Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 11-02-2021, 02:57   #314
Tyaestyra
 
Tyaestyra's Avatar
 
Reputacja: 1 Tyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputacjęTyaestyra ma wspaniałą reputację
-Kirisu-kun jest ciężko ranny. Shisu-san zginął, tak jak samuraj towarzyszący nam przy pieczęci. Nie wiem czy Kuma przetrwał tą rzeź.. obeszłam Shimodę, ale nigdzie go nie widziałam - mówiąc to pokręciła delikatnie głową w zrezygnowaniu - Nie sprawdziłam jedynie jaskiń rozciągających się pod pozostałościami świątyni.. ale brakuje mi powodu, dla którego miałby się zapuścić w tamten labirynt.

- A byłaś w karczmie nad którą pieczę sprawuje Sakura-chan?
- zapytał Takami po chwili namysłu i kolejnym łyku shochu. -Tam zebrali się ci którzy przybyli… większość jak przypuszczam.

-Hai, ale tylko przechodziłam obok. Nie Ty jeden dzisiaj unikasz takich głośnych zgromadzeń
-jedna z malowanych brwi kobiety drgnęła elegancko ku górze - Mnie zmartwienia powstrzymują przed dołączeniem do pozostałych łowców, ale.. jaki Ty masz powód do przesiadywania tutaj w samotności?
Niezbyt skromnie, bowiem nawet bez bardzo kobiecego ukrywania się za wachlarzem, Maruiken powiodła powolnym spojrzeniem po zdrowej i silnej sylwetce mężczyzny. A chociaż w jej oczach odbijało się zainteresowanie, to nie było ono związane z pożądaniem - Czy ta cała energia nie zachęca do świętowania w towarzystwie?

- Zachęca… dlatego raczę się odwagą w płynie.
- wyjaśnił Kohen machając buteleczką z shochu, którą znów przejął.- Łatwiej mi zabijać Oni, niż rozmawiać z niewiastami.
Leiko nawet drgnieniem kącików warg nie zdradziła swojego rozbawienia po słowach czarownika. Niewiastami? Czy on.. naprawdę użył właśnie tego słowa? W jego ustach zabrzmiało w taki sposób, jak gdyby kobiety rzeczywiście były bestiami straszniejszymi od demonów.

-Braciszku, braciszku.. nie miałeś okazji zobaczyć jak teraz wyglądasz, ne? -jednak pozwoliła sobie cicho zachichotać, choć ze zgoła odmiennego powodu niż niefortunnego słownictwa mężczyzny. Z powodu jego nieświadomości -Może i Oni nie uczyniły z Ciebie drugiego Sagiego, za którym wzdycha przynajmniej połowa kobiet Japonii, ale i tak musiałbyś się wielce natrudzić, aby odstraszyć od siebie.. niewiastę. Również wiele łowczyń i służek otarło się wczoraj o śmierć. Takie życie na krańcu ostrza sprawia, że pragnie się intensywniej korzystać z każdego dnia. To idealny moment na szukanie.. - przekrzywiła głowę, a kolejne słowo wypowiedziała z bardzo wyraźnym powątpiewaniem okraszonym nutą ironii -.. miłości.

- Ten wygląd nie potrwa wiecznie.
- odparł melancholijnie Kohen.- I rzadko mam okazję go zyskiwać. I przez to nabierać doświadczeń.

-Może powinieneś wziąć przykład z naszego jasnowłosego braciszka i przyłączyć się do mnichów?
-zapytała Leiko wyraźnie dając mu do zrozumienia, że tylko żartuje i ani myśli naprawdę kusić go taką propozycją - Każdego dnia dostawałbyś na tacy esencję demonów do pożarcia, więc z łatwością zachowałbyś swój ładniutki wygląd i siłę. Również kobiet miałbyś w nadmiarze i wszystkie byłyby chętne zaspokoić Twoje pragnienia.
Bez pytania pochwyciła butelczynę w dłonie i uniosła ją ku swych wargom. Tuż przed zasmakowaniem w alkoholu podzieliła się z nim jeszcze jedną przezabawną myślą - Kto wie, może po jakimś czasie także Twoje włosy nabrałyby barwy słońca?

- To propozycja warta rozważenia.
- zadumał się Kohen i uśmiechnął się ironicznie. - Ale jakoś nikt mi jej nie złożył.
Wzruszył ramionami dodając.- Zresztą oboje dołączyliśmy do mnichów. Czyż nie wykonujemy misji dla nich? Czyż nam nie płacą?

-Opłacają też służki podające im jedzenie, myjące im plecy i zaścielające futony. My tak samo pokornie wykonujemy nasze obowiązki, nie zadając przy tym żadnych pytań
- mruknęła łowczyni z nonszalancją kołysząc butelczyną w dłoni -Bo i co naprawdę wiemy o tym rytuale? Równie dobrze mogli tuż pod naszymi nosami składać krwawą ofiarę w celu przywołania legendarnej bestii, która uczyniłaby Hachisuka najpotężniejszym ze wszystkich klanów.
Zrodzony w jej gardle krótki, lecz bardzo figlarny śmiech roztoczył wokół iluzję, jak gdyby winę za te nieoczekiwane słowa ponosiło shōchū uderzające jej do głowy - Wyobrażasz to sobie?

Kohen zaśmiał się głośno i zaprzeczył gestem głowy.- Nie potrafię sobie tego wyobrazić. Na co im bowiem krwawe rytuały, skoro mają tyle złota? Wystarczająco dużo by rzeczywiście stać się najpotężniejszym z klanów.

-Oczekujesz umiaru po lordach mieszkających w swych ozdobnych posiadłościach. Pragnienie rośnie wraz z posiadanym bogactwem i potęgą
- odparła Leiko, w której najwyraźniej też się odezwało pragnienie, bowiem jej wargi znów spotkały się z butelką i posmakowały gorzkości shochu. Wyraźnie czuła w głowie tą rozkoszną lekkość, o jaką potrafił przyprawić tylko mocny alkohol.
-Z wielu ust słyszałam już tę legendę o Siedmiookiej Bestii. Opowiadali o niej samuraje, starzy pielgrzymi, jak i małe miko. Jeśli jest w niej choćby ziarenko prawdy, to ktoś wystarczająco potężny mógłby zechcieć odszukać straszliwą bestię spętaną gdzieś na tych ziemiach - pochylając się przekazała butelczynę w dłonie czarownika. Potem zębami drewnianego geta stuknęła kilka raz o ziemię, dodając wesoło - Może właśnie na niej siedzimy?

- Może…
- zadumał się Takami, po czym pokręcił głową.- Ale wątpię. Takie miejsce byłoby lepiej strzeżone. I zapewne byłoby górą.

-Może demon był mniejszy niż podają w legendach? Ileż to razy Oni nabierały wielkości i krwiożerczości w opowiadaniach łowców? Nasz drogi przodek też mógł chcieć zabłysnąć w czyichś oczach
- stwierdziła żartobliwie Maruiken przesłaniając palcami swe wargi rozchylające się w uśmiechu - Chociaż.. my jesteśmy bardzo prawdziwi, ne? Zatem w tej legendzie również może być więcej prawdy niż w zwykłym bajdurzeniu przy ognisku i sake.

- Iye.
- pokręcił głową Kohen dodając ponuro.- Myślę że mógł być nawet potężniejszy. Gdyby to był jakiś słaby Oni, to jego moc by się dawno rozwodniła. A przecież to się nie stało. Ta moc tkwi w nas… odradza się co pokolenie.

-Masz rację. Niestety są na tym świecie osoby, dla których ta potęga czyni naszą krew, nasze moce.. wyjątkowo cennymi
- z tymi posępnymi słowami kobieta opuściła spojrzenie i skupiła je na jednej ze swych dłoni -Dość późno odkryłam istnienie tego łączącego nas piętna, a mimo to już moje dzieciństwo było naznaczone ludźmi gotowymi posunąć się bardzo daleko, aby zyskać dla siebie jedno z Siedmiu i wychować je na swoją żywą broń - w melancholijnej zadumie przyglądała się swoim smukłym palcom, na których ciężko było się dopatrzeć śladów częstego używania broni, a co dopiero oznak przekleństwa płynącego w jej duszy - Dziedzictwo naszego przodka sprowadziło wiele nieszczęścia i wiem, że nie tylko w moim życiu.

- Hai… ja jednak narzekać nie mogę. Gdyby nie to dziedzictwo, byłbym martwy.
- odparł melancholijnie youjutsusha.- Gdyby nie to dziedzictwo… moglibyśmy nie przeżyć tej nocy, albo i innych. Gdyby nie ono, to kim byś dzisiaj była Maruiken-san?

-Zapewne zwykłą kobietą, taką jakich wiele na tych i innych ziemiach. Może skromną żoną rybaka, matką gromadki dzieci, a moje dni wypełniałyby nie polowania na Oni, a domowe obowiązki. Bardziej byłabym zainteresowana przygotowaniem posiłku dla rodziny, niż rytuałami mnichów i intrygami lordów
-samo to wyobrażenie sprawiło, że Leiko zaniosła się krótkim śmiechem. Podobne myśli były już wystarczająco niedorzeczne, kiedy dotyczyły łowczyni demonów, a co dopiero kunoichi, której jedynym przeznaczeniem było służyć Mateczce.
Pokręciła głową w rozbawieniu -To dopiero bajdurzenie.

- I chciałabyś być taką matką gromadki dzieci i żoną rybaka?
- zapytał Kohen z ironicznym uśmieszkiem.

-I wieść spokojne życie bez polowań na demony? Ten rybak musiałby mieć doprawdy niezwykłe talenty - zażartowała mało subtelnie Maruiken i ruchem rozleniwionej kotki zaczęła się podnosić ze swojego miejsca przy ognisku. Dłońmi otrzepała kimono z pyłku, wygładziła materiał otulający swe uda, a potem jeszcze poprawiła ramy dekoltu.
-Idziemy stąd, braciszku -zadecydowała nagle.

- A gdzie niby? - zapytał zdziwiony Takami przyglądając się łowczyni.

-Ja idę się zaopiekować Płomyczkiem, a Ty.. -uśmiech na jej wargach przybrał odrobinę lisiego wyrazu, również w złocistych oczach zamigotały figlarne iskierki -Ty idziesz porozmawiać z niewiastami. Na nic się zda cała ta płynna odwaga, jeśli zaczniesz od niej bełkotać. A przecież nie chcesz zużyć całej swojej energii na siedzenie w samotności, ne?

- Ale… ale nie jestem jeszcze gotów…
- silił się na protesty Kohen wstając jednak.

-Ze mną rozmawiałeś, a przecież też jestem.. niewiastą, ne? -słowom Leiko towarzyszyła płynna zmiana w ułożeniu jej ciała. Przeniosły cały swój zmysłowy ciężar na prawą nogę i dłoń wsparła na wcięciu swej talii, co wspólnymi siłami tylko podkreśliło jej bardzo kobiece krągłości. Spod wachlarzy długich rzęs spojrzała na czarownika i delikatnie rozchyliła wargi w jednym ze swoich urzekających uśmiechów -Mogę być tak samo straszna jak pozostałe łowczynie i służki, których tak się obawiasz.

- Iye. Jesteś straszniejsza.
- zaśmiał się w odpowiedzi Kohen i westchnął ciężko. Po czym ruszył za łowczynią pytając.- Zaniosłaś już Kirisu-san do pozostałych rannych łowców?

-Iye. Został zbyt ciężko ranny, nikt w Shimodzie nie potrafiłby mu pomóc. Nie wiem jak daleko sięga wiedza mnichów o uzdrawianiu ciała, lecz wątpię, aby byli chętni dzielić się nią z byle łowcami..
-odparła łowczyni idąc uliczkami opustoszałej Shimody. Rozłożyła odzyskaną niedawno parasolkę i spod jej szerokiego cienia rozglądała się uważnie po okolicy.
-Całe szczęście nasza droga siostrzyczka jest wyjątkowo zdolną i lubianą przez Kami uzdrowicielką. Powinnam was kiedyś ze sobą zapoznać - kątem oka zerknęła na swojego towarzysza - Mam przeczucie, że moglibyście się zatracić w wielu interesujących rozmowach.

- A skąd ona się tu wzięła? Czyżby była pomiędzy łowcami?
- zadumał się Takami podążając potulnie za Leiko.

-Oh, całe nasze rodzeństwo było wczoraj obecne w Shimodzie - odpowiedziała Maruiken wymijająco, ale przecież zgodnie z prawdą. Mniej więcej -Nie sądzę, aby taka rozmowa była właściwa dla uszu Twoich niewiast. Nazywanie siebie potomkiem legendarnego bohatera może zostać uznane za przesadną pychę, głupotę lub.. ściągnąć na Ciebie spojrzenie mniej pięknych oczu -w figlarnym geście przyłożyła do warg swój palec wskazujący i szepnęła -To nasz sekret, ne?

- Iye… nie planuję o tym rozprawiać. Tym bardziej, że samo oko nie jest dowodem, gdy jest się youjutsusha.
- odparł Takami wzruszając ramionami.- Zresztą ciężko się nazywać potomkiem bohatera, gdy nawet nie zna się jego imienia.

-To odrobinę smutne. Nasz przodek pokonał potężną bestię, zgodnie z legendą posunął się nawet do zjedzenia jej oczu, a mimo to.. nikt już nawet nie pamięta, jakie imię nosił ten wielki bohater
-mruknęła łowczyni w zamyśleniu okręcając palcami parasolkę opartą na swym ramieniu. Nienaturalnie wytrzymały materiał zamigotał w promieniach słońca wędrującego nad Shimodą.
Wesoły uśmiech nagle rozpogodził twarz Leiko -Równie dobrze mogła to być niewiasta.

- Możliwe, że to dlatego nikt nie pamięta.
- zażartował Takami ciepło. - Gdyby to niewiasta okazała się pogromczynią potwora to… iluż by samurajów zawstydziła swoim talentem.
Po chwili namysłu dodał cicho. - Acz wiedz Maruiken-san iż Jimmu-sama, pierwszy cesarz też w zasadzie jest bezimienny. Nie jest to powszechnie znany fakt, ale imię pierwszemu cesarzowi Japonii nadano po śmierci.

-Ah
-kobieta gwałtownie wciągnęła powietrze w piersi, oczy otworzyła szerzej w zaskoczeniu trochę zbyt dramatycznym, aby miało być prawdziwe. Przechyliła głowę ku czarownikowi, by szepnąć ukradkiem -Czyżbyś właśnie odkrył tajemnicę tożsamości naszego przodka? Jesteśmy potomkami samego pierwszego cesarza? W końcu mówi się, że i on był w posiadaniu niezwykłej broni, ne?

Niedorzeczność własnego stwierdzenia sprawiła, że kobieta zaśmiała się cicho. Po wczorajszej nocy naprawdę wszystko już było możliwe. Gozaemnon swoimi słowami wprowadził zamęt w jej głowie i z Mateczki uczynił potwora, który wyrwał malutką Leiko z rąk kochającej mamy. Równie dobrze dzisiaj mogło się okazać, że w jej żyłach płynie cesarska krew. A jutro, że jest Kami uśpionym w śmiertelnym ciele.
Przebywanie na ziemiach Hachisuka mocno wystawiało na próbę jej logikę oraz wszystko co znała.

- Iye…. o ile imię pierwszego cesarza, te prawdziwie nie jest znane, o tyle jego pochodzenie jak i potomstwo jest doskonale udokumentowane. Nie ma na to szans Maruiken-san. Możliwie jednak że płynie w nas samurajska krew.- odparł z uśmiechem czarownik wywołując nieco krzywy uśmieszek, który pojawił się niemal odruchowo na obliczu Leiko. Tomoka-chan wszak była córką samuraja.

-Zatem gdzieś mogą leżeć ziemie czekające z utęsknieniem na powrót swoich dziedziców. Oby tylko nie była to Shimoda i jej okolice - mruknęła Leiko rozglądając się pochmurnym spojrzeniem po ich najbliższej okolicy. Być może dawniej Shimoda była urokliwym miastem, pełnym gwaru codziennego życia jego mieszkańców, jednak wczorajsza.. rzeź pozostawiła ją w jeszcze gorszym stanie niż wojna. Coś łowczyni podpowiadało, że Hachisuka nie będą zainteresowani przywracaniem temu miejscu dawnej świetności.

Przystanęła u zbiegu uliczek i zwróciła się do Kohena -Tutaj Cię zostawię, braciszku. Nie potrzebujesz mojej pomocy w mierzeniu się ze straszliwymi niewiastami -uśmiech na jej wargach przybrał łagodniejszego wyrazu -Ale gdybyś spotkał Niedźwiedzia to przekaż mu, że jestem bezpieczna, dobrze?

- Hai… przekażę. Z pewnością się ucieszy, że o nim pamiętasz
- odparł na pożegnanie Kohen nim wyruszył zmierzyć się ze stworzeniami ciągle nawiedzającymi uliczki spustoszonej Shimody. Ze strasznymi niewiastami mającymi wystawić na próbę umiejętności tego doświadczonego łowcy Oni.

Ah, każdy miał swoje lęki, ne? Leiko dopiero poznawała własne.
 
Tyaestyra jest offline   Odpowiedź z Cytowaniem