Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 10-02-2021, 21:35   #129
Mekow
 
Mekow's Avatar
 
Reputacja: 1 Mekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputacjęMekow ma wspaniałą reputację
Feliks, Maja, Adam, Łukasz. Część II

Przywołana do brutalnej rzeczywistości Maja, złapała się prawą ręką uchwytu. Lewy bok miała zraniony, więc pozostało jej lewe ramię aby przytrzymywać opatrunek. Było to jak trzymanie termometru - powinna nie odrywać ręki od tułowia. Dla zwiększenia stabilności zaparła dodatkowo nogami, jednocześnie przytrzymując nimi Adama w miejscu, aby nie szastało nim podczas nagłych manewrów pojazdu.
Łukasz powoli ruszył naprzód, tyle że ludzie oblegali karetkę. Zaczęli się rozstępować, jednak bardzo niechętnie. Chyba swoim ciężarem próbowali zatrzymać pojazd. Zieliński jeszcze nigdy wcześniej nie widział tak czystego terroru w oczach. Zdawał się kompletnie nienormalny, nienaturalny. Może był w takim razie… paranormalny.
- Tak, jedź dalej! - krzyknął Feliks.
Otworzył na chwilę drzwi, a kiedy obca ręka wysunęła się, zatrzasnął je znowu i zamknął. Następnie opadł na kolana i oparł głowę o drzwi. Był cały spocony i blady. Trząsł się. Może mu było zimno, a może to od tych wszystkich emocji.
Wtem ktoś wyrzucił butelkę prosto w przednią szybę karetki. Jakby celem był Łukasz za nią. Szkło pokryła siatka pęknięć, jednak na szczęście się nie zbiło. A w każdym razie… jeszcze nie.
Zieliński odruchowo się skulił, do tego zrobił dwie rzeczy: Wcisnął klakson i dodał gazu. Prędkość była na tyle niewielka, że ludzie będą się musieli rozstąpić pod naporem pojazdu.
- Odwalcie się popierdoleńcy! - wydarła z siebie Maja, nieomal tracąc przy tym oddech. Czy ci debile nie dostrzegli, że karetka jedzie w przeciwną stronę niż oni chcą?! Co za dzicz!
- Weźcie inne auto! INNE AUTO! - krzyknęła, aż ją bok od tego zabolał. Rzucali się jak na ostatnią szalupę w tonącym okręcie, a przecież samochodów w miasteczku nie brakowało.

Było ciężko. Łukasz miał wrażenie, że za chwilę kogoś przejedzie. Mimo to musiał podjąć jakąś akcję, zwłaszcza że tłum zdawał się coraz bardziej oszalały i zaniepokojony. Ludzie rytmicznie uderzali pięściami o karoserię karetki. Jedna kobieta głową. Czerwony siniak na jej czole zwiększał się z każdą kolejną sekundą. Kiedy Zieliński przyspieszył, była zmuszona odstąpić na moment. Zielińskiemu na szczęście udało się prowadzić dalej karetkę, mimo że wszystkie szyby pokryła siatka pęknięć od kolejnych pocisków wyrzucanych przez tłum. Doszedł do wniosku, że najpewniej bardzo ciężko będzie prowadzić pojazd, choć wyglądało na to, że będzie to dalej możliwe. Szkło na szczęście wytrzymywało napór kolejnych butelek. Ludziom też kończyła się amunicja.
Wnet Zieliński usłyszał rozdzierający krzyk dobiegający gdzieś z przodu. Wyglądało na to, że kogoś przejechał, a przynajmniej w jakiś sposób zranił. Mógł tego nie zauważyć, gdyż ciężko było cokolwiek ujrzeć przez przednią szybę. Łukasz mógł albo pojechać naprzód, z pełnym gazem, albo też cofnąć karetkę…
Zacisnął zęby ale nic nie powiedział i dalej parł do przodu. Musiał zawrócić, jechać do tyłu nocą i to jeszcze takim wielkim pojazdem - to też było szaleństwem. A ta karetka dawała im ochronę.

- Maja, jak się czujesz? Jak twój bok? - Feliks zapytał dziewczynę.
Ta już nawet nie zwracała uwagi na ból. Jednak cała jej koszulka przemokła od krwi.
- Jedziemy na tym samym wózku - westchnął Trzebiński. - Czy też… w tej samej karetce - pokusił się na słaby żart.
Wciąż opierał się o drzwi, obawiając się, że ktoś jednak przez nie wskoczy do środka.
- Słabo mi boli chyba nadal krwawię - odpowiedziała zrozpaczona Maja, na tyle głośno, aby było ją słychać w całym zamieszaniu. Ilość krwi sprawiała wrażenie, że opatrunek nie spełniał swojej roli, ale wiedziała że musi wytrzymać aż dojadą na miejsce. Zmiana opatrunku podczas szalonej jazdy przez tłum panikujących homo ledwo-sapiens, nie była dostępną opcją.
- Musimy jakoś wytrzymać - Feliks westchnął. - Jedź, Łukasz, jedź!
Maja kiwnęła potwierdzająco głową. Da radę! Jest silną dziewczyną i wytrzyma! Potrzebny jej porządnie założony opatrunek i jakieś leki przeciwbólowe - niech tylko dojadą wreszcie do celu, aby była chwila spokoju.
 
Mekow jest offline