki jaka zwykle serwowała kawę i resztę. I jej zwykle zbywanych pytań czy coś się komuś śniło. Brakowało też przeszkolonego pilota który po powrocie dropshipa przeprowadziłby procedurę kontrolną. Tym też bowiem zwykle zajmowała się Chris. Niemniej pokładowy program autokontroli nie zgłaszał żadnych usterek. Ale brak kogoś z załogi nie był do przeoczenia przez resztę załogi. A świadomość, że została na zrujnowanej stacji nie podnosił nikogo na duchu. Nawet jeśli na głos nikt tego nie powiedział.

Nie pomogło jak Zeeva obsztorcowała Sancheza za to, że podczas jej nieobecności włamał się do jej kajuty i jeszcze wypił jej butelkę. Musiała go wczoraj wywlec na zewnątrz bo dzisiaj obudził się w swojej kajucie. Chociaż z mocnym kacem. Ale jak się u siebie znalazł to nie do końca pamiętał. Marine go tam wrzuciła? Sam się doczłapał? Czy jeszcze jakoś inaczej? W sumie nie było to teraz chyba takie ważne. Ale siostra medyka widocznie nie pochwalała takiego buszowania w jej rzeczach gdy jej nie ma. I nie omieszkała o tym przypomnieć rano na wypadek gdyby tego co wczoraj nie pamiętał. A rzeczywiście miał dość poszatkowane wspomnienia z ostatniego wieczoru.

- Myślałem o tym jej zakażeniu. - medyk pokładowy pierwszy odważył się podjąć temat przy śniadaniu. - Wydaje mi się, że jest pewien sposób. - zaczął przykuwając uwagę chyba wszystkich. Pomysł Seth był w swojej idei dość prosty. Syntki w porównaniu do ludzi i miały niewiele organicznej materii. Samą powłokę. Więc to co zmutowało Chris i pewnie resztę poprzedniej załogi powinno zadziałać na samą wierzchnią warstwę biologiczną. W końcu jakoś te droidy działały normalnie prawda? Więc z Chris też można by zedrzeć wierzchnią, biologiczną powłokę. No nie byłoby to pewnie zbyt przyjemne ani dla niej ani dla świadków tego procesu. Niemniej była to jakaś szansa na pozbycie się takiej zakażonej powłoki. No a jak zostałby sam syntek to już na “Aurorze” można było na nowo ją odziać w ludzką skórę. To by oczywiście potrwało dzień czy dwa no ale technicznie byłoby możliwe. I była szansa, że blond pilot powróci cała i zdrowa.

- No fajno. Tylko nie wiemy gdzie ona teraz jest. Może być gdziekolwiek. Nawet nie wiadomo czy jeszcze żyje. - siostra lekarza wzruszyła ponuro ramionami i wbiła widelec we frytki pakując je sobie do ust. Jako marine zdawała się postrzegać sytuację w całkiem innych kategoriach. A wczoraj po odlocie z “Archimedesa” i ostatnim kontakcie z ich SP nie mieli z nią żadnej łączności. Zwykły komunikator skafandra był zbyt słaby aby przesłać sygnał na takie kosmiczne odległości, zwłaszcza przez takie grube grodzie i ściany z plaststali z jakiej zbudowane były kosmiczne konstrukcje. Więc pilota był nieznany.

- To można by podesłać jedną z sond. Działaby jak przekaźnik. Moglibyśmy coś do niej nadać. Może by coś odpowiedziała… Jeśli by dała radę. - dokończył niezgrabnie Jericho nie chcąc pewnie powiedzieć na głos najgorszego wariantu.

- Ona zwykle w nocy się ładuje z godzinę. Powinna znaleźć jakieś źródło zasilania by się podładować. Jak się jej nie uda zacznie słabnąć. - dorzucił Dragos próbując zgadnąć co obecnie może się dziać z brakującą załogantką.

- Syntka nie tak łatwo zabić. Jak jej nie trafią bezpośrednio w CPU albo nie oberwie z EMP to wszystko inne powinna jakoś przetrwać. Mogą ją rozwalić i powalić ale jednak to co zostanie powinno chyba dać się jakoś poskładać do kupy. Mamy chyba jakieś części zapasowe do niej co Vicente? No ale tak, mogą przetrwać bez tlenu, wody, jedzenia ale nie bez energii. Jak się nie podładuje to zacznie słabnąć. - Jericho pokiwał głową jakby chciał podnieść resztę na duchu, że los ich koleżanki nie jest jeszcze przesądzony. Przynajmniej nie tak jak ktoś z nich znalazłby się na jej miejscu.

- Energia jest w 12-ce. Ale jak zostanie w 12-ce to będzie tylko ruchomym celem. Może i da radę wykiwać te blaszane drwale ale podczas ładowania musi się zatrzymać na godzinę. - marine pokręciła głową znów rozpatrując sytuację Chris z całkiem innego punktu widzenia.

- No nic. Nie wiem czy słyszeliście ale na naszym podwórku też raban. Robowarsztat jest zapolmbowany. Czujniki wykryły skażenie biologiczne. Trzeba coś z tym zrobić bo inaczej zostajemy bez warsztatu. - Dragos darował sobie dalsze plany i gdybania przypominając reszcie co z Agnes wczoraj odkryli na mostku. Sytuacja wydawała się zamrożona od tamtego czasu odkąd automaty odcięły całe pomieszczenie od innych i czekały na polecenia z mostka.

- Nie wiem co zamierzacie. Ale uważam, że 12-ka jest zbyt niebezpieczna na dalszą eksplorację. Każde uszkodzenie kombinezonu może zaowocować takimi zniekształceniami jakie spotkały Chris. Myślę teraz, że to samo spotkało tego ochroniarza na filmie z majora co inni go zaraz rozwalili. Do tylko moja hipoteza ale tak przypuszczam. Dlatego trochę się dziwię, że Alice wróciła cało z generatora. Nie wiem dlaczego. Przecież miała rozdarty kombinezon a nawet w ogóle zmieniła na nowy. Ale żadne zmiany nie wystąpiły. Przynajmniej możecie to sobie zaprotokułować jako opinię lekarza pokładowego. - Seth jeszcze na moment wrócił do swoich wniosków jakie wysnuł na podstawie wydarzeń z dnia wczorajszego.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline