Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 Przyglądający się negocjacjom Ernest był równie pod wielkim wrażeniem tupetu brytyjskiej koterii, jak i zawiedziony torem w jakim zmierzało to wszystko. Może liczył, że Madej będzie chciał czegoś innego i dzieki temu on sam zyska coś rykoszetem. A może chodziło o coś innego. Tak czy owak słuchał z ogromnym zainteresowaniem, choć cofnął się w mrok kika kroków.
Madej słysząc pierwsze słowa Sowińskiej zatarł ogromne jak bochny chleba dłonie, ale po chwili zamilkł znów mamrotając coś pod nosem niewyraźnie i drapiąc się głupkowato po głowie. Przyglądający mu się wnikliwie Toreador dostrzegł w końcu niewidzialne. Szybko następujace po sobie kolory aury szczura: głębokiej czerwieni, fioletu, jasnej zieleni i ciemnego niebieskiego. Wizja skonczyła się i degenrat musiał skupić się na tym aby przeanalizować to co ujrzał. Tymczasem Madej, wysłuchawszy co koteria miała do powiedzenia, wciąż świdrując Alicję wzrokiem i lubieżnie oblizawszy wargi trupiej maski odrzekł:
- Cena jest dobra, choć niemożliwa do realizacji, bo nie wiem czy dostane twoją skórę. Sam mogę skończyć jako pierwszy, a na tych dwóch nie liczę. - wycharczał Madej wyraźnie wskazując w stronę Phillipa i Kordiana. Znowu zamilkł na chwilę po czym dokończył: - Dlatego pokaże trupa, nie będę z wami łaził na górze, ale będę was chronić. I tyle!
Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01.