|
| Narzędzia wątku | Wygląd |
03-02-2021, 21:37 | #81 |
Reputacja: 1 | Gdzieś w kanałach; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:45 |
04-02-2021, 22:21 | #82 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
11-02-2021, 09:23 | #83 |
Reputacja: 1 | Gdzieś w kanałach; noc 26/27 czerwca 1996 około 01:45 Nosferatu słuchał słów swoich gości i nikt nie mógł się oprzeć wrażeniu, że skryte za upiorną maską czarne oczy Madeja, choć zdawały się co i rusz omiatać wszystkich przybyszów, to szczególnie świdrowały kobiecą sylwetkę Sowińskiej. Sama kainitka też to wyczuła i ten niezrozumiały obleśny wzrok, aż postawił jej w atawistycznym odruchu wszystkie włosy dęba. Po chwili ciszy szczur odchrząknął kilkukrotnie jakby coś blokowało mu gardło i wychrypiał: - Dobra. - Nastała pełna niepewności cisza i dopiero po dłuższej chwili przerwał ją Madej pytając tym samym zachrypniętym głosem: - Co będę psiakrew z tego miał? Ventrue zrozumiała, że towarzysze oddali jej pole do popisu, chociaż w pierwszej chwili nie miała jeszcze pojęcia, co Madejowi właściwie obiecać. -Korzyści długoterminowe - oznajmiła pozornie pewnym siebie tonem, z myślami wciąż rozproszonymi próżną dywagacją na temat potworności klątwy Kaina rzuconej na Nosferatu - Przekażemy ci wszystkie informacje zdobyte podczas naszego dochodzenia, również te niewygodne dla lokalnego świata Spokrewnionych. Jeśli nam się powiedzie, będziesz drugim po Księciu krewniakiem, który będzie na temat tych zbrodni wiedział wszystko. Co więcej, jeśli nasza współpraca przyniesie jakieś wyniki, Książę dowie się, że twój wkład w śledztwo był decydujący dla jego powodzenia. Kainitka pozwoliła sobie na przyjęcie bardziej odprężonej pozy, chociaż w duchu wciąż musiała tłumić w sobie obronny odruch wysunięcia kłów, tak dalece odrażającym monstrum był w jej oczach Szczur. -Nie mam pojęcia, czy przykładasz jakąś wagę do układów w miejscowej społeczności, ale każdemu może się kiedyś przydać dług wdzięczności ze strony lokalnego suzerena. Nie tylko majestat i nietuzinkowe zdawało się upodobania Madeja oczarowały Bleinerta, ale i celność pytań, błyskotliwe sprowadzanie rozmowy na konkretne, a obierane przez Nosferatu tory. W lot pojął artysta, że ma do czynienia z przeistoczonym tyle inteligentnym, co wrażliwym w swym wyszukanym guście. Wciąż pod wpływem euforii, nie śmiał palnąć nic nieodpowiedniego, ważąc co mógłby oferować kanalarzowi: blichtr fleszy, wyuzdane sukkuby w ludzkich powłokach, gotów był ściągnąć własny skórzany płaszcz, choć z pewnością za mały na monstra, albo oryginalne “White Soxy”. Wybawiła go z rozterki Alicja, a jej słowa miód na Kordiana uszy, słuchałby i w przemokniętych butach do świtu. Przebłysk, on słuchałby, tylko czy potwór posłucha, czy dla niego równie to słodkie? Między Piękną i Bestią, Kordian pławił się w rozkoszy zmysłów, czekając na swą kolej na scenie. Między ustami, a językiem już pieścił arie dla obojga. I cóż, bezczelny, zapomniał o Phillipie, ale wstyd zaniedbania, nie mógł konkurować ze spolaryzowanym przedstawieniem. Nosferatu podrapał się w zadumaniu po niemal łysej, poprzecinanej kępkami włosów głowie, gestem sprawiając wrażenie jakby co najmniej był niedorozwinięty umysłowo. Tym bardziej że mamrotał cicho słowa “rytualne, długoterminowe korzyści”. W końcu zamilkł. Ważąc myślach lub słowa wciąż gapił się lubieżnie na Sowińską i nawet, przypadkiem lub nie podrapał się po kroczu. W końcu powoli, majestatycznym ruchem wycelował wielki paluch w Alicję: - Chcę ciebie. W długoterminowej korzyści.... Zaczekam sobie. Oddam wam tego trupa, ale po twojej śmierci dostane twoje ciało a wy mi przysięgniecie, że je dostarczycie. Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01. |
11-02-2021, 13:19 | #84 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
11-02-2021, 20:48 | #85 |
Reputacja: 1 | Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 |
12-02-2021, 13:16 | #86 |
Reputacja: 1 | Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 Ostatnio edytowane przez Aiko : 25-02-2021 o 20:04. |
12-02-2021, 14:00 | #87 |
Reputacja: 1 | Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 Przyglądający się negocjacjom Ernest był równie pod wielkim wrażeniem tupetu brytyjskiej koterii, jak i zawiedziony torem w jakim zmierzało to wszystko. Może liczył, że Madej będzie chciał czegoś innego i dzieki temu on sam zyska coś rykoszetem. A może chodziło o coś innego. Tak czy owak słuchał z ogromnym zainteresowaniem, choć cofnął się w mrok kika kroków. Madej słysząc pierwsze słowa Sowińskiej zatarł ogromne jak bochny chleba dłonie, ale po chwili zamilkł znów mamrotając coś pod nosem niewyraźnie i drapiąc się głupkowato po głowie. Przyglądający mu się wnikliwie Toreador dostrzegł w końcu niewidzialne. Szybko następujace po sobie kolory aury szczura: głębokiej czerwieni, fioletu, jasnej zieleni i ciemnego niebieskiego. Wizja skonczyła się i degenrat musiał skupić się na tym aby przeanalizować to co ujrzał. Tymczasem Madej, wysłuchawszy co koteria miała do powiedzenia, wciąż świdrując Alicję wzrokiem i lubieżnie oblizawszy wargi trupiej maski odrzekł: - Cena jest dobra, choć niemożliwa do realizacji, bo nie wiem czy dostane twoją skórę. Sam mogę skończyć jako pierwszy, a na tych dwóch nie liczę. - wycharczał Madej wyraźnie wskazując w stronę Phillipa i Kordiana. Znowu zamilkł na chwilę po czym dokończył: - Dlatego pokaże trupa, nie będę z wami łaził na górze, ale będę was chronić. I tyle! Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:01. |
12-02-2021, 15:42 | #88 |
Dział Postapokalipsa Reputacja: 1 |
|
12-02-2021, 22:40 | #89 |
Reputacja: 1 | Kanały Nosferatu, noc 26/27 czerwca 1996 |
15-02-2021, 11:26 | #90 |
Reputacja: 1 | Upiorna krypta Madeja, noc 26/27 czerwca 1996 Naturalny czar bedący domeną degeneratów i arystokratów subtelnie opadł na stojacych w kanałach. Cóż za ironia można by rzec, aby w cuchnącym najgorszym co tylko możliwe, ochydnie brudnym kanale, oczarować swym wrodzonym pięknem. Piekni i bestie! Ernest nagle zbliżył się stojących w pobliżu Kordiana i Alicji z wyciągniętą ramą L&Mów i gotową do użycia zapalniczką: - Chcecie sobie zajarać? Śmiało, dobre szlugi z przemytu, lepsze niż nasze. Mam jeszcze blanta jakby ktoś reflektował. Sowińska jakby nie zwróciła uwagę na wypowiedzianą bardzo przyjaźnie i co istotne zupełnie nieodpłatnie ofertę szczura, wlepiona wzrokiem w Cravera i zastanawiająca się, co tak naprawdę ma w sobie Tremere, że potrafi tak bardzo ją urzec swą niewinnością. Zupełnie już zapomniała o złości jaką napełnił ją Phillip swoją, podchodzącą pod oczywisty sabotaż uwagą o rozpadaniu się w proch. Niemal nieświadomie wsunęła się pod rękę czarodzieja, niczym księżniczka w dłonie swego zbawczego rycerza na białym koniu. Trudno powiedzieć, czy była to iskierka zawodu, czy ukłucie zazdrości. W czym lepszy był Craver, że ta klasyczna piekność, tak lgnęła do tamtego? - przeszło przez myśl Bleinertowi, gdy widział jak Alicja zbliża się do wątłego Phillipa. Nie sposób mu było zauważyć też jeszcze jednego szczegółu, jaki zdawał się umykać zarówno Alicji jak i Craverowi: obsesyjnego wzroku Madeja wlepionego w kainitkę i tego jak dłoń Nosferatu stymulowała perwersyjnie swoje martwe krocze. Przez bardzo krótką chwilę Kordian miał wrażenie, że nic nie powstrzyma olbrzymiego szczura przed rzuceniem się i ochydnym zgwałceniem przepięknej arystokratki. Raczej nikt nie byłby w stanie go powstrzymać, nawet ten uwielbiany przez nią rycerz na białym koniu... Może to byłaby świetna lekcja dla Cravera i nauczka dla Sowińskiej? Bleinert sam nie wiedział, czy byłby w stanie bronić tej cudnej kobiety przed taką bestią jak Madej. Ale przecież nie chciał aby cokolwiek się jej stało... Na szczęscie do niczego nie doszło i nim ktokolwiek zdążył coś zrobić, Nosferatu odwrócił się i kiwnął czekających przed wejściem wampirów: - Chodźcie! Cała piątka przecisnęła się przez szparę pomiędzy stalowymi wrotami a murem mogąc się tylko zastanawiać jaką nieludzką krzepą musiał dysponować Madej, aby przesunąć wielkie wrota. Powiódł ich w ciszy korytarzem. Kilkukrotnie schodzili śliskimi schodami w dół, potem w górę. Nawet idący na koncu Ernest zaprzestał komentowania, którym tak ochoczo raczył koterię nim spotkali Madeja i ograniczył się jedynie kilkukrotnie do ostrzeżenia Sowińskiej, przed wdepnięciem w coś na co niekoniecznie ktokolwiek chciałby nastąpić. Tak jakby miało to jeszcze zrobić jakąkolwiek różnice, bo buty arystokratki nie nadawały sie już do niczego. W korytarz rozszerzył się nagle tworząc coś w rodzaju upiornej ceglanej komnaty z wiekowym łukowym sklepieniem, oświetloną kilkoma zwisającymi na kablach żarówkami. Odór zwłok był już bardziej niż wyczuwalny. Za całe umeblowanie robił wielki kamień, obrobiony topornie w kszatł wielkiego prostopadłoscianu. Prosty stół, czy może ołtarz pokrywały brunatne plamy i nie trudno było się domysleć czym były. Madej kazał zaczekać, po czym uchylił prymitywne drewniane drzwi po drugiej stronie komnaty i zniknął gdzieś na chwilę. Po ciągnącej się w nieskończoność minucie, wynurzył się ze środka. Przez ramię miał zarzucone zawiniętę w brudny koc zwłoki. Oliwkowo brunatne stopy wystające spod materiału i wstrętny, powodujący mdłości odór zdradzały bezsprzecznie zaawansowany stopień rozkładu. W drugiej dłoni trzymał z z niebywałą delikatnością małą glinianą, zalakowaną purpurową pieczęcią buteleczkę. Wysunął butelkę w stronę Sowińskiej: - Wypij. To zatrzyma rozpad zwłok, gdy umrzesz prawdziwą śmiercią... - Madej zawahał się nagle i cofnął dłoń, charcząc bardziej do siebie niż do przerażonej Alicji: - Albo nie... Nie ufam Tremerom... Szkoda jakby popsuło się takie piękne ciało... Dopiero po chwili, nie przerywając wzrokowo gwałcić Ventrue, Madej wycharczał z ciężkim sercem: - Niech będzie moja strata. Dasz mi tylko twoje zdjęcia piękna, twoje nagie zdjęcia z każdymi szczegółami, rozumiesz? Ostatnio edytowane przez 8art : 24-02-2021 o 09:02. |
| |