W końcu ubrani, czy raczej przebrani wyszli z magazynu. Znalezienie “biura” gdzie mieli się stawić nie było trudne. Zanim weszli do wskazanej komnaty usłyszeli podniesione głosy ze środka.
- A wy co za jedni? - warknął jakiś osiłek, ale z blaskiem intelektu w spojrzeniu. Obok stał jakiś dyszący osobnik.
- Awansowali nas, za walkę na arenie…
- Mówił mi o was, dobra. Sprawdzimy czy się nadajecie. W kanałach mamy intruzów. Zróbcie z tym porządek. Zaprowadź ich tam, a ja wyślę jeszcze kogoś. Jak tylko kogoś znajdę, bo kurwy jedne poszły oglądać walki na arenie. No ruchy, na co stoicie! - wydarł się.
Dyszący osobnym skinął na was ręką i ruszył do drzwi.
- Coś tam się poważnego dzieje, normalnie pilnują tam świniaki i mało kto im może podskoczyć. Ale teraz wysłali wołanie o pomoc. Biegnijmy, bo się głowy posypią, zwłaszcza tych co zeszli z posterunków.
Po drodze spotkali kolejny oddział, jakieś dziesięć osób i połączywszy siły ruszyli dalej. Po paro minutowym biegu, zaliczeniu multum schodów. Dobrze, że w dół, ale wiadomym było, że pokonanie ich w górę to kwestia czasu. Stanęli na dole. Jeszcze zanim zbliżyli się poczuli wypalający płuca smród.
Przez zakratowane drzwi wyszli na wąski chodnik biegnący wzdłuż ściany. Jakiś metr szerokości. A zaraz za chodnikiem płynęły zielonkawo opalizujące ścieki. Z prawej dobiegły ich odgłosy walki. Po kilkunastu sekundach weszli do przestronnej komnaty. Środek jak zajmował wielki basen z zielona breją, a nad nim wznosiły się wąskie w mostki. Na jednym z nich Johny Cage i Rayden walczyli ze wspomnianymi wcześniej świniakami. Osobnicy mieli ponad dwa metry wzrostu, byli tłuści i łysi. Wzdłuż kręgosłupa ciągnęły się im kostne wyrostki, a na mostku lśniło im coś wrośniętego w pierś, jakiś ognisty kamień. Dzierżyli wielkie maczugi, którymi całkiem nieźle sobie radzili.
Po przeciwnej stronie zobaczyli Jaxa jak walczył z jakąś shokanką. Sheeva. Nieopodal nich na łańcuchu wisiała związana Sonya. Parę centymetrów pod jej stopami bulgotała zielona breja.
- Zaatakujmy intruzów od tyłu - powiedział jeden ze strażników, gotów ruszać.
Faktycznie mogli zaszarżować i wziąć Raydena i Caga w dwa ognie. Tzn. mogli by gdyby planowali robić dłuższa karierę w służbie Shao Khana…
Inne opcje, obejście innymi mostami i atak na tyły świniaków. Albo odsiecz Jaxowi. Albo uwolnienie Sonyi (ponowne
)
Problemem mogą być Wasi nowi towarzysze broni. Mogę nie chcieć narażać kariery
To miniony, ale jest ich 11.